Perry głosi:
Tak, tak, tak, tak. Jebać
to.
Siedzę i piorunuję
wzrokiem tę Miłkę. Może zbyt się czepiam, ale wiecie… Trzeba walczyć o swoje,
co nie? Jednak nie zamierzam się obruszać, bo mój kochany blondyn przesyła mi
całusa. Normalnie zaraz spadnę z fotela! Trochę się przyglądam jak chłopaki robią
pokerfejsy i śmiać mi się tylko chce. Przenoszę uwagę na dziewczyny. I znowu o
mało nie ląduję tyłkiem na ziemi! Nie! No nie wierzę! Miłka! Jej cała
prawa strona twarzy to wielgachny siniak!
- Auu – udaje mi się tylko
wykrztusić. Nigdy nie widziałam TAKIEGO sinika! Wierzcie mi. A brałam udział w
kilku burdach. Bo to gargantuicznych wręcz rozmiarów siniol! Ktoś musiał mieć
łapę jak patelnia. Masakra, nie wiem, co powiedzieć. – Co ci się stało?
Momentalnie zapominam o
zazdrości, nie jest już na pierwszym miejscu. Muszę wiedzieć, co za fiut ją tak
potraktował! Skąd wiem, że to wina faceta? Instynkt, kochani.
- To dłuższa historia…
I dowiaduję się, że miała
toksyczny związek z gitarzystą. No, tak… Z basistą czy perkusistą to by było,
co innego. Ta sama śpiewka – zakochani grają w kapeli, jego wywalają, ona z
miłości idzie za nim, a on z zemsty wyładowuje się na swojej dziewczynie.
Idiotyczne z jej strony, ale nie komentujmy. Jednak skupiam się na opisie
chłopaka, bo zaczyna mi się tworzyć dokładny rysopis…
- Clive ze sklepu
muzycznego?! – pytam, czując, pulsacje w mózgu! Niemożliwe!
- Tak.
Odpowiedź dźwięczy mi w
uszach jak stary dzwon na wieży kościelnej. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Nie! No, nie
mogę tak tego zostawić! Zaraz po sesji, muszę porozmawiać z Duffem. To nie są
już żarty! Nigdy nimi nie były, ale widzę, że tworzy się tu kółko
„skrzywdzonych lasek pedofila i damskiego boksera Clive’a”.
Normalnie czuję jak się
gotuję w środku! Gdyby nie Natala, która kładzie mi rękę na ramieniu,
wybuchłabym! Ale Miłka jakby nie czuje się w temacie, więc Natalia zagaduje
mnie. Trochę dziwnie się czuję, będąc okazją do zmienienia niezręcznego tematu,
ale teraz to potrzebne. Nie chcę sprawiać dziewczynie bólu, więc…
- I jak sprawy z Duffem?
Natalia przysuwa do mnie
swój fotel i czeka na opowieść.
- Miłka, chodź też. –
Macha na dziewczynę.
Pochylam się lekko w jej
stronę. Rozglądam się nie wiem, po jaką cholerę i pokazuję im piątkę, i niemo,
ale rozdziawiając buzię, mówię:
„Seks”.
Nie było to potrzebne, bo
Natalia doskonale wszystko pojmuje. Odpowiada mi w ten sam sposób.
„W dwa dni??”
Chyba nie dowierza albo
jest tak cholernie zaskoczona. To właściwie to samo, ale mniejsza z tym.
„No.”
„Pojebało cię?”
„Tak wyszło.”
„Słuchaj, no..”
Jednak naszą rozmowę
przerywają chłopacy. Zdjęcia się skończyły, a im tylko bar w głowie. Bo
przecież trzeba uczcić zdjęcie na debiut! Jednak zanim wychodzimy dostajemy po
mordach paroma fleszami – panna Tyler powiedziała, że muszą mieć zdjęcia ze
swoimi dziewczynami. Okeeeej.
Wzięłam jeszcze od niej numer i wybyłam.
***
Pełno tu nagich, cycatych
lasek, a ja trzymam się blisko Duffa, ale on mnie też nie puszcza. O, słodka
chwilo! Idziemy do stolika wszyscy razem, a potem Slash daje się ukraść przez
jedną laskę, Miłka czuje się niepewnie i robi jej się niedobrze, więc Izzy z
nią wychodzi (nie żebym się przejęła), mrucząc, że i tak musi załatwić parę
spraw, Steven też zostaje wyautowany, Natalia się zgubiła, a na stole brakuje
piwa i Jacka. Wstaję niechętnie (leżałam na Duffie) i idę kupić towar. Głośno
tu jak cholera. Aż bębenki rozsadza. Siwo jak w kasynie, tylko nie ma tu
bogatych kolesi, tylko obdarci piraci. Jakiś facet mnie zaczepia, ale zaraz
porywa go jakaś naga chińszczyzna. Przy barze nie spotykam Natalii. Nie wiem,
gdzie może się podziewać. Szła przecież zaraz za nami.
Kupuję trzy piwa i jednego
Jacka. Z daleka widzę, że Duff jest bombardowany wielkimi cycochami jakieś
baby. Ha! Niedoczekanie! Wypycham tyłek do tyłu i wciągam powietrze w przeponę.
Ładnie. Normalnie trzeci miesiąc!
- Cześć, kochanie! Ze
względu na mój stan nie mogę pić. To dla ciebie – ćwierkam słodko, że aż mi
niedobrze i walę Jacka na stół z taką siłą, że aż wszyscy podskakują. Nawet
tłuszcz w ściśniętych gorsetem cyckach tej losangelesowej krowy. Na nic piękna
szata, gdy nosi ją zwykła szmata. Jestem teraz babą z wikingowej wioski! A co!
- Czego chcesz, tirówko? –
burczy blondyna. Ja
pierdole. Przypierdolić ci w to krzywe ryło. - Tu się
pracuje – dodaje, szczerząc się jak srający kot na puszczy.
- Ta szpara między zębami
to na żetony? – rzucam, uśmiechając się do niej promiennie. Mina jej rzednie,
ale to śmiech chłopaków doprowadza ją do szału. Już nieźle wkurwiona, rzuca na
odszczekanie się:
- Te malinki to sobie
chyba odkurzaczem robiłaś.
- Aniołku, bardzo cię
bolało jak spadłaś z nieba? Bo sądząc po twarzy to nieźle musiałaś
przypierdolić – sypię wrzutami, że aż żal mi siebie a tej kurwie jeszcze mało!
- Daj mi swoje zdjęcie, bo
mi krowa nie chce zdechnąć.
- Oh, wybacz! Chętnie bym
cię zgasiła, ale gówno się nie pali.
Dębieje.
Dumna mierzę dziwkę, po
czym siadam na kolanach Duffa. Próchwa gapi się na mój brzuch, a potem na Duffa
i tak przez chyba dwie minuty. W końcu laska odchodzi, jednak przedtem rzuca
jadowicie:
- Wiesz ile mi płacą
politycy, mała dziwko?!
- Ty sie nie chwal ile
zarabiasz brutto, bo to tak jakbyś mierzyła kutasa razem z kręgosłupem.
- O, kurwa! – Axl już nie
wytrzymał. Rży na cały bar, plując piwem na boki. – Kurwa! Angie zna się lepiej
na dupach niż ja na swojej! Duff, ona kurwa nigdy nie zginie!
Polazła. To była normalnie
bitwa na cycki! Zwycięstwo! Jupi!
Duff tęsknym wzrokiem
odprowadza damulkę, za co dostaje ode mnie po pysku. Trzeźwieje i pyta z
przerażeniem:
- Twój stan?!
Duff patrzy na mój brzuch
ze strachem w oczach. Wybucham śmiechem.
- Oj, tatuśku. Wszystko
ok. – Całuję go znowu. Piję piwo, siedząc na jego kolanach, gdy Duff bierze
Jacka.
- Czy ty, kurwa, chcesz
żebyśmy tu wykitowali? – Axl znowu wypluwa połowę swojej butelki, przypominając
sobie mój trzeci miesiąc i puszcza wiązankę.
Nie słucham go jednak i
odpływam myślami.
Gapię się na tańczących.
Dawno nie tańczyłam. Jak tak pomyślę, to na weselu cioci, gdy miałam
jakieś pięć lat! Osz, kurwa! Troszeczkę długo. Gdy tak kontempluję
z tłumu wyłania się Popcorn i nagle podchodzi z pytaniem:
- Zatańczysz?
- Ja? – pytam, krztusząc
się piwskiem.
Kiwa głową.
- Jestem fiutem i nie
usprawiedliwię się za wtedy.
Wydaje się skruszony. Już
wiem, o co chodzi.
Smutno mu, więc się
zgadzam. Nie chcę wiedzieć smutnego Steviego. Przecież to niemoralne! Duff
początkowo nie chce puścić. Trzyma mnie, śmiejąc się, ale soczysty kiss uwalnia
go z podejrzeń.
- Ej! – krzyczy jeszcze,
ale w już ginę w tłumie z Popcornem. Idę za nim, trzymając go za rękę. Wbijamy
się w sam środek baru. Blondyś wywalczył to miejsce, rozpychając innych na
boki. No, bo od czego ma się łokcie! Gdy stoimy naprzeciw siebie, drę się,
próbując przekrzyczeć muzykę:
- Nie umiem tańczyć!
- CO?!
- Nie umiem tańczyć!
- Nauczę cię tak w chuj,
że będziesz wywijać! A w ogóle kobieta powinna umieć tylko jeden taniec! Na
rurze! – odkrzykuje mój partner, marszcząc nos jakby słońce świeciło mu
prostu w ryja. Parskam śmiechem pod nosem, a Steven łapie mnie za rękę, drugą
kładzie w talii i przyciąga do siebie, tak że nie ma najmniejszej szczeliny
między naszymi ciałami. Gdy tańczymy przytuleni do Purple Rain, muszę się
schylać, bo Popcorn jest nieco niższy.
W połowie piosenki mówię
mu do ucha:
- Ale kłamca. Nie umiesz
tańczyć!
- Oj tam oj tam. Liczą się
chęci, moje dziecko.
I znowu milczymy trochę.
- Przepraszam – szepcze.
Nieco zbita z tropu
początkowo nie wiem, co odpowiedzieć, ale w końcu wyduszam ze swojego wnętrza
nikłe:
- Nikt nie panuje nad sobą
jak jest naćpany.
- Tylko ja… No, wiesz…
Nigdy żadnej dziewczyny nie uderzyłem. Pamiętam, że byłem na ciebie tak
wkurwiony… – zawahał się.
Przytulam go mocniej.
- Już po wszystkim.
- Myślałem, że nigdy mi
nie wybaczysz – śmieje się. Podnoszę głowę z jego ramienia i patrzę mu w oczy.
Znowu wrócił na miejsce jego słodki uśmiech. – To teraz jesteś z Duffem, tak?
Trudno. Ale chyba dasz się zaprosić na małe co nieco.
Nie wiem, co odpowiedzieć,
ale mój Stevie Wonder już znowu porywa mnie i rzuca w wir tańców. Tak
przynajmniej mi się wydaje. Wypychamy się z tłumu, a Steven idzie w stronę
łazienki. Patrzę na niego pytająco z lekkim niezrozumieniem, bo takie sytuacje
kojarzą mi się tylko z jednym. Ten jakby nie dostrzegał tego ani nie czuł mojej
zaciskającej się coraz mocniej dłoni na swojej. Męska. Wpycha mnie do środka, a
potem sam wchodzi, rozglądając się uprzednio na wszystkie strony.
- No – mówi, uśmiechając
się. – To może strzelimy sobie jedną daweczkę i wrócimy na parkiet?
Patrzę na niego wielkimi
oczami i otwartymi ustami. What
the fuck?!
- Steven! Ty chyba nie myślisz, że ja tu kurwa
będę z tobą brała?!
- Czemu
nie?
- Steve… Ja… Rozumiem… Ale
to… – dukam, nie rejestrując kompletnie, że chłopak już wyciągał z kieszeni
strzykawkę i delikatnie, ale mocno usadza mnie na toalecie. Jest w tym
delikatny. I przyjemny.
- Ale co ty tam gadasz! –
bulwersuje się, udając złego. – Jeden raz nic nie zrobi. W dodatku to heroinka,
więc nie ma opcji, żebyśmy dostali ADHD.
Mierzy mnie z góry do
dołu, aż w końcu klęka przed mną i opiera ramiona na moich kolanach. Bez
pytania zaczyna powoli przejeżdżać dłońmi w górę ud. No, nie! Tego już chłopie za wiele! Odrzucam
jego ręce i wstaję, planując wyparować z tej cholernej łazienki. A potem się
napić. Jednak nie jest to takie proste jak mi się zdawało. Steven gra na
perkusji no i jest facetem, więc moja siła przeciw jego… Już raz się na to nadziałam, ale nie
będę się poddawać! Co to, to nie!
Steven podskakuje do góry,
łapie za ręce i przygniata do ściany. Marszczę nos, czując nierówność za
plecami, jednak szybko patrzę na chłopaka morderczym wzrokiem. Nie boję się go.
Patrzy na mnie słodko z mieszanką smutku.
- Steven, cholero, puść
mnie! – krzyczę, chcąc załatwić to pokojowo. O ile taki sposób istnieje.
- No, zostawisz mnie
samego? Sam będę musiał wziąć towarek, a wtedy nie ręczę co zrobię. Chcesz tego?
- Gówno mnie to obchodzi!
- No, nie bądź taka.
- Jaka, Steven?! Jaka
kurwa?!
Przesadził, kurwa. Oj tak!
- Adler, ogarnij dupę! –
Staram się przemówić mu do rozsądku, ale on tak na mnie patrzy jak zbity psiak…
***
Wszystko mija w
zastraszającym tempie. Ledwo wtoczyliśmy się znowu na parkiet, a już po chwili
pojawia się obok Duff, łapie Popcorna w pół i po prostu przenosi na krzesło
przy barze, a potem wraca do mnie. O,
Bożeno. Duff… I koniec grzecznych tańców.
Dobra. Może nazwiecie mnie
dziwką. Może nie całkiem pamiętam wczorajszej nocy. Może wróciłam do dawnego
nałogu. Może i nigdy nie rozwaliłam baru ze striptizem, sama o mało nie
zostając striptizerką, ale wczorajszego wieczora było blisko. Spokojnie sobie
tańczyliśmy z Duffem, a potem było The
Boys Are Back In Town i spokojne tańce się skończyły, a
nastała era erotycznego całowania. Wiecie, jestem jakieś paręnaście centymetrów
niższa od mojego basisty, więc problem z całowaniem występuje, ale niewielki.
Duff podrzucił mnie sobie szybko na biodra, ale jeszcze oboje popijaliśmy
alkoholik, więc uchmieleni (co jest dość łagodnie powiedziane) przewaliliśmy
się na scenę tancerek, całując się co chwilę. Śmialiśmy się jak chorzy
psychicznie.
- Weź mnie stąd, kurwa –
powiedziałam, o mało nie płacząc się ze śmiechu. Duff nie mógł się ze mnie
podnieść, leżał na mnie i też rechotał jak ja. Wygramoliłam się w końcu spod
jego wielkiego cielska i z trudem, z butelką Jacka w dłoni wstałam, trzymając
się rury. Początkowo nie zarejestrowałam, co to jest ani gdzie stoję. Nigdy nie
chciało mi się tak śmiać. Więc rechotałam głośno nawet z mojej gracji. Z
relacji postronnych świadków dowiedziałam się, że krzyknęłam coś w stylu:
- Wolność dla kobiet!
Wolność dla świnek morskich!
Popiłam wielkiego łyka
Jacka i złapałam się za głowę. Tak ostro jebała, więc popiłam raz jeszcze.
Musiałam utopić tego małego skurwielka szalejącego w mojej głowie z kowadłem.
Nagle poczułam, że lecę do tyłu. Świat zmienił swoje położenie. Wpadłam
pomiędzy nagie laski, prężące swoje ciałka. Niezgrabnie wstałam. Wzruszyłam
ramionami i poszukałam wzrokiem Duffa. Stał dokładnie przede mną, może jakieś
dwa metry. Za sobą miałam rurę. A
co tam. Raz się żyje. Zjechałam po niej tyłem i opadłam na
czworaka. Sunęłam tak w stronę Duffa, uśmiechając się kiciowato. Jednak, gdy do
niego dobrnęłam, z małymi zachwianiami po drodze, spoważniałam, robiąc minę
pokerzysty, jakim zwykł być mój papcio. Nie zrywając kontaktu, podniosłam się,
wodząc nosem po jego klatce piersiowej, szyi, aż w końcu natrafiam na twarz.
Duff w głębi już tarzał się po podłodze ze mną ze śmiechu, ale zachowywał
zasady naszej gry w striptiz.
Było to moje ostatnie
wspomnienie z tamtego wieczoru. Potem już nie pamiętam, co się działo. Podobno
Slash zgarnął nas z ulicy (o, dziwo nie był wstawiony, bo babka, z którą
poszedł na stronę okazała się słaba i poświęcił się na zbieranie nas z ulic LA)
jak leżeliśmy na środku alei i podziwialiśmy niebo. Zgarszając przy tym stare
babcie i rodziców z dzieciakami. Podobno też na widok Slasha wołałam:
- Slash! Slashunio!
Miałam mu też zaproponować
seks, co raczej prawdą nie było. Podobno też w samochodzie zasnęłam od razu jak
małe dziecko. Obudziłam się w domku, w naszym cudownym rozwalającym się niby
łóżku, objęta przez Duffa. On jest TAKI wielki! Z moim metrem siedemdziesiąt
sześć czuję się jak hobbit. I
jeszcze ma takie boskie ręce i taką boską klatę…! AWWWWWW Dobra.
On śpi, a ja nie, ale leżę i zastanawiam się czy Natalia dotarła do domu.
Jeszcze nigdy nie upijałam się do nieprzytomności (nie liczę razów przed
przylotem do Stanów), a to wczoraj to była jakaś porażka, ale no nie powiem,
śmiesznie było. Szczególnie, że nikt nic nie wie, co się działo. Prawdziwa
rozpusta.
Wysuwam się w końcu spod
jego boskiego objęcia. Od razu zamiast mnie przytula pościel. Kochany. Zakładam
jego boski podkoszulek, przepocony, ale jestem dziewczyną rockersa i jestem od
tego, żeby nosić przepocone za duże ubrania swojego chłopaka! W dodatku to mój
ulubiony strój. Koszula i kowbojki. Bosko! Schodzę na dół po cichu. Napotykam
na schodach ubrania i ich skrawki. O, nawet jest stanik! Taki malutki… Sądząc
po rozmiarze jest jakieś taniej kurwy… Oho! Czyżby coś mnie ominęło? Patrzę na
zewnątrz. Jest już pewnie koło drugiej albo później. W każdym razie jestem
głodna. Niby nic nie słyszałam, a tu jest Natalia w kuchni! Ubrana też w
koszulę, bodaj Axl miał taką i skarpetki, stoi przy lodówce. Ale no proszę! Co się tak wszystkim na
seks zebrało?
- Hej – mówię, patrząc na
jej strój. Mierzę ją z uśmiechem na twarzy.
- Hej – odpowiada
nieśmiało, ale wytrzeszcza na mnie gały, patrząc jakby z lekkim niedowierzaniem.
- No, co? – pytam.
- Ty chyba nie wiesz, że
przespałaś dwa dni. – Gapi się na mnie i gapi. – Nie wychodziliście z Duffem z
pokoju od dnia w barze. – Uśmiecha się lekko jakbyśmy tylko tam świntuszyli.
Nie pozwalam jej długo tak myśleć.
- Nie bzykaliśmy się. –
Wzruszam ramionami. – Do dziś rana miałam na sobie te same ubrania. Ostatnie,
co pamiętam to bar.
Natalia wzdycha „No,
jasne”. Widzę, że nie tylko to leży jej na sumieniu. Stoimy tak przez chwilę.
Milczy. Niech sama
zacznie. W końcu idę w stronę półki, gdzie wiem, że powinno
być prowizoryczne kakao. Milczę, chcę żeby sama zaczęła. Nie spieszy mi się.
Wszystko robię spokojnie i powoli. Gotuję mleko, wsypuję kakao, wlewam do
kubka. A napięcie rośnie. Kątem oka widzę jak roznosi Natalię. Kocham ją
podpuszczać. W końcu nie wytrzymuje:
- No spytaj!
Odwracam się i ze
złośliwością w oczach pytam:
- Ale, o co?
Natalia rozdziawia usta i
ma wielkiego WTF’a na twarzy. Zaniemówiła.
- Dobra. Wiem. No mów, bo
widzę, że cię roznosi.
Widzę, że się rozgląda.
- Spoko. Wszyscy śpią.
Możesz mówić. – Stoję, patrząc się na nią. Trzymam gorący kubek w obu dłoniach.
Widzę jak para ucieka spod moich palców.
***
Wychodzę z kuchni
wzbogacona o nowe doświadczenia i informacje. W końcu nie mam już wyrzutów
sumienia, że oddalę się od Natalii, bo została już pełnoprawnym mieszkańcem
tego czegoś co rzekomo jest domem. Czułam się, gdy mi się zwierzała jak jakiś
master. No, wiecie – ja grobowy spokój, już nie dziewica i te sprawy,
doświadczona przez ten domeczek i pełnoprawny mieszkaniec oraz pani Mckaganowa
– i przed Natalią to wszystko osiągnęłam! Kolejne osiągnięcie! A teraz ona do
mnie przyszła jakby ktoś świeżuteńko ją rozdziewiczył. Po raz drugi. A ja już
obeznana, wessana przez całe to środowisko. Tak tak. Ojciec Chrzestny.
Nagle potykam się o coś
dużego. Czuję, że cały płyn, całe pieprzone kakao rozlewa się. Kurwa. Część płynu
czuję na piersiach – dobrze, że rozmowa z Natalią trwała tak długo, to zdążyło
ostygnąć – reszta leci na podłogę. Wszystko jest jakby zwolnione. Jednak
zamiast grzmotnąć o podłogę, walę się na coś ciepłego, miękkiego, ale jakby
twardego zarazem. Oplata mnie wpół i nie pozwala spaść.
Chwila mi umknęła.
Rozglądam się głupio jak chomik z ADHD. Fakty.
Zbierać dowody zbrodni. Obok rozwalony kubek i zaraz
zapanowuje ciemność. Cholera!
Oślepłam! Nie. Na szczęście to tylko włosy Slasha. Odgarniam je jak
zasłony, żeby dostrzec jego uśmiechniętą twarz.
- Uważaj, mała. Popcorna
nam chciałaś zabić?
Otrzeźwiałam i gapię się
teraz na leżącego w drzwiach Stevena. Leży i śpi. No, nie wierzę! Dopiero
po chwili przenoszę wzrok na mojego wybawcę. I od razu robi mi się głupio:
jestem w samych majtkach, kowbojkach i podkoszulce, on na gołej klacie w
lateksowych spodniach. Nie powiem, że wygląda całkiem całkiem. Slash cały czas
mnie trzyma jakbyśmy tańczyli tango. A gdzie róża? Rose, ty suko! Chodź tu! Podnoszę
się szybko, obciągam podkoszulek, poprawiam włosy i odpowiadam pomrukiem:
- Dzięki.
I już na niego nie
patrząc, wbiegam po schodach.
- Sambora!
Natalia mnie woła z
kuchni, ale ja tylko jej macham i znikam w łazience. Muszę się umyć! Wpadam do
środka i odkręcam wodę w prysznicu. Widzę jak z każdą sekundą
pomieszczenie napełnia się parą. Na lustrze osadza się lekka mgiełka. Rysuję na
nim smutną buźkę, która po chwili wygląda jakby płakała. Zmazuję ją szybkim
ruchem i zdejmuję majtki, buty rzucam w kąt a podkoszulek chwilę miętolę i
zdejmuję.
Wchodzę. Tego mi brakowało! Czuję
jak ciepła woda spływa mi po ustach, brodzie, brzuchu i nogach, by w końcu
wylądować w ściekach i zostać pożarta przez smoka w rurach kanalizacyjnych.
- Puk, puk.
Serce skacze mi do gardła.
Szybko zakrywam się kotarką. Nie jestem pewna czy wcześniej też mnie zakrywała.
Odwracam się cała nabuzowana.
- Kurwa, Slash!
Stoi uśmiechnięty jak
jakieś nieśmiałe dziecko i bezczelnie się gapi, próbując dostrzec to, co
ukrywam tak starannie. O
co temu chłopakowi, kurwa, chodzi?!
- Chciałem tylko sprawdzić
czy wszystko ok – mruczy lekko zmartwiony, ale i tak cały czas usiłuje coś tam
dostrzec za zieloną kotarką. Ta,
jasne. Jest zmartwiony tylko na pokaz. Już ja znam te jego gierki! Takie bajki to tylko twojej starej na
dobranoc!
- Kurwa, w łazience?!
Wynocha. No, już! A te najazdy to sobie możesz w dupę wsadzić, tak jak ci za to
kurwa płacą!
Wychodzi, powoli wycofując
się tyłem, a ja jeszcze chwilę czekam, patrząc czy nie wraca. Po pięciu
minutach odpuszczam i znowu myję włosy.
- Fiu, fiu…
Kurwa mać! Teraz przesadził, bo
słyszę głos tuż za sobą!
- Kurwa! Mówiłam ci…
Odwracam się i chcę walnąć
go w głowę z całej siły, ale walę tylko w ramię Duffa.
- Ej!
Cała przestraszona, stoję
jak wryta i nie wiem, co ze sobą zrobić.
- Oj, wybacz. Bardzo
przepraszam. Nie chciałam. Myślałam… To był… wypadek. Po prostu, wiesz…
przestraszyłeś mnie.
Duff chwilę drapie się po
głowie, ale w końcu ściąga spodnie i wchodzi pod prysznic. Jak ma to w zwyczaju
przypiera mnie do ściany i penetruje językiem każdy zakamarek moich ust. Potem
powoli zjeżdża i…
Dobra. Dalej nie musicie
wiedzieć.
Dobra, jest trochę mniej seksu, ale jak na mój gust nadal za dużo. Nie powinno w każdym rozdziale być seksu. Cóż, plus przynajmniej dla ciebie, że za każdym razem tego nie opisujesz. Bo czytałam kiedyś takie opowiadanie, gdzie non stop się ruchali i zawsze było to opisane ze szczegółami.
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa z tym Popcornem. Serio, on jest tutaj zupełnie inny niż w każdym innym opowiadaniu. Chyba mi się nawet to podoba, aczkolwiek jeszcze nie przywykłam. XD Ale mi się podoba. Śmieszna sprawa, u mnie też Stevenek tańczył z główną bohaterką. XD Co z niego taki tancerz? XD Hah. Ogólnie wyszła słodko ta scena, jak on ją przepraszał, aczkolwiek mogłaś ją zrobić odrobinkę dłuższą. A potem znowu zjebał. No cóż, bywa. Ale wiadomo, że jego słodka minka do wszystkiego człowieka przekona. :3
Szalone akcje w klubach zawsze spoko. Ma szczęście dziewczyna, bo w większości przypadków takie wypady nie kończą się dobrze. Ale na szczęście obudziła się w jednym łóżku z Duff'em, więc jest ok. I wszystko dzięki Hudson'owi, który zbierał (prawie napisałam zeskrobywał, hahhaha) ich z ulicy. :D
Natalia i Axl razem? Fuck Yeah! Na to czekałam. XD Ciekawe jak to się dalej potoczy. Z Axl'em wszystko jest możliwe. XD
No to będę miała dla Ciebie małą niespodziankę w następnym rozdziale. Ale to dopiero po aktualizacji. Nie wiem czy Ci się spodoba czy nie, ale trudno. Steven jest spoko. Lubiem Stevenka. Zawsze chętny >:D Hehe zeskrobywał xD dobre, m'am. No jak się tak cieszysz na Axla i Natalę to Ci się następny rozdział spodoba ;)
Usuń