Uwaga!
Mówi Wasz kapitan Perry. Odcinek zawiera fragmenty erotyczne! Pasażerów o słabych
nerwach prosimy o zapięcie pasów lub natychmiastowe opuszczenie pokładu!
Dziękuję
za uwagę.
Czekałyśmy za szybą, stojąc za
dzidkiem obsługującym mikserem. Od jakiejś godziny wnętrzności skręcały
mi się boleśnie. Żołądek co chwila podjeżdżał do góry jakbym siedziała w
jakiejś głupiej zabawce w wesołym miasteczku. Nie mogłam wytrzymać i powiedziałam:
- Natalia! Ja chyba tracę swoją
sukowatość!
Ta spojrzała na mnie ze śmiechem.
- To nie jest śmieszne, kurwa!
- W mężczyźnie
nie ma nic bardziej sexy niż jego umiejętność przypodobania się
kobiecie.
Spojrzałam na nią z wypisanym znanym
wszystkim pytaniem. Ona i jej
metafory. Ale miała rację.
Chujowo przedstawioną, ale rację. Co miałam do cholery zrobić?! Pokiwałam głową
i opadłam ciężko na krzesło. W końcu to z siebie wyrzuciłam. I w końcu Natalia
wie. Westchnęłam, wgapiając się w czubki swoich butów. Nie było to jakoś
szczególnie inspirujące zajecie, ale zawsze.
- Wreszcie! – Natalia wykrzyczała to i
mnie przytuliła. Była bardzo podniecona. Co
jej ta ruda dziwka nasypała?! Nieważne.
Ale ogólnie to coś się sprawdzało. Miała banana na półtorej twarzy. – Moja
dziewczynka dorasta! – krzyknęła, ale zaraz spoważniała. – No, to mów! Skąd
znasz tego całego Sebastiana? Spotkałam go dziś rano. Nie powiem interesujący
młody gentelman. No i jeszcze jaki ma głos. Mów zaraz coś ty zrobiła, że już z
nim jesteś?!
WHAT.THE.HELL.IS.GOING.ON??!!
- Co ty odpierdalasz?! Z nikim nie
jestem!
- Serio? – Zrobiła wielkie oczy. Chyba
faktycznie ją to zaskoczyło. Co ten Bach im tam, do kurwy nędzy
naopowiadał?! – Myślałam, że
tak. Bo ogólnie chłopaki mówili, że ten cały Sebastian mówi, że jesteście
razem. A ciebie ciągnie gdzieś indziej? Jeśli nie on, to kto?
- Chciałby! Zostawmy to. – Machnęłam
ręką, ale Natala nie dała mi spokoju. Tak długo mnie szturchała, popychała i
dźgała, aż się wydarłam jej w twarz o co chodzi. Dobrze, że nikt nic nie
słyszał… Booogu dzięki za dźwiękoszczelne pokoje! Jednak, gdy dowiedziała się
wszystkiego, zamiast mnie wspierać jakąś chujową radą, zaczęła się histerycznie
śmiać. No, kurwa! Spodziewałam
się czegoś więcej od przyjaciółki! –
Dziwko! Ale ja się tu zamartwiam, a ty się cieszysz!
A propos musiałam zbadać bachową
sprawę i przemówić niektórym do rozumu. Teraz jednak widząc minę Natalii, nie
wiedziałam czy śmiać się czy płakać.
- Ale super! Moja ukochana, babo!
Patrzyła na mnie jakbym była bryłą
złota.
- Halo, blondynko, to ja. Sambora! To
nieudolne dziecko!
Mów jak do ściany. Ta nic. Dalej skakała wokół mnie.
- I co teraz? Znaczy co zamierzasz?
- Co chcę zrobić? Nie wiem. Ogólnie
chyba mu to powiem.
Ale to chujowe. Znam gościa niecałe
dwa dni i już chcę mu wyznawać miłość. No to nie była miłość… Zauroczenie
raczej albo… A w chuj! Chciałam być szczera. Zawsze wolałam
proste sposoby. Nie znosiłam wszystkich walentynkowych czy innych pierdolonych
temu podobnych gierek. Jak coś myślałam, mówiłam to od razu. Czemu tu miałabym odchodzić od tego
sposobu? Nie jesteśmy kuźwa w przedszkolu, żeby ciągać się zza warkocze.
Nagle koleś za mikserem odwrócił się
na krzesełku z charakterystycznym dźwiękiem pocieranej skóry o skórę – był
gruby i miał czarną brodę, a grube bryle zasłaniały mu niemal całą plapę.
przypominał zniekształconego ziemniaka po przejściach.
- Toć, kurwa dziewczyno. Działaj!
- Myślisz? – Spojrzałam na niego z
nadzieją, opierając policzek na wierzchu dłoni.
- Jeśli chcesz, by facet
pożądał danej rzeczy, tutaj mówimy o tobie, należy ją jedynie uczynić
trudno osiągalną.
O, kurwa… No, miał rację. Dzidek pokiwał głową i wrócił do
miksowania, a ja do rozmowy z Natalią.
Wcale nie trzęsłam się jak go
widziałam. Czułam się przy nim po prostu zajebiście. To nie było możliwe, żebym
tak sobie koło niego stała. Tak po prostu. Czasem ogarniała mnie taka myśl, że
wolałabym widzieć martwym go, niż dzielić się jego obecnością z kimś innym.
Nawet kurwa ze Slashem. Powiedziałam to Natalii a ona, że to normalny odruch.
Wzruszyłam ramionami i słuchałam jej wykładu. Co niby innego mogłam robić…
***
Czekałyśmy przy wejściu do domu,
przestępując z nogi na nogę. Postanowiłam, że porozmawiam z Duffem. Szczerze i
bez owijania w bawełnę. Chciałam to załatwić tu i teraz póki miałam odwagę. A w
dodatku była noc, a na dworze było cholernie zimno i nie marzyło mi się
odmrożenie tyłka.
Matko! Czy oni muszą się tak wlec?!, myślałam, patrząc na chłopaków
wyładowujących powolutku sprzęt. Od rana miałam na sobie tylko koszulę i gdyby
nie katana Slasha, zamarzłabym na śmierć. Po drodze Slash, Popcorn i Axl chcieli
się zatrzymać w burdelu, ale Izzy, widząc mnie w tym żałosnym stanie,
zawyrokował szybki powrót do domu. Bez atrakcji. Oczywiście został wyzwany, a
jakże! Ale dla mnie dziś był bohaterem! Ocalił mnie przed zamarznięciem.
- Szybciej – syknęłam, zaczynając
szczękać zębami. W stronę domu szedł tylko Izzy, za nim Duff i Axl, bo reszta
wróciła po dziwki z zamiarem dostarczenia ich do Hellhouse.
Mój bohater Izzy otworzył w końcu
drzwi i gestem zaprosił nas do środka. Oczywiście nie obyło się bez klepnięcia w
tyłek. Odpowiedziałam mu tym samym.
- O! Jaki zboczuch.
Uśmiechnęłam się, wskakując do środka
za Natalią. Czekałam na Duffa i mrugnęłam do niej, a ona szepnęła z oddali
„Dawaj, lesbo!”. Pokazałam jej faka, a ona zniknęła z radosnym chichotem w
głębi domu. Po kolei wtaczali się Izzy, Axl i Steven – okazało się, że Slash
nie zgodził się na to, by Popcorn jechał z nim po dziwki. Wszyscy po kolei coś
tam do mnie mówili, ale zbywałam ich machnięciem ręki. Nawet Adler rzucił
krótkie burknięcie. W końcu wszedł Duff.
Jesteś zimną suką. Poradzisz sobie. Nie ma to jak cholerne pocieszanie się
w myślach.
Niepewnie złapałam go za nadgarstek i
spytałam nieco delikatniej niż zamierzałam:
- Możemy porozmawiać?
Mimo, iż byłam wysoka i tak musiałam
zadzierać łeb do góry, rozmawiając z basistą. Jak
patrzy na ciebie taka piękność wiadomo, że będziesz dukać jak idiotka.
- Jasne.
Odczekaliśmy, aż pozostali przetoczą
się dalej. W końcu, gdy ostatni maruder zniknął z pola widzenia, pociągnęłam go
trochę w kąt, niepewnie oparłam się o stolik przy wejściu, wzięłam głęboki
wdech i zaczęłam:
- Duff, chciałam ci powiedzieć, że…
Nie dokończyłam, bo blondi momentalnie
schylił się i wpił we mnie. Kompletnie
zaskoczona odsunęłam się, ale trzymał moją talię mocno. Chłopak rozchylił mi
wargi językiem i włożył go do środka. Międlił nim tak sprawnie, że
zapomniałam o wszystkim. Zapomniałam nawet jak się nazywam. Czułam tylko, że
się cofam i uderzam w ścianę. Zaskoczona przez ułamek sekundy znieruchomiałam,
ale po chwili otrząsnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyję, oddając pocałunek.
Mocny i mokry. Nawet nie można było nazwać tego całowaniem – wsysaliśmy się w
siebie nawzajem. Zamknęłam oczy, czując jak przyspiesza mi serce. Duff wpakował
mi kolano między nogi i zaczął nim poruszać, powodując, że mój organizm zaczął
reagować w dość jednoznaczny sposób. Był obeznany w tych sprawach. W końcu się
oderwał, ale wewnątrz krzyczałam o więcej. Żeby tylko nie przerywał. Wtedy
zaczął rozchylać mi coraz bardziej nogi, a ja zaczynałam mruczeć. Jednak za
chwilę znowu atakował moje usta. Całował niesamowicie. Słodko, mocno i
idealnie. Nagła fala gorąca uderzyła z siłą tsunami. Cudownie… Nagle Duff
złapał mnie za tyłek i podrzucił na biodra. Zaśmiałam się. Poczułam
dziwne skurcze w podbrzuszu, ale zaraz potem ciepło dłoni mężczyzny w talii.
Nagle jednak Duff puścił mnie tak, że
o mało się nie wywaliłam i szybko odsunął ręką. Z trudem utrzymałam równowagę.
Patrzyłam na niego z moją zdziwioną miną, nie rozumiejąc co się dzieje.
Czemu przestałeś?! Co ty odpierdalsz, Stefan?!I czemu niszczysz mi tę piękną
chwilę?!
- Wybacz – powiedział, wdychając ostro
powietrze. – Nie powinienem… Przecież jesteś dziewczyną Bacha… Ale ze mnie
kutas! – pieprzył coś od rzeczy, a ja powoli rozumiałam co się stało.
Kolejny?! No, ludzie! Może od razu
jeszcze założę różowy strój króliczka i zacznę nosić szpile?! A w dodatku od
kiedy tu kogoś obchodzi to, że całuje się z czyjąś dziewczyną? Podeszłam do niego i przyłożyłam dłoń do jego policzka,
zmuszając by się uspokoił i spojrzał na mnie.
- Nie jestem z nim – wyjaśniłam
spokojnie.
- Nie? Pierdolisz teraz… Nieeee. Ale
serio? – Zrobił wielkie oczy, próbując co chwila uciekać się do nerwowych
uśmieszków.
- Gadałam z nim raz i był nieźle
napruty. Mógł sobie wcisnąć co nieco.
Duff patrzył na mnie z wtfem na
twarzy, nie mogąc uwierzyć. Wzruszyłam ramionami i lekko uśmiechnęłam się pod
nosem. Przekonałam tę chodzącą górę i zapanowała powtórka z rozrywki.
Wskoczyłam mu na biodra, śmiejąc się i kompletnie wyłączyłam myślenie. A gdy
Duff oparł mnie o lustro wiszące na ścianie, oplotłam go nogami, przysuwając do
siebie. Potem… No to była już tylko kwestia pożądania.
Zaczęłam zdejmować mu skórę, szybko
wsuwając ręce pod kurtkę. Dłoń Duffa przesuwała się za to po moim ramieniu aż
do szyi bardzo gwałtownie szarpiąc moje ubrania. Ogarnęła mnie kolejna jebnięta
fala ciepła i dostałam gęsiej skórki. Przycisnął się do mnie z taką siłą, że
myślałam, że za chwilę lustro pęknie. Poczułam jego dotyk na plecach, a potem
wydawało się, że wchodzi ze mną po schodach. Raz o mało się nie wyrąbaliśmy.
Gdy wpadliśmy do sypialni, Duff butem zatrzasnął drzwi, odbierając jednocześnie
jedyne źródło światła. Zachichotałam, gdy wyjebaliśmy się w połowie drogi do
łóżka. Jednak od razu przywarłam brzuchem do jego klatki piersiowej, a ręce
powędrowały do włosów, zaciskając w blond kłębach.
Czułam się jakbym za chwilę miała
wybuchnąć – myślałam, że rozsadzi mi podbrzusze od rosnącego wciąż pożądania.
Chciałam go. Szybciej! Gdzie
jest to pieprzone łóżko?! Gdy
wnosił mnie po schodach, zapodział gdzieś skórę, a teraz zaczęłam mu zdejmować
koszulkę. Nie sądziłam, że to będzie takie niesamowite. Prócz heroiny nic
innego tak mnie nie jarało. Aż do teraz. Przylgnęłam do niego, nie zostawiając
ani milimetra między nami. Przyssałam się do niego niczym pijawka. Usłyszałam
skrzypnięcie łóżka, gdy zwaliliśmy się na nie, a zaraz potem ciche
westchnięcie. Koszulę miałam w kilku miejscach rozdartą, a miejscami czułam
ból, gdy wbijał palce coraz mocniej w ciało. Duff zsunął się ze mnie i zjechał
ustami po mojej szyi, rozprawiając się już na dobre z koszulą. Przylgnęłam do
niego. Ugryzł każdy z sutków, a gdy zaczął zdejmować spodnie, poczułam się dziwnie.
Zaczęłam jęczeć. Wyczuł to, stary cwaniak.
- Spokojnie – szepnął i pocałował mnie
w brzuch.
Później nie miałam już żadnych
zawahań. Pozwoliłam robić mu to, co chciał. Zdjął mi spodnie jednym szybkim ruchem.
- Proszę… - szepnęłam, czując ja serce
drastycznie przyspieszyło. Zdawało się, że to go bardziej podnieciło.
Zerwał jednym ruchem majtki, ich strzępy oplotły mi uda. Miałam czasami takie
napady śmiechu, że blondyn musiał zasłaniać mi usta dłonią.
Kątem oka zobaczyłam na jego prawej
ręce wielki tatuaż, który zdawał się poruszać w nikłym świetle, które
dochodziło do pokoju. Zamknęłam oczy. W zamian dostałam to czego chciałam. Gdy
przywarł do mnie klatką piersiową i naparł tak mocno, że prawie odebrało mi
dech, zamilkłam. Wszedł mocno, ale jednocześnie delikatnie i z uczuciem.
Przyjęłam go cichym mruknięciem.
- Duff… - szepnęłam mu do ucha, na co
on naparł gwałtowniej i szybciej. Coraz głębiej. Coraz brutalniej. – Proszę…
Nie…
W pierwszej chwili, gdy poczułam go w
sobie, chciałam krzyknąć, jednak głos uwiązł mi w gardle – szept zaczął
przeradzać się w krzyk, ale Duff w odpowiedniej chwili przejechał mi dłonią
między piersiami, szyi, aż zakrył usta, dotykając równocześnie reszty twarzy.
Ugryzłam go, ale po chwili poddańczo lizałam mu palce całkowicie oddana.
Poczułam silne skurcze w podbrzuszu – gdybym otworzyła oczy, na pewno wyszłyby
z orbit. Kompletnie straciłam nad sobą panowanie. Blondyn też nie wydawał się
chętny, żeby skończyć. Duff wkładając twarz w moje włosy, przyspieszył jeszcze
bardziej. Wtuliłam się w niego, wbijając palce w jego plecy. Natalia jak przeżyję, to cię
zabiję! Oddychałam już z
otwartymi ustami, nie mogąc złapać oddechu. Praktycznie krzyczałam.
Wtedy wyszedł ze mnie i zjechał ustami
po moim ciele, zdążając ku ciemności. Lizał brzuch, pieścił. Drażnił się ze
mną. Nagle poczułam panikę i spojrzałam na Duffa ze strachem w oczach.
- Nie… Proszę… Tylko nie tam…
Nie słuchał. Wessał się gwałtownie, aż
pisnęłam z bólu i przerażenia. Był tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Czułam
jak zaczynają lecieć mi łzy. Popłakałam się. Jednak z każdą sekundą strach
ustępował uwalnianemu pożądaniu i znowu napinałam się to rozluźniałam, chcąc by
nie przestawał.
- Nie! Nie mogę! – krzyknęłam, gdy
przeszedł mnie nagły spazm rozkoszy. Pociągnęłam go za włosy na siebie. I znowu
poczułam jego język. Był ciepły. Zarzuciłam mu nogi na biodra. Nie zawiódł
mnie. Choć potwornie bolało mnie od pchnięć, nie wycofałam się. Zrobił to
pierwszy, obracając mnie tak, że brzuchem i policzkiem stykałam się z pościelą.
Cała mokra od potu czułam jak prześcieradło przykleja się do każdego fragmentu
ciała. Jednak nie zajęło mu dużo czasu, gdy położył się na mnie, a ja czułam
jego cały ciężar. Choć odbierało mi dech, chciałam więcej. Od razu we mnie
wszedł, tuląc i napierając mocno. Pisnęłam, zaciskając dłonie na pościeli.
Muskał mi skroń ustami, podczas gdy leżałam przygnieciona. Nigdy nie sądziłam,
że zachowam się tak zwierzęco, ale to był moment, w którym miałam przyznać się
do błędu. Doszłam do maksimum. Duff chyba też. Byliśmy jednym ciałem w tym
ułamku sekundy i nagle wtedy poczułam jak coś wypełnia mnie od środka. Płonęłam.
Moja skóra, wnętrzności, rozkosz rozchodziła się po całym ciele, poczynając od
podbrzusza. A potem opanowała mnie błoga ulga. Wyprężyłam się ponownie i
opadłam wykończona. Wciąż czułam go w sobie i nie chciałam dać mu odejść. O
nie! Za nic!
- Zostań jeszcze trochę – szepnęłam.
Dopiero teraz zdaliśmy sobie sprawę,
że oboje dyszeliśmy ciężko, byliśmy oblepieni potem, drżący i zmęczeni. Zbyt
słabi, by zrobić cokolwiek. Zaczęłam się śmiać.
- Co się śmiejesz? – spytał,
przesuwając palcami po moich włosach.
- Jesteś we mnie – odparłam.
- I to cię bawi?
- Nie - zaśmiałam się.
I pocałował mnie. Delikatnie i powoli
wyszedł ze mnie, kładąc się tuż obok. Był kompletnie wykończony. Obróciłam się
wolno na plecy. Kurdę! Chcę
tak codziennie! Natalia – nie wiesz, co tu się wyrabia, gdy ty na dole…
Oboje milczeliśmy, jednak nie wydawało
się to niestosowne – zachwyt po tym, co stało się przed chwilą, musiał trwać w
ciszy. Musiał. Leżeliśmy, gapiąc się w sufit. Czułam jeszcze ból od pchnięć.
Nie sądziłam, że ta chwila nadejdzie w takiej sytuacji i że będzie aż tak
kurewsko przyjemna. Zawsze, gdy myślałam o facecie, który mnie rozdziewiczy,
nie mogłam wyobrazić sobie jego twarzy – była jakby skryta za mgłą. Jednak
teraz wystarczyło, że lekko przechyliłam głowę i już facet marzeń przybierał
postać Duffa.
- Nie
wychodźmy stąd nigdy - mruknęłam,
przekładając ramię przez jego klatkę piersiową. Zamknęłam oczy.
Nie wiedziałam, ile tak leżeliśmy
jednak w końcu podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem. Nie skończyliśmy
jeszcze. Zaczęłam poruszać biodrami, kreśląc koła. Duff usiadł i objął mnie,
podsuwając na biodra. Patrzyłam w jego oczy i z satysfakcją zobaczyłam, że plan
się powiódł. W końcu poczułam, że znów wchodzi.
***
- Ej... To co zrobiłaś... Jesteś,
kurwa, niezła jak na pierszaka! – Duff leżał obok z wielkim bananem na twarzy.
Oparłam się na łokciu i spojrzałam na
niego lekko zawstydzona. No, bo fakt, byłam zawstydzona.
- Nie wierzę, gdy ludzie coś o mnie
mówią. Szczególnie, gdy jest to coś dobrego.
Zrobiliśmy to jeszcze dwa razy i
poszliśmy spać kompletnie wykończeni. Mamo, tato nie jestem już dzieckiem…
Ha, no w końcu! Ile można było czekać? :D
OdpowiedzUsuńNo, wiesz... To jest 8 rozdział, czyli jak na mnie i tak szybko xD Ale śmigaj dalej i się nie obrażaj, bo mi też smutno za wczoraj.
UsuńTO. JEST. NAJBARDZIEJ. ZAJEBISTA. SCENA. EROTYCZNA. JAKĄ. W ŻYCIU. CZYTAŁAM. fdsfdsfssghfdvvttryfds... *___* Przepraszam, ale po tym, co właśnie przeczytałam, nie jestem w stanie napisać nic innego.
OdpowiedzUsuńPornoooos. Nareszcie. Znaczy nie żebym nie wiedziała, że on tu będzie... XD z tego co paczę to chyba niewiele (o ile nie nic) nie zmieniłaś, ale jeszt idealnie. Duffy z początku taki słodki i delikatny, a tu nagle jebs! I pokazał swoją naturę niewyżytego napaleńca.
OdpowiedzUsuń