niedziela, 7 lipca 2013

..::5::..

- Kurwa mać! – słyszę własny głos. I dopiero po chwili do mnie dociera, że drę się na całą japę. – Gdzie jest Natalia?!

Izzy wpada i tłumaczy wszystko, bekając, co chwila. Alkohol i dragi robią swoje. Początkowo nic nie rozumiem, ale w końcu udaje mi się wycisnąć z niego jedno. Zawiózł ją na randkę. Kurwa, zajebiście! Z kim ja muszę pracować?!

- Puściłeś ją samą?! – drę się jak opętana. Jak można być takim cymbałem?! Proszę, wytłumaczcie mi to! Ale czego mam oczekiwać od naćpanego w chuj, nachlanego obszarpańca?!  – Nie znam tego czubka i nie chcę żeby coś jej zrobił! Nie rozumiesz, że może ją wy-ko-rzy-stać?! Twój pusty łeb dopuszcza taką myśl?!

Jestem wredną suką, ale jestem też wkurwioną wredną suką. Załamuję się sobą. Miałam pomóc jej w tym wszystkim i nie zamierzałam jej zostawiać, a ona już wpakowała się w kłopoty. Skąd mogę wiedzieć? W sumie to przeczucie. Nie mogę pojechać. Cały czas dolega mi lekka faza po obiciu mordki, więc wołam jedynego człowieka, jaki wpada mi do głowy, któremu w jakiś sposób zależy na Natalii

- ROOOOSE!

Chłopak zjawia się od razu. Nieco uchmielony jak z resztą wszyscy. Normalka. Rozgląda się, zarzucając grzywą na boki. Zaraz za nim wchodzi jeszcze jeden chłopak, którego nie znam. Ma długie proste włosy i całkiem ładną buzię. Jak dziewczyna właściwie.

- Co jest? – Axl odrywa moją uwagę od nowego.

Trzeźwieję i szybko wyjaśniam:

- Pojedź po Natalię. Czuję, że coś się dzieje!

Wydaje się podniecony tym pomysłem chociaż nawet nie ma pojęcia o czym mówię. Podbiega do mnie, łapie za ramiona i rzuca jedno krótkie pytanie:

- Gdzie?

Podaję mu nazwę klubu i rzucam ponaglająco:

- No już!

- Sorka, Baz, ale muszę spierdalać. Angie dotrzyma ci towarzystwa. - Tu macha na mnie ręką. - A ty, kochanie, kuruj się – zwraca się do mnie i bez pytania mocno całuje w usta. Zanim ogarniam co się stało, ruda małpa wybiega z pokoju.

Eee... Co, do kurwy...?! Mam już zwidy?! Siedzę sztywno na łóżku i trochę nie wiem co zrobić. Gapię się w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się Axl. Ten cały Baz wypada mi kompletnie z głowy. Jednak koleś przejmuję inicjatywę i nie daje o sobie zapomnieć. Odgarnia włosy i podchodzi z szerokim uśmiechem uroczego cwaniaka.

- Angie?

- Agata tak naprawdę. Nie wiem co to za przezwisko. Nie ogarniam co temu pojebańcowi strzeliło do głowy... – staram się tłumaczyć, ale chyba zbytnio mi nie wychodzi. Chłopak tylko kiwa głową jakby wszystko wiedział. Nie uśmiechaj się tak, bo dostaniesz w zęby!

- Bach Sebastian. Ale Baz też ładnie, co nie?

I jak gdyby nigdy nic rzuca się obok mnie, wylewając przy tym pół Beama. Cholera! Ogarnij! Jednak jest jakiś rekord: w całym swoim życiu nie poznałam tylu ludzi, co przez ostatnie parę dni! Chyba jestem człowiekiem cywilizowanym.

Nie!

A jednak!

 - Co się stało? – pyta, gapiąc się na mnie.

Wzruszam ramionami zbyt zmęczona, żeby burknąć, że to nie jego sprawa.

- Chodzi o przyjaciółkę.

- Aaaa... To dlatego tak wystrzelił. – Śmieje się z nieodłącznym głupim uśmieszkiem na twarzy. 

Chwila niezręcznej ciszy i znowu on: 

– Skąd znasz tych sukinsynów?

- Ich? – Poprawiam koszulkę, którą przyniósł Slash. Interesujący napis 'Najlepszy ruchacz' pięknie prezentuje się na moich piersiach. Trochę mi zjechała, a wzrok Bacha już wędruje w dół. – Poznaliśmy się w muzycznym jak kupowałam bas. Nie miałyśmy noclegu, to nas przyjęli.

- Nie dziwię się. Kto by takiej dupy nie wziął! – śmieje się i opiera na łokciu. – A tak w ogóle jestem wokalistą zajebistej bandy, która podbije cały wszechświat! Chcemy zaoferować światu sałatkę owocową z rozkoszy naszej muzyki. Wpadłabyś na próbę? Może mogłabyś nawet zastąpić naszego nieudolnego basistę?

- No, nie wiem. Teraz na pewno nie. Muszę poczekać na Axla i Natalię.

Za dużo propozycji w za krótkim czasie. I wódka zeszłego wieczoru i pobicie daje o sobie znać. Stoooop! Rozmasowuję zmasakrowaną twarz i patrzę na Sebastiana. Lekko się uśmiecha i mówi:


- Ale wpadnij jak wydobrzejesz. Musisz wpaść. To ja spadam. – Zwleka się z łóżka, wylewając kolejny litr Beama i rzuca na odchodnym: 

– Fajnie się gadało. Nie daj się zamęczyć tym dupojebcom! Zostaw coś dla mnie. Przyjdź!

***

Budzę się i nigdzie nie ma Natalii. Po odejściu Axla i Bacha, padłam na plecy i chyba tak zasnęłam, gapiąc się w sufit. Musiałam się zregenerować. Od tego nadmiaru emocji co chwila wpadam w dół, a mój ryk niesie się aż po Chiny albo śmieję się jak naćpana, aż wszystko mnie boli. Nie wiem co jest gorsze. Jestem kurwa desperatką.

Słyszę ciche pukanie. Odpowiadam mruknięciem znaczącym zgodę. Ktoś naciska klamkę. Patrzę na Duffa, trzymając przy policzku resztki wódki.

- Cześć.

- Hej – odpowiadam. Duff podchodzi i siada obok. Oczywiście z nieodłącznym Nigh Trainem, bo jakżeby inaczej.

- Jak się czujesz?

- W porządku. Opuchlizna już prawie zeszła, ale i tak boli jak cholera. Mogę? – pytam, wskazując trzymaną przez blondi butelkę.

- Pewnie. – Przekazuje mi wino, a ja oddaję mu czystą. – Słyszałem, że wywaliłaś naszej wiecznie uśmiechniętej laluni ociupinkę raju. To było chujowo głupie.

Lekko się uśmiecham. Właściwie teraz już jest wszystko w porządku ze mną. Co tam w sumie Steven. To na myśl o Natalii  w środku czuję pulsacje. Byłyśmy siostrami krwi i uzależnień, do kurwy nędzy! Czuję, gdy coś jest nie halo. A teraz mój wewnętrzny czerwony alarm rozbrzmiewa jak sto diabłów!

- Fiut. Wywaliłam, bo wczoraj wyszłam z odwyku. - Wraca temat Popcorna. Super. Jeszcze tego mi brakowało.

- O, kurwa!

- No, i to, jaka. – Odwracam twarz. Popijam wino i siadam na klęczkach. – I jak to wygląda?

Gapi się przez dłuższą chwilę i odpowiada:

- Trochę siny ten policzek. 

Błyskawicznie wypija praktycznie całą wódkę jakby się czymś zdenerwował. Dziwne, ale wzruszam ramionami i siadam ponownie pod ścianą. Ale powiem wam, że długo nie siedziałam sama z facetem w jednym pokoju. A to działa na wyobraźnię. Chuj, jestem zboczona.

- To nic.

Milczymy, aż w końcu Duff wstaje.

- Gdzie idziesz? – Gratuluję, Sambora. Ty chyba tylko tępe pytania potrafisz zadawać.

- Na dół.

- Możesz zostać?

- A co?

Wzruszam ramionami. Nie wiem czemu miałby zostać. Bo tak. Bo nie chcę zostawać sama. Bo chcę się na niego pogapić. Duff wciąga głośno powietrze, ale wraca na miejsce. Gdy siada, nikt się nie odzywa. Znowu. Siedzimy w milczeniu jak te dwa głąby, gapiąc się w ścianę naprzeciwko. Za oknem księżyc jest już wysoko na niebie, a jego światło wpada do pokoju. Gdy Duff przekręcił głowę, wlepiam gały w jego blady profil. Całe wnętrze pokoju zostaje oświetlone srebrnym blaskiem. Ładnie tu. Nagle zdaję sobie sprawę, że blondi pyta mnie o coś i słyszę słowa:

- Długo tam byłaś?

- Hm?

- Na odwyku.

- Aha. – Spuszczam wzrok. – Siedem miesięcy. W sumie to już moje czwarte podejście.

Dopiero teraz rozumiem ilość czasu, spędzoną najczęściej niestety w izolatce. Nie byłam typem „do rozmowy”. Rozwalałam łóżka, wyrywałam kable ze ścian, biłam piguły, tylko żeby troszkę pociągnąć albo odpalić. Tylko po to. Kurwa, ale jestem żałosna.

- Wybacz, głupie pytanie – mruczy.

 - Nie, nie. Wszystko ok tylko… – wzdycham. – Pół roku to kupa czasu.

Zachichotałam jak jakiś pojeb. No, idiotka. Zapominam chwilowo o Natalii, kurwa, wybacz mi, kobieto. To silniejsze ode mnie.

 - Zajebiście dużo.

Po chwili Duff zaczyna się śmiać.

 - Co? – Szturcham go, ale też uśmiecham się pod nosem. – Jesteś chory. – Kładę mu głowę na ramieniu, śmiejąc się dalej. 

Spędzamy tak parę godzin, czekając na Axla i Natalię. Duff wyciągnął skądś whisky, aż w końcu jesteśmy napruci w trzy dupy, weseli, ale na tyle stabilni, żeby rozmawiać.

- Dobra. Teraz ja.

Jest koło czwartej. Bawimy się w moją ukochaną grę, czytaj ‚Głupie pytania’. Po moim pytaniu a propos zlizywaniu musztardy z nogi włóczęgi i kąpaniu się w wodzie po ogórkach, przyszła kolej Duffa. Ten siedzi naprzeciw mnie z wyciągniętymi kopytami i główkuje. W końcu uśmiecha się diabolicznie, zaciera ręce i rzuca:

– Twój pierwszy seks?!

- Hehe. – Teraz to cię kurwa zaskoczę! – Nie miałam.

- Nie pierdol!

Zatkao kakao! Zamurowało dziada. I bardzo dobrze! Wzruszam ramionami, krzywiąc się, gdy pociągam potężny łyk Jacka Daniel’sa. Mam kłamać? A wszyscy wiedzą, że po alkoholu mówi się prawdę.

- A ja cały czas myślałem, że nie! Kurwa, ale jak to w ogóle możliwe?! To możliwe?!

- Cóż, to, ze ćpałam nie znaczy, że sypiałam i obciągałam na prawo i lewo. – Patrzę na zegar. – Ale żeśmy sobie pogadali.

Wstaję chwiejnie, o mało się nie wypierdzielając i przechodzę cały pokój, śmiejąc się. Bardzo mi ciepło.

Gdy zamykam drzwi, stoję chwilę, po czym jednak kieruję się do łazienki. Ale ze mnie idiotka! Nigdy nie potrafiłam użyć tej kobiecej części swojego ciała i umysłu! Nie to, co Natalia – ona bogini seksu i łez, rozbijała każdego. Miała klasę i tylko ja pałętałam się przy niej – zupełny kontrast, który wpieprzył ją w … to! Nigdy nie będę pieprzoną... no, właśnie! Kurwa! Pieprzone baby! Ale co ja tu pierdolę!

Wparowuję do kibla. Mimo, że na podłodze wciąż są ślady krwi, omijam je bez słowa, podchodząc do zlewu i opieram się o niego. Mam natłok myśli. Jednak pierwszy raz ktoś zainteresował się mną. Mną w sensie, mną w środku, ale też pewnie przez to jak wyglądam normalnie. Sukowaty rebel. Fuck ya! No, wiecie. Zawsze Natalia podobała się chłopakom, a ja już w miarę przywykłam do tego, że jestem brzydka i tyle. Albo za bardzo męska czy coś. Spokojnie, myślę. Nic się nie dzieje.

Patrzę w lustro na swoje odbicie, ale od razu spuszczam wzrok. Czuję, że stało się coś dziwnego. Serce wali jak oszalałe, a wnętrze buzuje. Myję twarz. Czuję, że koniecznie muszę wrócić do pokoju. Opanuj się, kretynko! Pogadaliście sobie i chuj, a teraz spokojnie pójdziesz spać!

Nagle mnie olśniewa! Jestem przecież napruta, a te wszystkie chore myśli są efektem nadużycia alkoholu. Mama mi mówiła.

Z bananem na twarzy wracam, a właściwie płynę do pokoju jakoś dziwnie lekka. Gdy otwieram drzwi, omal nie wpadam na Duffa. Przekręcam głowę na szczeniaka i walę najpiękniejszy smile z kategorii "te najebane".

- Co robisz?

- Idę spać. – Uśmiecha się. Orgazm.

Szybko odwracam wzrok i pytam, gapiąc się w bok:

- Mogę tu spać?

- Jaaaasne... – Zawahał się. – Także, ten, tego…dobranoc.

Nikt się nie rusza. Stoimy, czekając aż druga osoba coś zrobi. Wydaje mi się, że Duff mnie pocałuje, ale jakby  w połowie drogi się rozmyślił.

- Dobranoc.

Wymija mnie i gdy jest już przy schodach, odwracam się.

- Chciałam…

Nie dokończyłam. Duff gapi się, czekając aż coś powiem. Jednak nie mogę nic wykrztusić. Opatulam rękoma ramiona i mruczę:

- Chciałam ci podziękować. 

Idiotko! Nie to! Jesteś najebana! Właź do pokoju. KURWA! Chyba się pobęczę z własnej głupoty! Tak! Chodź raz w życiu będę zdesperowaną nastolatką!

Duff odpowiada:

- To było ciekawe.

Uśmiecham się lekko.

- A, zapomniałbym! Baz kazał… – Sebastian? A co on może chcieć? Chyba to coś nie chce mu przejść przez gardło.

- Co?

- Kazał cię pozdrowić.

Mile zaskoczona, dziękuję i macham Duffowi:

– Pa.

Zamykam drzwi.

JAAAAAAA, POJEBIE TY! Walę się dłońmi w twarz. Zaraz jak zamknęłam drzwi, opieram się o nie plecami i pierdzielę w drewno głową. Idiotka! Zaczynam niemo się drzeć, tupię, skaczę i rozpaczam. Tak. Ogólny atak typu "Ale jestem pojebana. Pozdro". Za mało miejsca na „kurwa”, które myślę. W końcu uspokajam się i zrezygnowana siadam na łóżku, czekając na Natalię.



trochę słów dla zapełnienia miejsca:
No, więc pojawił się tajemniczy pan Bach ze Skid Row. Dziewczyna wpadła w czarną rozpacz, Duff poszedł na dół i spierdolił sprawę xD Troszeńkę wpis bez ładu i składu, ale mam nadzieję, że ogólny sens jest do wychwycenia ;) miłego odbioru!


10 komentarzy:

  1. Jejku, akcje z Duffem zawsze spoko :D nie no, serio, słodkie to było i w ogóle, mam nadzieję, że dalej będzie jakoś się rozwijać ta cudowna znajomość. ^^ a Baz na drzewo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki trochę wstydniś z niego wyszedł, ale raczej nie było najgorzej xD Moooże trochę przesłodzone niektóre momenty, no ale cóż. Wszystkiego mieć nie można! Bach jest spoko :D

      Usuń
  2. BAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZ BAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZBAZ
    KFC MOCNO <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadal cię kocham. A to opowiadanie nadal jest genialne. I w ogóle wszystko jest takie zajebiste. :D
    To teraz coś, o czym jeszcze nie wspominałam. Te teksty pisane kursywą. One są tak strasznie popierdolone i kompletnie bez żadnego ładu i składu. Ale też mi się cholernie podobają. Nie zacytuję ci, niestety. Za dużo fajnych tekstów do cytowania, wybacz.
    Ona się chyba musiała zakochać. Znaczy się, ja wiem, że ona jest najebana i ogólnie trochę popieprzona. Ale dziewczyny tak świrują, jak się zakochają. Hehe. Fajnie. Hehe. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tiaa... Przynajmniej ktoś mnie kocha. Usunęłam kursywę, bo w sumie po chuj ona? Ah, te teksty. Już tradycyjnie mówię, że to prawda - są zajebiste xD Jak ich autorka. No jest najebana w trzy dupy i ciekawe czy długo pociągnie na trzeźwo xD Popieprzona... Dobre słowo, ale bardzo light xD Hehe fajnie hehe Idę dalej poprawiać :P

      Usuń
  4. Booooooski ❤ Duff. I rozdiał. W całości i w fragmentach
    Ona ma faaaaaaaaaaaze...szybko jej raczej nie przejdzie
    ~NieszczęśliwieZakochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczę! Jak Ty szybko czytasz?! :O woooow!!

      Usuń
    2. Hahahahahah... też wpadam w faaaaaze...xd
      -NieszczęśliwieZakochana

      Usuń
  5. To wcale nie było przeslodzone! Było właśnie takie... Idealne! Z jednej strony romantycznie, ale... Przesłodzone byłoby, gdyby od razu zaczęli się całować albo najlepiej ruchać, o niee. Tak jest w tej chwili idealnie. Miło, zajebiście, tak że aż się kierwa chce umieścić takiego Duffa w nocy w swoim pokoju, ale jednak... Pozostała intrygująca, tajemnicza aura (cicho że ja wiem co będzie dalej xD) i ta niepewność Agaty. Która nawiasem mówiąc jest ujmująca i... No nie wiem, chyba się z nią trochę utożsamiam. Też wiecznie mam wrażenie, że jestem nieudolnym wytworem rodziców.
    Lecę dalej z koksem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieudolne wytwory rodziców, łączmy się!!!!!!

      Usuń