poniedziałek, 22 lipca 2013

..::16::.. część I

        Perry dziękuje:
Childoffire za kolejny rozdział. 
I tym razem bez seksu.
Pośrednio...



        Budzę się wcześnie rano w czyściutkiej, białej pościeli trzymana w talii przez wciąż śpiącego rudowłosego. Po cichu wyłażę spod kołdry i idę do łazienki. Wchodzę. Wanna, prysznic, znane marki szamponów i płynów do kąpieli w malutkich buteleczkach. Od razu korzystam, nalewam wody do wanny i wchodzę. Coś genialnego po prostu. Ciepło wody, zapach kosmetyków, czystość i ja po środku.

        Wyszłam dopiero wtedy, gdy od gorąca pary zaczęło mi się kręcić w głowie. W ręczniku weszłam do pokoju po ubrania. Rudy wciąż spał. Ubrałam się i wyszłam. Goście hotelowi jakoś dziwnie się na mnie patrzyli kiedy wychodziłam z pokoju. Czyżbyśmy byli w nocy aż tak głośno? A może to mój wygląd budzi w nich jakieś chore uczucia?

        Nieistotne.

        Schodzę po schodach, widzę jak Agata wchodzi do pokoju…

        - Poczekaj!

        Odwraca się. Widzę zmęczenie na jej twarzy, błądzi wzrokiem wokół, w końcu mnie dostrzega. Zdążyłam już do niej podbiec.

        - Coś ty taka zmęczona?

        - A… całą noc przegadałam ze Slashem, teraz bidok zasnął… W sumie też to zrobię.

        - Tak po prostu?

        - Eee? No.

        Poszła do pokoju, później mi o wszystkim opowie… Zeszłam do hotelowego baru. Zamówiłam setkę Daniellsa i popijałam spokojnie. W rogu siedziała Miłka i paliła. Przeciągnęła się na mój widok, po czym przysiadła obok.
 
        - Dobry.

        - Wyspana?

        - Jak nigdy. Dave się kąpie, przyszłam po małe zaopatrzenie…

        - Jaki Dave?

        - Poznałam go wczoraj.

        Ej! Ale o co chodzi?! Myślałam, że laska jest z…

        - A Izzy?

        - Nie wiem – obrusza się. - Nawet go wczoraj nie widziałam.

        - Rozumiem, że w nocy było ciekawie.

        Patrzy ze znaczącym uśmiechem.

        - A propos, słyszałaś co chłopaki zrobili w nocy?

        Nie mam pojęcia o czym mówi…

        - Idź do pokoju i włącz telewizor.

        Jeden łyk i pędzę z ciekawości do pokoju. Rudego nie było, włączyłam telewizor. Dawno nie obsługiwałam takiego urządzenia, ale chyba niczego nie popsułam. Kolorowy telewizor, kurwa, na bogato.

        Dwaj seksowni mężczyźni łapią jakiegoś bandytę… „Miami Vice”. Z ciekawości przełączam kanały, jeden po drugim. Next, next, next, next, Slash, next, next… SLASH? BACK! Jakaś blondi opowiada o tym co działo się wczorajszej nocy.
        
        - Slash miał dość siły na ”ZABAWĘ”. Nagle rzucił dziewczynę, która szła z nimi na podłogę i dosłownie zerwał z niej ubranie. Dziewczyna, także pod wpływem alkoholu i narkotyków, prawdopodobnie nawet nie zauważyła co się dzieje. Grzecznie leżała. Steven Adler, biegał nago po ulicach Los Angeles, wprawiając w oburzenie starsze panie, i jednocześnie doprowadzając nastolatki do ekstazy. Najciekawszy jednak był pościg siedemdziesięcioletniej pani, za Duffem. Chłopak przechodząc obok niej wyrwał jej torebkę i zaczął biegać dookoła kiosku. Po piętnastu minutach gonitwy Duff oddał starszej kobiecie torebkę, i przy okazji dostał nią w głowę.

        Rudy wchodzi do pokoju. Śmieje się, widząc materiał wiadomości, nie jestem gorsza. Z kim ja kurwa mieszkam… Siedzę sobie w fotelu z nogami pod szyją, oglądam kolejne wiadomości. W sumie to telewizja jest nudna. Nudy… ktoś się powiesił, jakiś polityk podał się do dymisji, jakiś terrorysta porwał samolot. Naprawdę, przestaję żałować, że nie mam takiego złoma na własność. Wystarczy, że raz na jakiś czas obejrzy się w kinie jakiś dobry film.

        Rudy poszedł do łazienki. Słyszę jak nalewa wody do wanny. Siedzę cichutko. Wchodzi. Słyszę mały plusk. A co mi tam! Ściągam ubrania i do niego biegnę. Nie, nie jestem pieprzoną nimfomanką, młodość ma swoje prawa!

***

        Siedzę mu pomiędzy nogami. Bawi się moimi włosami, a ja przesuwam palcem po jego udzie.

        - To będzie coś. – Wyrywa się z zamyślenia.

        - Co?

        - Pojedziemy w trasę. Dziewczyno, to co zobaczymy, to w ilu miejscach będziemy. Kurwa. Hollywood, Chicago, Seattle, Kanada, Brytania, Niemcy…

        - I co ja pojadę z tobą?

        - A istnieje inna możliwość?

        Jakąś chwilę później do drzwi zaczął się ktoś dobijać.

        - Axl! Jełopie, otwieraj. Czas spadać! Skończcie te wasze pieprzone mizianko, bo kurwa jedziemy!  Szybciej, jakieś dwa zgorzkniałe próchna się na mnie gapią. No otwieraj!

        Utalentowanemu Popcornowi trzeba było otworzyć. Wstałam i owinęłam się świeżutkim, pachnącym, hotelowym ręcznikiem. Rudy wyszedł i mu otworzył, w między czasie słychać było jego kłótnie z Bogu ducha winnymi staruszkami. Kretyn.

        - No ubierajcie się. – Siada sobie wygodnie przed telewizorem i wyciąga z kieszeni papierosy.

        Wchodzę do pokoju, zabieram swoje ciuchy i wracam, żeby ogarnąć się w łazience. Steve gwizdnął i zdaje się, że dostał od Rudego lekko w łeb.

        Piętnaście minut później byliśmy w samochodzie. Musieliśmy wrócić do domu i wszystko spakować, ha, w końcu jedziemy na wycieczkę. Mam dzień wolny i właśnie z niego skorzystamy. Izzy siedział schylony, a Miłka opierała się o jego plecy. Zajebisty widok, polecam. Tylko nie wiem czemu czarny miał taką skwaszoną minę… Duff przybiegł.

        - Gdzie Angie? – pyta zamroczony Izzy.

        - A gdzie ma być?

        - Eee, no nie wiem, mamy jechać się spakować, więc teoretycznie ma być tutaj, ale praktycznie wygląda to troszeczkę inaczej.

        - Śpi. – Wzruszył ramionami i wsiadł do samochodu.

        Jako Natala już chciałam biec i ją obudzić, musimy się przeca ogarnąć, ale jako człowiek stwierdziłam, że przyda jej się sen po nocnym gadaniu ze Slashem. Właśnie…

        - A gdzie ten popapraniec w meloniku?

        - Tego też gdzieś wcięło.

        - Widziałam go u nich w pokoju – rzucam do chłopaków, wskazując na zamyślonego Duffa kciukiem. Jednak nikt zbytnio nie zwrócił na to uwagi.

        Dojeżdżamy. Biegnę do swoich rzeczy i wszystkie starannie układam… w kupkę… na środku podłogi. Otwieram moją walizkę, która już zdążyła się zakurzyć. Myślałam, że po odwyku została doszczętnie spenetrowana i nic tam nie znajdę, a jednak myliłam się.  Na samym dnie leży mała biała kartka. Podnoszę ją i odwracam. To nasze stare, czarno-białe zdjęcie. Nasza piękna pomorska polana i  pośrodku my – trzymające się za ręce dziewczynki. Obydwie w starych obdartych ciuchach z bananami na twarzyczkach. Wcale nie takie chude. Gdzieś za nami leży stara, klasyczna gitara, dostałam od dziadka na komunię . Z tyłu data: 27.07.1978, moje trzynaste urodziny. Nasze ciała jeszcze całkowicie zdrowe i czyste. Brak prochów, brak jakichkolwiek zmartwień. Zwykłe żyjątka podległe porypanemu komunistycznemu ustrojowi.

        Zwykłe zdjęcie, a wpatruję się w nie przez jakieś dziesięć minut, jak nie więcej. Trochę tęskniłam za krajem, tam poznałam Dave’a, który przyjechał stąd. Ze Stanów. Czego on tam szukał, to ja nie wiem, grunt, że tam przyjechał i zabrał nas tu. Mam nadzieję, że dobrze mu się w życiu wiedzie…

        Umysłowa teleportacja zostaje stłamszona przez Miłkę, która wbiega i dziwi się, że jeszcze się nie spakowałam. Szybko wrzuciłam wszystko do walizki. Starałam się to trochę poukładać, ale wyszło jak zwykle. Agaty nie ma, ale jej rzeczy są. No, przynajmniej ich resztki. Trzeba coś z tym zrobić. Otworzyłam jej worek, który bardziej wyglądał na poszewkę na poduszkę  i wszystko co znalazłam poukładałam najpiękniej jak potrafiłam, dla niej się postaram…

        - Sysko – mówi Steven, podając Rudemu ostatni tobołek. Samochód jest wypchany po brzegi, a jeszcze musi do niego wejść jakieś osiem osób. Pojechaliśmy upchani jak sardyny, a to jeszcze nie wszyscy. Stanęliśmy pod hotelem i czekaliśmy.

        Otworzyłam dwa piwa, jedno podałam Miłce i usiadłyśmy na ławce trochę dalej od wykłócających się o nie wiadomo co kretynów.

3 komentarze:

  1. Ha! A mówiłam, że dzisiaj zacznę czytać? Mówiłam! W ogóle to śmieszne, bo już zaczynałam czytać ten rozdział chyba ze cztery razy i za każdym razem ktoś mi zabierał internet. XD Ale na szczęście nie dziś. Dzisiaj przeczytałam. :D
    Chyba się nie przekonam do Miłki. Choć w sumie nie dziwne... A w ogóle to ciekawe, czemu dokładnie Izzy miał taką skwaszoną minę? W ogóle to taka dziwna sytuacja między nimi. Niby najpierw, że tak dobrze się dogadują, a potem Miłka rucha się z kim popadnie... Że tak powiem: ŻAL MI JEJ.
    Awww... Ta scena w wannie. :3 Może krótka, ale strasznie mi się podoba. Zwłaszcza ten (też krótki, ale zawsze) opis na początku: "Siedzę mu pomiędzy nogami. Bawi się moimi włosami, a ja przesuwam palcem po jego udzie." Dasz głowę, że miałam kiedyś praktycznie identyczną wizję? Gdzieś też będę musiała u mnie coś takiego dać (ale u mnie będzie dłuższe). To jest takie romantyczne. Boże, od kiedy ja używam takich słów jak "romantyczne"? XD Coś ze mną nie tak. Dobra, to inaczej to: To ma taką głębie emocjonalną. O. Tak lepiej. :D
    "Next, next, next, next, Slash, next, next… SLASH? BACK!" Hahahha, jebłam. XD No fakt, nudna telewizja. Ale takie wiadomości z Gunsami to ja bym mogła oglądać. :D
    Ej, a tak się właśnie skapnęłam, że ten, z którym Miłka się ruchała, to ma na imię Dave... Śmieszny przypadek. XD Chyba przypadek...
    Piękny, refleksyjny opis zdjęcia. Aż naprawdę stanęło mi przed oczami jedno ze zdjęć tego typu, jak te z dzieciństwa mojej babci. Szczerze, to według mnie nawet tamte zdjęcia były jakieś fajniejsze niże te obecne. XD
    "Sysko" XD
    Ej, cholera, w ogóle to jakoś zapomniałam popatrzeć na przecinki... Kurcze, serio coś ze mną nie tak. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś miałam powiedzieć ale jestem tak zachwycona, że zapomniałam...xd
    Aaaaa...już pamiętam... dlaczego ta cała Miłka (bosz...co za imię XD) z nimi jedzie. Mieli ją przygarnąć na jakiś czas ale ona przecież praktycznie rzecz biorąc nie jest z żadnym z Gunsów !!! Po cholere ona w tej trasie !!!
    ~NieszczęśliwieZakochana

    OdpowiedzUsuń