Perry ogłasza nic:
No, skomentuję to słowami Slasha „Będzie chlańsko, ćpańsko i
ruchańsko! Fuck ya!”
Do następnego rozdziału.
Było ciemno. To wszystko przez
zasłonięte okna czymś co miało się upodabniać do kotar, a okazało się po prostu
wykładziną. Jak później powiedział Duff, gdy w pierwszej chwili otworzył oczy,
pomyślał, że oślepł. Jednak, gdy obmacał twarz i przyzwyczaił do ciemności,
zauważył lekki zarys mojego ciała tuż przed sobą. Schylił głowę i włożył twarz
w moje loki. Chyba myślał, że śpię, ale wolałam go nie wytrącać z tej
pewności. Leżałam tyłem do niego, a Duff obejmował mnie dokoła
talii. Jak bosko! Leżałam spokojnie i patrzyłam jak z
każdym oddechem porwana pościel opada i unosi się. Przypomniałam sobie noc.
Zapamiętałam każdy szczegół, a Duff jeszcze raz zatopił twarz w loczkach.
W tym samym momencie drzwi skrzypnęły.
- Duff… – Izzy wsunął głowę do pokoju,
ale zaraz zatrzasnął drzwi, gdy dostał z poduszki prosto w twarz. Słychać było
ciche przekleństwo i kroki na schodach.
- Co za skurwiel – mruknął Duff,
poprawiając się na łóżku.
Omal nie wybuchnęłam śmiechem, ale
grałam swoją rolę śpiącej. Zmęczony blondtn, przytulił się tylko i zasnął. A
przynajmniej myślałam, że zaśnie. Leżał. Czułam jego ciepły oddech na karku i
co chwila głębsze westchnienie. Spędziliśmy tak koło godziny, gdy w końcu się
poruszyłam i odwróciłam na plecy.
- No, witam, piękna. Nie wiem. Nie ma
to znaczenia – odparł, patrząc uważnie. Włosy opadały mu na twarz, że nie
widziałam jego oczu. - Gdzieś ci się, kurwa, spieszy?
- Wiesz, czas jest bardzo ważny.
Zależnie od godziny mogłabym być w kilku miejscach. Jednak teraz… Nie
chciałabym być nigdzie indziej, tylko tu.
- Wydaje mi się, że wczoraj w nocy była
ze mną inna dziewczyna – powiedział w przerwie pomiędzy pocałunkami. Zajebiście
całuje! Już to mówiłam, ale to się nigdy nie znudzi. – Jesteś
taka… Jak to ująć? Nieśmiała? Tak. To dobre określenie. Nie to, co wtedy. -
Wyszczerzył się.
Popatrzyłam na niego przez chwilę.
Miałam taki wyraz twarzy, który mówił, że zaraz wyjdę z pokoju, trzasnę
drzwiami i nigdy nie wrócę. Jednak tylko zamrugałam parę razy i głośno
się roześmiałam.
- Ciesz się póki możesz.
Uśmiechnął się i pocałował mnie. Znowu
zatopiliśmy się w pościeli, a ja miętoliłam jego włosy. Podłożył pode mnie
rękę, obrócił i położył. Czułam jego ciężar, a z każdym oddechem pochłaniałam
coraz większe ilości jego zapachu. I znowu to dziwne uczucie w klatce
piersiowej… Gdy skończyliśmy wpychać sobie języki aż po migdałki, do pokoju
znów ktoś zapukał. Automatycznie spojrzeliśmy w tamtą stronę
- Co im powiemy? – spytałam
idiotycznie, nie odrywając wzroku od drzwi.
- Raczej ich to nie zaskoczy. Mają już
swoją wersję. W tym domu nic się nie ukryje, a w dodatku byłaś tak głośno –
zaśmiał się. – A tak w ogóle, wykurwiście mnie podniecasz. – I ugryzł mnie w
szyję!
- Nienawidzę cię – szepnęłam mu do
ucha, po czym oboje niechętnie zsunęliśmy się z łóżka.
Przeciągnęłam się, wciągnęłam resztki
koszuli, które były porozwalane dookoła, wsunęłam spodnie i kowbojki. Duff
robił to samo, Jeszcze się nie ubrałam i piersi miałam na wierzchu, gdy do
pokoju wtargnął Slash. W cylindrze, oślepiony swoimi włosami wyglądał bardziej
jak postać z kreskówki niż prawdziwy człowiek. Szybko się ogarnęłam, ale nie
wiem ile z tego zobaczył. W każdym razie nie dał po sobie tego poznać. Widząc,
ubierających się nas, roześmiał się i rzucił:
- Widzę, że nam się tu kroi seksowny
romansik. Będzie chlańsko, ćpańsko i ruchańsko! Fuck ya! Tylko wszystkiego nie
zabieraj dla siebie.
Uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Slash
odpowiedział tym samym, po czym zwrócił się do Duffa:
- Lepszej laski to nie mogłeś
przelecieć. Dobra jest?
Halo! Ja tam byłam!
- A tak w ogóle to sorka, że tak wam
przeszkadzam. Widzę, że niezłą imprezę mieliście wczoraj. My też – mruknął,
rozglądając się po pokoju jakby był sprzątaczką, która widząc syf kręci głową.
- Ale jak to? – spytałam niepewnie. Nie
wiedziałam, co przez to rozumieć. Oby Natalii nic nie stało.
- Cóż. – Chłopak wzruszył ramionami. –
Znalazłem skórę Duffa na schodach. O! I moją katanę porzuconą samotnie. – Tu
spojrzał na mnie.
- Oj, przepraszam. – Podeszłam,
pocałowałam Slasha w policzek i wyszłam z pokoju. Stanęłam za drzwiami,
opierając się o ścianę. Zastanawiałam się czy iść do Natalii czy lepiej na
spacer, ale niechcący usłyszałam ich konwersację. Ej! Nie jestem
gumowym uchem! Nie chciałam…
Zaraz po moim wyjściu Slash podbiegł do
Duffa.
- I jaka jest?
Ze zniecierpliwienia skakał z nogi na
nogę i co chwila poszturchiwał mojego faceta.
- Toć to jest, kurwa, kosmos.
Człowieku! – odpowiedział blondi, zapalając papierosa. Niemal skoczyłam ze
szczęścia. No, bo jakbyście coś takiego usłyszeli, to też nie stalibyście wbici
w ziemię. - Nigdy z żadną laską nie było mi tak dobrze. I ty raczej też takiej
nie znałeś. Znałem twoje dupy.
I’m.Gonna.Die.Now.
Slash popatrzył na niego z uznaniem.
Wyjął z tylnej kieszeni spodni peta. Pogięta stara fajka według gitarzysty była
najlepsza.
- To… – zaczął wolno. – Pożyczysz mi ją
kiedyś?
Wstrzymałam oddech. Cisza. Duff jakby
przez chwilę się zastanawiał, ale w końcu powiedział:
- Wiesz, z nią jest inaczej. Chyba…
chyba ją lubię. Ale tak mocniej i inaczej niż zwykle. – Chyba chodziło mu o
minę jaką walnął w tej chwili Slash, bo dodał zirytowany:
– Wiedziałem, że nie zrozumiesz.
- Nie pożyczysz? – Znowu Slash. W jego
głosie słychać było zawód.
- Ale chyba kiedyś mi ją odstąpisz, co?
Wiesz, jak gdzieś wyjedziesz, a ona będzie potrzebowała silnego męskiego
ramienia…
Spadłam na niego od tyłu, o mało go nie
wywracając. Złapałam jego cylinder i wcisnęłam sobie na głowę. Wygodny.
- Nikt mnie nie będzie pożyczał. –
Wytknęłam zadziornie język.
- Dobrze! – Duff roześmiał się i
przybił mi piątkę, obejmując ramieniem.
Slash patrzył jak się całujemy i
podszedł, przytulając się do nas i krzycząc łkającym tonem:
- Zaadoptujcie mnie!
- Wybacz, ale nie chciałbym mieć
takiego skurwysyna w domu – odparł Duff, odpychając go mocno.
- Nie?! A ja takiego kurwa, starego!
- Przegiąłeś, synek!
Chłopacy zaczęli się napierdalać jak
dzieci, więc pognałam na dół. Musiałam wszystko opowiedzieć Natalii!
***
Czuję, że stado rozhasanych i mających
pełne trąby wody słoni pędzi wprost na mnie. Budzę się cała mokra na stercie
tysiąca szmat, których nawet nie śmiem nazwać ubraniami. Moje słonie to
oczywiście Agata, która nie mogąc mnie obudzić postanowiła wylać na mnie garnek
zimnej wody, A CO TAM.
- Wstawaj, kurwa! Kto rano wstaje, temu
Pan Bóg daje!
- Wypierdalaaaaj! – Tak tylko sobie
krzyknęłam i cała mokra przekręcam się na drugi bok.
Agata nie rezygnuje, wie, że mokra już
nie zasnę. Ja pierdole, za dobrze mnie zna. Odwracam się do niej jeszcze wciąż
zaspana po jakiś pięciu minutach i widzę jej błyszczące oczyska patrzące na
mnie z lekką pogardą…
- No, wstaję.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi
kurwa nieziemsko dobrze było.
Znaczy, że faktycznie się im udało. Ok,
budzę się.
- Dobra. – Ostatkiem sił podnoszę się z
pseudołóżka, wychylam się przez drzwi i sprawdzam czy nikogo w pobliżu nie ma,
po czym je zamykam. – Opowiadaj.
Wsłuchałam się w jej gadanie jak nigdy.
Leżąc na brzuchu, oparta głową o jakąś najmniej śmierdzącą bluzę patrzyłam się
jak dziecko słuchające bajki o „Czerwonym kapturku”.
Po soczystej opowieści mogłam to
skwitować tylko w jeden sposób…
- AAAAAAAAAAAAA!
Tak, to mój pisk. Nie panowałam nad tym.
- Moja Agatka jest już prawdziwą
kobietą. Tyle razy za pierwszym razem, ja pierdole. Jak będziemy miały problem
z kasą zawsze możesz zostać ekskluzywną dziwką!
Zaczęłyśmy się śmiać, a ja dostałam z
piąchy w ramię. Byłam z niej dumna.
- Dobra, młoda, poczekaj tu, a ja zaraz
wrócę.
Skoczyłam do mojej walizki. W środku
miałam moją wyjątkową butelkę Jacka Daniellsa, którą chciałam opić wyjście z
odwyku… Nie wyszło, był ‚Nigh Train’ chłopaków, ale nasza okazja była lepsza.
Stanęłam z boską substancją leczącą smutki na środku pokoju i krzyknęłam do
niewidzialnej widowni.
- Drodzy Państwo. Pragnę wam dziś oto
przedstawić tę panienkę, która wczorajszej nocy oficjalnie dołączyła do grona
prawdziwych kobiet.
Wzięłam wielki łyk, wyściskałam Agatę
(muszę podkreślić, że wcale jej przy tym nie oblałam naszą whisky) i z powrotem
osunęłam się na stertę starych, śmierdzących szmat. To było coś. Faktycznie,
odwyk stawiał przed nami całkiem nowe życie, póki co było świetnie, a widząc
szczęśliwą Agatę samej mi trochę brakowało mężczyzny…
Kiedy nasze babskie hihy i hahy
dobiegły końca, główna męska postać opowieści Agaty wkroczyła do pokoju i
na moich oczach walnęła jej takiego soczyście namiętnego kissa, że aż mi głupio
było patrzeć. Czułam się jak matka, moja duma wzrosła o sto stopni, ale też nie
mogłam tak po prostu oglądać tego chorego porno.
- Nie przy ludziach bezwstydnicy!
- Co, też byś chciała?
- Gdybyś był Robertem Plantem… kto wie?
Zaczęliśmy się śmiać i sprzeczać na
głupie tematy, ale ostatecznie stwierdziłam, że najlepiej byłoby zostawić ich
samych.
- Wcale nie mam problemu z moją
seksualnością, wychodzę, nie nalegajcie żebym została…
Ironizowałam próbując być śmieszna, ale
zapewne jak zwykle mi się nie udało. Wyszłam z pokoju z zacieszem od ucha
do ucha i wgapiona w podłogę szłam do kuchni. KURWA, teraz mi się
przypomniało, moja whisky, moja zajebista daniellsowa whisky, taa, mogę
zapomnieć. W coś uderzyłam, podnoszę oczy i widzę Slasha, zderzyłam się czołowo
z jego gołą klatą. Zaczęłam śmiać się jak debil.
- Uważaj dziewczę, bo sobie krzywdę
zrobisz…
- Haha, to tobie nie zadziałał klakson,
haha. – Śmiałam się jak kretyn, ale on najwyraźniej nie zrozumiał dlaczego. –
Nieważne, co właściwie robisz?
- Idę pograć.
No tak, od kiedy tu jestem działo się
tyle, że postanowienie kupienia nowej gitary po prostu wyleciało mi z makówki.
Byłam trochę głodna, ale bardziej byłam głodna muzyki, poszłam za nim.
Weszliśmy do tego ich pokoju prób.
Slash wziął do ręki jednego z dwóch stojących les paulów, podłączył go do
dużego Marshalla i zaczął brzdękolić.
- Ale wysoko. – Trochę się zdziwiłam,
pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.
- To źle? – Spojrzał się na mnie swoimi
biednymi oczkami, które ledwo można było dojrzeć spod burzy jego włosów.
- Wręcz przeciwnie, co to jest?
- W sumie to nic, tak jakoś ostatnio mi
to we łbie siedzi. Tak se ćwiczę.
- Zagraj to jeszcze raz.
I zagrał. Ja wzięłam drugą gitarę.
Trochę zaimprowizowałam, tak spokojnie. Nie grałam chyba ze sto lat, ale to
jest jak odruch – tego się nie da zapomnieć. Slash przestał w pewnym momencie i
zrobił wielki wytrzeszcz.
- To było zajekurwabiste.
Zapisaliśmy to, co wymyśliliśmy.
Siedzieliśmy tak dosłownie chwilę, popijając ‚Nigh Traina’ (chyba nic innego tu
nie pijają) i zawołaliśmy Izziego.
Szybko ogarnął to co ja wymyśliłam,
Slash zaciumkał solo i sama nie wierzyłam w to, że tak szybko ułożyliśmy tak
świetną melodię. Trzeba było dołożyć Stevena i Duffa, i byłoby świetnie. Z
kwestią śpiewu było trudniej, nie było żadnego tekstu, ale byliśmy tak
wciągnięci i podekscytowani, że w dupie to w sumie mieliśmy.
Naprawdę polubiłam to miejsce, teraz
już o tym wiedziałam na pewno. Chłopcy wyszli na chwilę, a ja zostałam z
gitarą. Dawno już tak nie było. Tylko gitara i ja. Bezcenny moment. Zaczęłam Baby, I’m gonna leave you. Nikogo w pobliżu nie było. Zaczęłam
śpiewać. Nieziemska chwila. Sama, spokojna ja i muzyka. Uleciały ze mnie
wszystkie emocje.
- Its callin me back home…
Ostatni wers. Cisza.
Jesus maria kotek, ja już nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńTo co zrobił Steven...o matko...włączył mu się skurwiel...no ale cóż, nikt nigdy Stevena nie ogarnie. I Duff ;__________; Ożesz w ryj. [Tak, mam cudowny nick, you know ? ;_; ] , no ale takto ogólnie jest zajebiście, zakochuje się coraz bardziej z każdym rozdziałam...i...czekam na więcej ...i...czekam na siebie ! XDD
Ty nigdy nic nie wiesz co napisać. Ja się staram a Ty takie coś xD no, wiesz ty co?! Ale Steven tylko teraz taki skurwiel. Ogarnie dupę :) i tak mi go żal po tym jak Rosie się przespała z Axlem - a propos jebany sukinsyn! To się zakochuj!!! I nie opuszczaj mnie :*
UsuńSkąd ty bierzesz takie teksty ?
OdpowiedzUsuńNormalnie odlot ❤❤❤
~NieszczęśliwieZakochana
Jeśli chcesz, mogę napisać książkę zawierającą tylko takie teksty xD Większość wymyślam, ale część biorę z domu od mojego lokatora wspaniałego Hudsona xD I dziękuję bardzo za Twoje komentarze. Zapierdupcasz z tym opowiadaniem...
UsuńHahahahahaha...xd Jak ciekawe opowiadanie to chce się czytać.
OdpowiedzUsuńCo do książki z tekstami to ja bardzo chętnie przeczytam ❤ jestem ich fanką: I❤teksty Perry
~NieszczęśliwieZakochana
Bardzo mi miło w takim układzie Chyba założę firmę z koszulkami, na których będą te teksty ;D Perry Team! A mogę się spytać jak tu trafiłaś?
UsuńTeraz jest tak fajowo, ale jednocześnie nudnawo (w sensie w tym rozdziale). Powoli robi mi się szkoda Konopki bo gdy najlepsza kumpela nagle ma faceta (i to pierwszego faceta), wiadomo, że świruje i siłą rzeczy Natala schodzi ociupinkę na drugi plan. Wydaje się być taka zagubiona w tym rozdziale, no nie wiem...
OdpowiedzUsuńA Slash mnie zaczyna coraz mocniej irytować. Wiesz, z tym 'pożyczaniem' Agaty... Cholera, niby takie dla nich maturalne, ale jednak ten tekst był trochę chamski. Hmmm w sumie to jak się zastanawiam to ja chyba nigdy nie lubię Slasha w opowiadaniach, nie wiem co to za odpał oO ale poważnie, jakoś mnie typ denerwuje, cały czas mam wrażenie, że coś odpieprzy.