poniedziałek, 15 lipca 2013

..::11::..

Perry głosi:
Tak, tak, tak, tak. Jebać to.


Siedzę i piorunuję wzrokiem tę Miłkę. Może zbyt się czepiam, ale wiecie… Trzeba walczyć o swoje, co nie? Jednak nie zamierzam się obruszać, bo mój kochany blondyn przesyła mi całusa. Normalnie zaraz spadnę z fotela! Trochę się przyglądam jak chłopaki robią pokerfejsy i śmiać mi się tylko chce. Przenoszę uwagę na dziewczyny. I znowu o mało nie ląduję tyłkiem na ziemi!  Nie! No nie wierzę! Miłka! Jej cała prawa strona twarzy to wielgachny siniak!


- Auu – udaje mi się tylko wykrztusić. Nigdy nie widziałam TAKIEGO sinika! Wierzcie mi. A brałam udział w kilku burdach. Bo to gargantuicznych wręcz rozmiarów siniol! Ktoś musiał mieć łapę jak patelnia. Masakra, nie wiem, co powiedzieć. – Co ci się stało?


Momentalnie zapominam o zazdrości, nie jest już na pierwszym miejscu. Muszę wiedzieć, co za fiut ją tak potraktował! Skąd wiem, że to wina faceta? Instynkt, kochani.


- To dłuższa historia…


I dowiaduję się, że miała toksyczny związek z gitarzystą. No, tak… Z basistą czy perkusistą to by było, co innego. Ta sama śpiewka – zakochani grają w kapeli, jego wywalają, ona z miłości idzie za nim, a on z zemsty wyładowuje się na swojej dziewczynie. Idiotyczne z jej strony, ale nie komentujmy. Jednak skupiam się na opisie chłopaka, bo zaczyna mi się tworzyć dokładny rysopis…


- Clive ze sklepu muzycznego?! – pytam, czując, pulsacje w mózgu! Niemożliwe!


- Tak.


Odpowiedź dźwięczy mi w uszach jak stary dzwon na wieży kościelnej. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Nie! No, nie mogę tak tego zostawić! Zaraz po sesji, muszę porozmawiać z Duffem. To nie są już żarty! Nigdy nimi nie były, ale widzę, że tworzy się tu kółko „skrzywdzonych lasek pedofila i damskiego boksera Clive’a”.


Normalnie czuję jak się gotuję w środku! Gdyby nie Natala, która kładzie mi rękę na ramieniu, wybuchłabym! Ale Miłka jakby nie czuje się w temacie, więc Natalia zagaduje mnie. Trochę dziwnie się czuję, będąc okazją do zmienienia niezręcznego tematu, ale teraz to potrzebne. Nie chcę sprawiać dziewczynie bólu, więc…


- I jak sprawy z Duffem?


Natalia przysuwa do mnie swój fotel i czeka na opowieść.


- Miłka, chodź też. – Macha na dziewczynę.


Pochylam się lekko w jej stronę. Rozglądam się nie wiem, po jaką cholerę i pokazuję im piątkę, i niemo, ale rozdziawiając buzię, mówię:


„Seks”.


Nie było to potrzebne, bo Natalia doskonale wszystko pojmuje. Odpowiada mi w ten sam sposób.


„W dwa dni??”


Chyba nie dowierza albo jest tak cholernie zaskoczona. To właściwie to samo, ale mniejsza z tym.


„No.”


„Pojebało cię?”


„Tak wyszło.”


„Słuchaj, no..”


Jednak naszą rozmowę przerywają chłopacy. Zdjęcia się skończyły, a im tylko bar w głowie. Bo przecież trzeba uczcić zdjęcie na debiut! Jednak zanim wychodzimy dostajemy po mordach paroma fleszami – panna Tyler powiedziała, że muszą mieć zdjęcia ze swoimi dziewczynami. Okeeeej. Wzięłam jeszcze od niej numer i wybyłam.


***


Pełno tu nagich, cycatych lasek, a ja trzymam się blisko Duffa, ale on mnie też nie puszcza. O, słodka chwilo! Idziemy do stolika wszyscy razem, a potem Slash daje się ukraść przez jedną laskę, Miłka czuje się niepewnie i robi jej się niedobrze, więc Izzy z nią wychodzi (nie żebym się przejęła), mrucząc, że i tak musi załatwić parę spraw, Steven też zostaje wyautowany, Natalia się zgubiła, a na stole brakuje piwa i Jacka. Wstaję niechętnie (leżałam na Duffie) i idę kupić towar. Głośno tu jak cholera. Aż bębenki rozsadza. Siwo jak w kasynie, tylko nie ma tu bogatych kolesi, tylko obdarci piraci. Jakiś facet mnie zaczepia, ale zaraz porywa go jakaś naga chińszczyzna. Przy barze nie spotykam Natalii. Nie wiem, gdzie może się podziewać. Szła przecież zaraz za nami.


Kupuję trzy piwa i jednego Jacka. Z daleka widzę, że Duff jest bombardowany wielkimi cycochami jakieś baby. Ha! Niedoczekanie! Wypycham tyłek do tyłu i wciągam powietrze w przeponę. Ładnie. Normalnie trzeci miesiąc!


- Cześć, kochanie! Ze względu na mój stan nie mogę pić. To dla ciebie – ćwierkam słodko, że aż mi niedobrze i walę Jacka na stół z taką siłą, że aż wszyscy podskakują. Nawet tłuszcz w ściśniętych gorsetem cyckach tej losangelesowej krowy. Na nic piękna szata, gdy nosi ją zwykła szmata. Jestem teraz babą z wikingowej wioski! A co!


- Czego chcesz, tirówko? – burczy blondyna. Ja pierdole. Przypierdolić ci w to krzywe ryło. - Tu się pracuje – dodaje, szczerząc się jak srający kot na puszczy.


- Ta szpara między zębami to na żetony? – rzucam, uśmiechając się do niej promiennie. Mina jej rzednie, ale to śmiech chłopaków doprowadza ją do szału. Już nieźle wkurwiona, rzuca na odszczekanie się:


- Te malinki to sobie chyba odkurzaczem robiłaś.


- Aniołku, bardzo cię bolało jak spadłaś z nieba? Bo sądząc po twarzy to nieźle musiałaś przypierdolić – sypię wrzutami, że aż żal mi siebie a tej kurwie jeszcze mało!


- Daj mi swoje zdjęcie, bo mi krowa nie chce zdechnąć.


- Oh, wybacz! Chętnie bym cię zgasiła, ale gówno się nie pali.


Dębieje.


Dumna mierzę dziwkę, po czym siadam na kolanach Duffa. Próchwa gapi się na mój brzuch, a potem na Duffa i tak przez chyba dwie minuty. W końcu laska odchodzi, jednak przedtem rzuca jadowicie:


- Wiesz ile mi płacą politycy, mała dziwko?!


- Ty sie nie chwal ile zarabiasz brutto, bo to tak jakbyś mierzyła kutasa razem z kręgosłupem.


- O, kurwa! – Axl już nie wytrzymał. Rży na cały bar, plując piwem na boki. – Kurwa! Angie zna się lepiej na dupach niż ja na swojej! Duff, ona kurwa nigdy nie zginie!


Polazła. To była normalnie bitwa na cycki! Zwycięstwo! Jupi!


Duff tęsknym wzrokiem odprowadza damulkę, za co dostaje ode mnie po pysku. Trzeźwieje i pyta z przerażeniem:


- Twój stan?!


Duff patrzy na mój brzuch ze strachem w oczach. Wybucham śmiechem.


- Oj, tatuśku. Wszystko ok. – Całuję go znowu. Piję piwo, siedząc na jego kolanach, gdy Duff bierze Jacka.


- Czy ty, kurwa, chcesz żebyśmy tu wykitowali? – Axl znowu wypluwa połowę swojej butelki, przypominając sobie mój trzeci miesiąc i puszcza wiązankę.


Nie słucham go jednak i odpływam myślami.


Gapię się na tańczących. Dawno nie tańczyłam. Jak tak pomyślę, to na weselu cioci, gdy miałam jakieś  pięć lat! Osz, kurwa! Troszeczkę długo. Gdy tak kontempluję  z tłumu wyłania się Popcorn i nagle podchodzi z pytaniem:


- Zatańczysz?


- Ja? – pytam, krztusząc się piwskiem.


Kiwa głową.


- Jestem fiutem i nie usprawiedliwię się za wtedy.


Wydaje się skruszony. Już wiem, o co chodzi.


Smutno mu, więc się zgadzam. Nie chcę wiedzieć smutnego Steviego. Przecież to niemoralne! Duff początkowo nie chce puścić. Trzyma mnie, śmiejąc się, ale soczysty kiss uwalnia go z podejrzeń.


- Ej! – krzyczy jeszcze, ale w już ginę w tłumie z Popcornem. Idę za nim, trzymając go za rękę. Wbijamy się w sam środek baru. Blondyś wywalczył to miejsce, rozpychając innych na boki. No, bo od czego ma się łokcie! Gdy stoimy naprzeciw siebie, drę się, próbując przekrzyczeć muzykę:


- Nie umiem tańczyć!


- CO?!


- Nie umiem tańczyć!


- Nauczę cię tak w chuj, że będziesz wywijać! A w ogóle kobieta powinna umieć tylko jeden taniec! Na rurze! – odkrzykuje mój  partner, marszcząc nos jakby słońce świeciło mu prostu w ryja. Parskam śmiechem pod nosem, a Steven łapie mnie za rękę, drugą kładzie w talii i przyciąga do siebie, tak że nie ma najmniejszej szczeliny między naszymi ciałami. Gdy tańczymy przytuleni do Purple Rain, muszę się schylać, bo Popcorn jest nieco niższy.


W połowie piosenki mówię mu do ucha:


- Ale kłamca. Nie umiesz tańczyć!


- Oj tam oj tam. Liczą się chęci, moje dziecko.


I znowu milczymy trochę.


- Przepraszam – szepcze.


Nieco zbita z tropu początkowo nie wiem, co odpowiedzieć, ale w końcu wyduszam ze swojego wnętrza nikłe:


- Nikt nie panuje nad sobą jak jest naćpany.


- Tylko ja… No, wiesz… Nigdy żadnej dziewczyny nie uderzyłem. Pamiętam, że byłem na ciebie tak wkurwiony… – zawahał się.


Przytulam go mocniej.


- Już po wszystkim.


- Myślałem, że nigdy mi nie wybaczysz – śmieje się. Podnoszę głowę z jego ramienia i patrzę mu w oczy. Znowu wrócił na miejsce jego słodki uśmiech. – To teraz jesteś z Duffem, tak? Trudno. Ale chyba dasz się zaprosić na małe co nieco.


Nie wiem, co odpowiedzieć, ale mój Stevie Wonder już znowu porywa mnie i rzuca w wir tańców. Tak przynajmniej mi się wydaje. Wypychamy się z tłumu, a Steven idzie w stronę łazienki. Patrzę na niego pytająco z lekkim niezrozumieniem, bo takie sytuacje kojarzą mi się tylko z jednym. Ten jakby nie dostrzegał tego ani nie czuł mojej zaciskającej się coraz mocniej dłoni na swojej. Męska. Wpycha mnie do środka, a potem sam wchodzi, rozglądając się uprzednio na wszystkie strony.


- No – mówi, uśmiechając się. – To może strzelimy sobie jedną daweczkę i wrócimy na parkiet?


Patrzę na niego wielkimi oczami i otwartymi ustami. What the fuck?!

- Steven! Ty chyba nie myślisz, że ja tu kurwa będę z tobą brała?!


- Czemu nie?


- Steve… Ja… Rozumiem… Ale to… – dukam, nie rejestrując kompletnie, że chłopak już wyciągał z kieszeni strzykawkę i delikatnie, ale mocno usadza mnie na toalecie. Jest w tym delikatny. I przyjemny.


- Ale co ty tam gadasz! – bulwersuje się, udając złego. – Jeden raz nic nie zrobi. W dodatku to heroinka, więc nie ma opcji, żebyśmy dostali ADHD.


Mierzy mnie z góry do dołu, aż w końcu klęka przed mną i opiera ramiona na moich kolanach. Bez pytania zaczyna powoli przejeżdżać dłońmi w górę ud. No, nie! Tego już chłopie za wiele! Odrzucam jego ręce i wstaję, planując wyparować z tej cholernej łazienki. A potem się napić. Jednak nie jest to takie proste jak mi się zdawało. Steven gra na perkusji no i jest facetem, więc moja siła przeciw jego… Już raz się na to nadziałam, ale nie będę się poddawać! Co to, to nie!

Steven podskakuje do góry, łapie za ręce i przygniata do ściany. Marszczę nos, czując nierówność za plecami, jednak szybko patrzę na chłopaka morderczym wzrokiem. Nie boję się go. Patrzy na mnie słodko z mieszanką smutku.


- Steven, cholero, puść mnie! – krzyczę, chcąc załatwić to pokojowo. O ile taki sposób istnieje.


- No, zostawisz mnie samego? Sam będę musiał wziąć towarek, a wtedy nie ręczę co zrobię. Chcesz tego?


- Gówno mnie to obchodzi!


- No, nie bądź taka.


- Jaka, Steven?! Jaka kurwa?!


Przesadził, kurwa. Oj tak!


- Adler, ogarnij dupę! – Staram się przemówić mu do rozsądku, ale on tak na mnie patrzy jak zbity psiak…


***


Wszystko mija w zastraszającym tempie. Ledwo wtoczyliśmy się znowu na parkiet, a już po chwili pojawia się obok Duff, łapie Popcorna w pół i po prostu przenosi na krzesło przy barze, a potem wraca do mnie. O, Bożeno. Duff… I koniec grzecznych tańców.


Dobra. Może nazwiecie mnie dziwką. Może nie całkiem pamiętam wczorajszej nocy. Może wróciłam do dawnego nałogu. Może i nigdy nie rozwaliłam baru ze striptizem, sama o mało nie zostając striptizerką, ale wczorajszego wieczora było blisko. Spokojnie sobie tańczyliśmy z Duffem, a potem było The Boys Are Back In Town i spokojne tańce się skończyły, a nastała era erotycznego całowania. Wiecie, jestem jakieś paręnaście centymetrów niższa od mojego basisty, więc problem z całowaniem występuje, ale niewielki. Duff podrzucił mnie sobie szybko na biodra, ale jeszcze oboje popijaliśmy alkoholik, więc uchmieleni (co jest dość łagodnie powiedziane) przewaliliśmy się na scenę tancerek, całując się co chwilę. Śmialiśmy się jak chorzy psychicznie.


- Weź mnie stąd, kurwa – powiedziałam, o mało nie płacząc się ze śmiechu. Duff nie mógł się ze mnie podnieść, leżał na mnie i też rechotał jak ja. Wygramoliłam się w końcu spod jego wielkiego cielska i z trudem, z butelką Jacka w dłoni wstałam, trzymając się rury. Początkowo nie zarejestrowałam, co to jest ani gdzie stoję. Nigdy nie chciało mi się tak śmiać. Więc rechotałam głośno nawet z mojej gracji. Z relacji postronnych świadków dowiedziałam się, że krzyknęłam coś w stylu:


- Wolność dla kobiet! Wolność dla świnek morskich!


Popiłam wielkiego łyka Jacka i złapałam się za głowę. Tak ostro jebała, więc popiłam raz jeszcze. Musiałam utopić tego małego skurwielka szalejącego w mojej głowie z kowadłem. Nagle poczułam, że lecę do tyłu. Świat zmienił swoje położenie. Wpadłam pomiędzy nagie laski, prężące swoje ciałka. Niezgrabnie wstałam. Wzruszyłam ramionami i poszukałam wzrokiem Duffa. Stał dokładnie przede mną, może jakieś dwa metry. Za sobą miałam rurę. A co tam. Raz się żyje. Zjechałam po niej tyłem i opadłam na czworaka. Sunęłam tak w stronę Duffa, uśmiechając się kiciowato. Jednak, gdy do niego dobrnęłam, z małymi zachwianiami po drodze, spoważniałam, robiąc minę pokerzysty, jakim zwykł być mój papcio. Nie zrywając kontaktu, podniosłam się, wodząc nosem po jego klatce piersiowej, szyi, aż w końcu natrafiam na twarz. Duff w głębi już tarzał się po podłodze ze mną ze śmiechu, ale zachowywał zasady naszej gry w striptiz.


Było to moje ostatnie wspomnienie z tamtego wieczoru. Potem już nie pamiętam, co się działo. Podobno Slash zgarnął nas z ulicy (o, dziwo nie był wstawiony, bo babka, z którą poszedł na stronę okazała się słaba i poświęcił się na zbieranie nas z ulic LA) jak leżeliśmy na środku alei i podziwialiśmy niebo. Zgarszając przy tym stare babcie i rodziców z dzieciakami. Podobno też na widok Slasha wołałam:


- Slash! Slashunio!


Miałam mu też zaproponować seks, co raczej prawdą nie było. Podobno też w samochodzie zasnęłam od razu jak małe dziecko. Obudziłam się w domku, w naszym cudownym rozwalającym się niby łóżku, objęta przez Duffa. On jest TAKI wielki! Z moim metrem siedemdziesiąt sześć czuję się jak hobbit. I jeszcze ma takie boskie ręce i taką boską klatę…! AWWWWWW Dobra. On śpi, a ja nie, ale leżę i zastanawiam się czy Natalia dotarła do domu. Jeszcze nigdy nie upijałam się do nieprzytomności (nie liczę razów przed przylotem do Stanów), a to wczoraj to była jakaś porażka, ale no nie powiem, śmiesznie było. Szczególnie, że nikt nic nie wie, co się działo. Prawdziwa rozpusta.


Wysuwam się w końcu spod jego boskiego objęcia. Od razu zamiast mnie przytula pościel. Kochany. Zakładam jego boski podkoszulek, przepocony, ale jestem dziewczyną rockersa i jestem od tego, żeby nosić przepocone za duże ubrania swojego chłopaka! W dodatku to mój ulubiony strój. Koszula i kowbojki. Bosko! Schodzę na dół po cichu. Napotykam na schodach ubrania i ich skrawki. O, nawet jest stanik! Taki malutki… Sądząc po rozmiarze jest jakieś taniej kurwy… Oho! Czyżby coś mnie ominęło? Patrzę na zewnątrz. Jest już pewnie koło drugiej albo później. W każdym razie jestem głodna. Niby nic nie słyszałam, a tu jest Natalia w kuchni! Ubrana też w koszulę, bodaj Axl miał taką i skarpetki, stoi przy lodówce. Ale no proszę! Co się tak wszystkim na seks zebrało?


- Hej – mówię, patrząc na jej strój. Mierzę ją z uśmiechem na twarzy.


- Hej – odpowiada nieśmiało, ale wytrzeszcza na mnie gały, patrząc jakby z lekkim niedowierzaniem.


- No, co? – pytam.


- Ty chyba nie wiesz, że przespałaś dwa dni. – Gapi się na mnie i gapi. – Nie wychodziliście z Duffem z pokoju od dnia w barze. – Uśmiecha się lekko jakbyśmy tylko tam świntuszyli. Nie pozwalam jej długo tak myśleć.


- Nie bzykaliśmy się. – Wzruszam ramionami. – Do dziś rana miałam na sobie te same ubrania. Ostatnie, co pamiętam to bar.


Natalia wzdycha „No, jasne”. Widzę, że nie tylko to leży jej na sumieniu. Stoimy tak przez chwilę. Milczy. Niech sama zacznie. W końcu idę w stronę półki, gdzie wiem, że powinno być prowizoryczne kakao. Milczę, chcę żeby sama zaczęła. Nie spieszy mi się. Wszystko robię spokojnie i powoli. Gotuję mleko, wsypuję kakao, wlewam do kubka. A napięcie rośnie. Kątem oka widzę jak roznosi Natalię. Kocham ją podpuszczać. W końcu nie wytrzymuje:


- No spytaj!


Odwracam się i ze złośliwością w oczach pytam:


- Ale, o co?


Natalia rozdziawia usta i ma wielkiego WTF’a na twarzy. Zaniemówiła.


- Dobra. Wiem. No mów, bo widzę, że cię roznosi.


Widzę, że się rozgląda.


- Spoko. Wszyscy śpią. Możesz mówić. – Stoję, patrząc się na nią. Trzymam gorący kubek w obu dłoniach. Widzę jak para ucieka spod moich palców.


***


Wychodzę z kuchni wzbogacona o nowe doświadczenia i informacje. W końcu nie mam już wyrzutów sumienia, że oddalę się od Natalii, bo została już pełnoprawnym mieszkańcem tego czegoś co rzekomo jest domem. Czułam się, gdy mi się zwierzała jak jakiś master. No, wiecie – ja grobowy spokój, już nie dziewica i te sprawy, doświadczona przez ten domeczek i pełnoprawny mieszkaniec oraz pani Mckaganowa – i przed Natalią to wszystko osiągnęłam! Kolejne osiągnięcie! A teraz ona do mnie przyszła jakby ktoś świeżuteńko ją rozdziewiczył. Po raz drugi. A ja już obeznana, wessana przez całe to środowisko. Tak tak. Ojciec Chrzestny.


Nagle potykam się o coś dużego. Czuję, że cały płyn, całe pieprzone kakao rozlewa się. Kurwa. Część płynu czuję na piersiach – dobrze, że rozmowa z Natalią trwała tak długo, to zdążyło ostygnąć – reszta leci na podłogę. Wszystko jest jakby zwolnione. Jednak zamiast grzmotnąć o podłogę, walę się na coś ciepłego, miękkiego, ale jakby twardego zarazem. Oplata mnie wpół i nie pozwala spaść.


Chwila mi umknęła. Rozglądam się głupio jak chomik z ADHD. Fakty. Zbierać dowody zbrodni. Obok rozwalony kubek i zaraz zapanowuje ciemność. Cholera! Oślepłam! Nie. Na szczęście to tylko włosy Slasha. Odgarniam je jak zasłony, żeby dostrzec jego uśmiechniętą twarz.


- Uważaj, mała. Popcorna nam chciałaś zabić?


Otrzeźwiałam i gapię się teraz na leżącego w drzwiach Stevena. Leży i śpi. No, nie wierzę! Dopiero po chwili przenoszę wzrok na mojego wybawcę. I od razu robi mi się głupio: jestem w samych majtkach, kowbojkach i podkoszulce, on na gołej klacie w lateksowych spodniach. Nie powiem, że wygląda całkiem całkiem. Slash cały czas mnie trzyma jakbyśmy tańczyli tango. A gdzie róża? Rose, ty suko! Chodź tu! Podnoszę się szybko, obciągam podkoszulek, poprawiam włosy i odpowiadam pomrukiem:


- Dzięki.


I już na niego nie patrząc, wbiegam po schodach.


- Sambora!


Natalia mnie woła z kuchni, ale ja tylko jej macham i znikam w łazience. Muszę się umyć! Wpadam do środka  i odkręcam wodę w prysznicu. Widzę jak z każdą sekundą pomieszczenie napełnia się parą. Na lustrze osadza się lekka mgiełka. Rysuję na nim smutną buźkę, która po chwili wygląda jakby płakała. Zmazuję ją szybkim ruchem i zdejmuję majtki, buty rzucam w kąt a podkoszulek chwilę miętolę i zdejmuję.


Wchodzę. Tego mi brakowało! Czuję jak ciepła woda spływa mi po ustach, brodzie, brzuchu i nogach, by w końcu wylądować w ściekach i zostać pożarta przez smoka w rurach kanalizacyjnych.


- Puk, puk.


Serce skacze mi do gardła. Szybko zakrywam się kotarką. Nie jestem pewna czy wcześniej też mnie zakrywała. Odwracam się cała nabuzowana.


- Kurwa, Slash!


Stoi uśmiechnięty jak jakieś nieśmiałe dziecko i bezczelnie się gapi, próbując dostrzec to, co ukrywam tak starannie. O co temu chłopakowi, kurwa, chodzi?!

- Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko ok – mruczy lekko zmartwiony, ale i tak cały czas usiłuje coś tam dostrzec za zieloną kotarką. Ta, jasne. Jest zmartwiony tylko na pokaz. Już ja znam te jego gierki! Takie bajki to tylko twojej starej na dobranoc!

- Kurwa, w łazience?! Wynocha. No, już! A te najazdy to sobie możesz w dupę wsadzić, tak jak ci za to kurwa płacą!


Wychodzi, powoli wycofując się tyłem, a ja jeszcze chwilę czekam, patrząc czy nie wraca. Po pięciu minutach odpuszczam i znowu myję włosy.


- Fiu, fiu…


Kurwa mać! Teraz przesadził, bo słyszę głos tuż za sobą!


- Kurwa! Mówiłam ci…


Odwracam się i chcę walnąć go w głowę z całej siły, ale walę tylko w ramię Duffa.


- Ej!


Cała przestraszona, stoję jak wryta i nie wiem, co ze sobą zrobić.


- Oj, wybacz. Bardzo przepraszam. Nie chciałam. Myślałam… To był… wypadek. Po prostu, wiesz… przestraszyłeś mnie.


Duff chwilę drapie się po głowie, ale w końcu ściąga spodnie i wchodzi pod prysznic. Jak ma to w zwyczaju przypiera mnie do ściany i penetruje językiem każdy zakamarek moich ust. Potem powoli zjeżdża i…


Dobra. Dalej nie musicie wiedzieć.

2 komentarze:

  1. Dobra, jest trochę mniej seksu, ale jak na mój gust nadal za dużo. Nie powinno w każdym rozdziale być seksu. Cóż, plus przynajmniej dla ciebie, że za każdym razem tego nie opisujesz. Bo czytałam kiedyś takie opowiadanie, gdzie non stop się ruchali i zawsze było to opisane ze szczegółami.
    Dziwna sprawa z tym Popcornem. Serio, on jest tutaj zupełnie inny niż w każdym innym opowiadaniu. Chyba mi się nawet to podoba, aczkolwiek jeszcze nie przywykłam. XD Ale mi się podoba. Śmieszna sprawa, u mnie też Stevenek tańczył z główną bohaterką. XD Co z niego taki tancerz? XD Hah. Ogólnie wyszła słodko ta scena, jak on ją przepraszał, aczkolwiek mogłaś ją zrobić odrobinkę dłuższą. A potem znowu zjebał. No cóż, bywa. Ale wiadomo, że jego słodka minka do wszystkiego człowieka przekona. :3
    Szalone akcje w klubach zawsze spoko. Ma szczęście dziewczyna, bo w większości przypadków takie wypady nie kończą się dobrze. Ale na szczęście obudziła się w jednym łóżku z Duff'em, więc jest ok. I wszystko dzięki Hudson'owi, który zbierał (prawie napisałam zeskrobywał, hahhaha) ich z ulicy. :D
    Natalia i Axl razem? Fuck Yeah! Na to czekałam. XD Ciekawe jak to się dalej potoczy. Z Axl'em wszystko jest możliwe. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to będę miała dla Ciebie małą niespodziankę w następnym rozdziale. Ale to dopiero po aktualizacji. Nie wiem czy Ci się spodoba czy nie, ale trudno. Steven jest spoko. Lubiem Stevenka. Zawsze chętny >:D Hehe zeskrobywał xD dobre, m'am. No jak się tak cieszysz na Axla i Natalę to Ci się następny rozdział spodoba ;)

      Usuń