Perry
says:
Tak. Pornole opanowały świat. A dziś jeden
rozdział, a dwa pornole!
Promocja! Dwa w cenie jednego!
Całuje
tak namiętnie.
Przez
chwilę chcę się wyrwać, ale już po chwili się rozpływam. Przypiera mnie do
ściany, czuję jego przyrodzenie na swoim udzie. Jest tak słodko. Puszcza moje
usta i zaczyna ssać piersi na zmianę (żeby żadna nie czuła się urażona). Czuję
się jak w niebie… Język sprawia mnóstwo przyjemności. A woda cały czas nas
oblewa… spokojnie. Zjeżdża w dół wolniutko, badając całe ciało. Klęczy przede
mną. Przejeżdża językiem po mojej kobiecości. Zadrżałam. A która by
nie? Zagłębił język, a ja jedną rękę wplątałam w jego włosy, a drugą
zacisnęłam na udzie i przygryzam wargi. Nagle Duff przysysa się do łechtaczki,
a ja krzyczę głośno, aż dochodzę.
Blondyś
podnosi się wolno i z uśmiechem na twarzy patrzy na moją rozanieloną twarz.
-
I jak?
Walę
go z plaskacza, śmiejąc się przy tym szyderczo.
-
Kurwa… zajebiście…
No,
cóż. Wraz z moją szybką edukacją seksualną, zanika moje doborowe słownictwo.
Jednak odbija się to tylko podczas seksu.
Duff
uśmiecha się słodko, bierze moją twarz w dłonie i podnosi do swoich ust. Przez
dłużą chwilę jestem pochłonięta przez jego pocałunek. W końcu odrywam się od
niego i pytam niewinnie:
-
To… może coś zrobimy?
Blondi
przekrzywia głowę i dostaję porządną repetę pocałunku.
-
To, co teraz?
-
Chyba powinniśmy wyjść. Podobno byliśmy nieprzytomni dwa dni.
-
Tiaa… Też słyszałam takie ploty.
Duff
wychodzi z prysznica i podaje mi rękę. Od razu zawijam się w ręcznik, wycieram
włosy i tylko ukradkiem oka zerkam na Duffa. Gdy zauważa mój wzrok, uśmiecha
się w ten swój zalotny sposób. Nie wiem czy punki mogą się zalotnie uśmiechać,
ale jak widać mogą. Ubieram moją koszulkę Ramonsów, czarne lateksowe spodnie z
lumpa za 2,40, kowbojki znalezione na śmietniku i na koniec odgarniam włosy.
Kocham moje loki. Są długie, opadają na łopatki i są sprężynkami podobnymi jak
u Janis Joplin. Nie chcę się przechwalać czy coś, ale są boskie.
Gdy
tylko schodzę na dół, wszystko aż huczy od tłoku! Co chwila mija mnie Izzy,
Steven, Miłka, Slash, znowu Izzy, Slash (cholera! Przecież właśnie stamtąd
wychodził!). Axl i Natalia też przyłączają się do biegających. O, Bożeno!
Za chwilę zburzą nasze boskie lokum!
-
Co się dzieje? – Udaje mi się złapać za ramię Natalię.
-
Nic. O, właśnie. Zawołaj Duffa. Jest potrzebny, za chwilę próba. A tak w ogóle
to dziś dziewczyny wychodzą na miasto, a chłopacy zostają.
-
Żartujesz?!
Ale
nie odpowiada, bo znika w chmarze Slashów i Popcornów. Kręcę głową i wracam na
górę. Spotykam blondiego na szczycie schodów. Duff jak zwykle wygląda
nieziemsko. Ach, ten zwierzęcy magnetyzm!
-
Co jest, mała?
-
A próbę macie. W ogóle chcą nas rozdzielić dzisiaj wieczorem. – Patrzę na
niego, robiąc dziubek. – Nie chcę…
-
W końcu się od ciebie uwolnię! – Unosi ręce ku niebu. – Co tak późno?
Wskakuję
mu na plecy i walę po głowie, ale po chwili mnie zrzuca, przytula i znosi na
dół. Czuję się jak mała dziewczynka. Jednak może ta separacja
dzisiejsza wcale nie będzie taka zła? W końcu nie mogę go trzymać na smyczy jak
jakiegoś psa, co nie? Ciekawe, co też dziewczyny wymyśliły na dzisiaj?
***
Ale wróćmy do baru.
Setka Daniellsa. Nie dużo, ale zawsze. Siedzę, myślę.
Tyle czasu na tym spędziłam, że nawet nie wiem kiedy
minęła godzina. Większość ludzi już wyszła, moich też już nie widzę. W tle Planet Caravan Back Sabbath. Spokój… Rozejrzałam się i gdzieś na krześle w
jakimś ciemnym kącie siedział rudzielec. Dałabym głowę, że teraz właśnie pakuje
swój sprzęt w jakąś krągłą małolatę, a on siedział sobie spokojnie i pił.
- Można? – Podeszłam i wyrwałam go z ciągłego
patrzenia się w kufel piwa, nerwowo się odwrócił i lekko przestraszył, ale
zauważył, że to ja.
- Nie, kurwa, nie można – odpowiedział ironiczne, więc
usiadłam. Też nie rozumiem moich pytań grzecznościowych…
- Jestem pewna, że każdy z twoich przyjaciół
właśnie obraca jakąś panienkę, a ty co, deprecha?
- Prostata kurwa, nie deprecha.
Zaśmialiśmy się
- A propos… Ta Miłka, wyszła z Izzym.
O matko, twarz mi zbielała. Nie żebym nie ufała
Izziemu, ale to facet. Oni chyba zbytnio nie orientowali się w tym co przeszła…
Rudy zauważył mój niepokój
- Daj spokój, nie spił jej jakoś specjalnie. – Objął
mnie pocieszająco ramieniem. – Dwa piwa wypiła. Wychodzi na to, że
chciała iść…
Ufałam mu. Uspokoiłam się. Tym bardziej, że
siedzieliśmy tylko ja i on, przy jednym stoliku. Wokół resztki tańczących
ludzi, coraz większe pustki, spokój. W tle Wish you were here. Język mi
zamarzł, nie wiedziałam co mówić, a on wstał i wyciągnął mnie na parkiet. Nie tańczyłam od wieków, tęskniłam za tym.
Pamiętam jak będąc małą dziewczynką uczyłam się baletu, pamiętam przez mgłę, bo
wszystko się skończyło przed moimi czternastymi urodzinami. Tak czy siak…
Wyszłam za nim. Objął mnie delikatnie i właściwie tego
tańcem nazwać bym nie mogła, ale był to równie magiczny moment. Moja głowa przy
jego ramieniu, jego ręce zawiązane na moich plecach, o chwilo! nigdy się nie
kończ.
How I wish, How I wish you
were here
Znów spojrzeliśmy sobie w oczy, teraz było idealnie,
byliśmy całkiem sami (no, nie licząc wszystkich przypadkowych ludzi). Objął
mnie w talii i przybliżył do siebie jeszcze bardziej. Dolnymi częściami ciała
stykaliśmy się całkowicie, ale lekko odchyliłam się powyżej talii. Uśmiechnęłam
się znacząco.
Pochylił się i w końcu jego wargi zetknęły się z
moimi, jego język z moim językiem… Nigdy nie czułam takich dreszczy, takiej
magii. Poddałam się całkowicie, przykuł mnie do ściany i jedynym problemem byli
ludzie. Zaczęłam przesuwać się w prawo nie odrywając od niego ust. Jest!
Znalazłam klamkę, otworzyłam, nie był to pokój hotelowy, ale był stolik, jakieś
śmieci i KANAPA.
Weszliśmy, a ja szybko przekręciłam klucz. Wtedy on
złapał mnie w tali, podniósł i zrobił ‚karuzelę’. Mój śmiech zaraz został
stłumiony jego ustami. Szybko zdjęłam bluzkę, on podszedł, znowu przycisnął
mnie do ściany i zaczął mnie całować po szyi. AAA! Jak ja to KOCHAM! Powoli schodził
niżej, rozpiął mi stanik i całował mnie po moich dwóch perełkach. To była kurwa
poezja. Powoli ściągnął mi spodnie, powoli, tak, że poczułam każdy milimetr
tkaniny przesuwający się w dół… całą rozpaloną, jedynie w gaciach przeniósł na
nasze „królewskie łoże”.
Chwilę potem był tylko w bokserkach i koszulce.
Chciałam się z nim bawić. Pocałowałam go i dziabnęłam
jego przesłodką wargę. Włożyłam mu ręce pod koszulkę i jedną po plecach, drugą
po brzuchu lekko podrapałam kierując się w dół. Położyłam się na nim i wtedy
zdjął moje małe, czerwone majteczki. Przeturlaliśmy się i spadliśmy z łóżka na
podłogę… to nic… już TAM był.
To co czułam jest nie do opisania. Był delikatny i
wolny co bardziej mnie rozgrzewało. O chwilo! Nie odchodź już nigdy. Trzymał
mnie pod plecami i cały czas całował moje ciało w każdym możliwym miejscu, ja
mierzwiłam jego włosy i przyciskałam go do siebie coraz bardziej, bardziej i
bardziej i…
Wchujcholerniezajebistocudownie.
Pocałowałam go i przycisnęłam do moich piersi wbijając
swoje pazury w jego natapirowaną, rudą główkę… szczytowaliśmy.
O KURWA.
Czegoś takiego to ja nie przeżyłam jeszcze nigdy.
Wciąż leżał na moim świecącym od potu i pokrytym gęsią skórką ciele. Wtulony w
moje piersi lekko się podniósł i znów mnie pocałował.
- Gdybyś była dziwką musiałabyś kosztować fortunę.
Bardzo romantycznie, nie ma co, roześmiałam się,
wstałam i odwróciłam tyłem. Mógł go przez chwilę podziwiać. W rogu stała
butelka jakiegoś wina, otworzyłam, napiłam się i zaniosłam mojej zdobyczy.
- A ty mówiłeś, że masz prostatę.
Zaśmiał się jak czarny charakter jakiejś kreskówki i
kiedy stałam nad nim, złapał mnie za nogi i przewrócił z moim głośnym śmiechem.
Przyciągnął mnie do siebie i zamruczał słodziej niż ktokolwiek, kiedykolwiek.
Znów mnie pocałował i przeniósł na kanapę, gdzie znowu upajaliśmy się swoją
bliskością.
Nie byłam tak szczęśliwa jeszcze nigdy.
Kiedy ochłonęliśmy przykrył mnie kocem i objął tak
jakby miał mnie nigdy nie wypuścić. Zasypiał, a ja rozmyślałam z metrowym bananem na
twarzy…
Agata jest szczęśliwa, mam gdzie mieszkać, jestem
wolna od pieprzonych prochów, a mężczyzna mojego życia leży za mną. Czy mogłoby
być piękniej?
W końcu sama zasnęłam…
God, pornole wszędzie! "czuję jego przyrodzenie na swoim udzie", "zaczyna ssać piersi na zmianę (żeby żadna nie czuła się urażona)". Hahaha. Really? XD No, ok. Niech będzie. Ty już wiesz, co ja myślę na ten temat. XD
OdpowiedzUsuńBożena mnie rozwala z każdym razem. XD Od razu mi się chce śpiewać: "O Boże, Boże, Bożenko! Jak mogłaś to zrobić z cyganem?" XD Ta piosenka mnie spaczyła na wszelkie Bożenki tego świata. O Bożeno, PRZEPRASZAM. XD
Odpierdol się od Bożeny. O, Bożenooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo. Bożeny rozpierdalają system
UsuńAwwww... :3 No dobra, niby znowu pornol, ale jednak coś nowego. W końcu inni bohaterowie, nie? Poza tym jest Axl, więc to chyba jasne, że mi się podoba. <3 Niby trochę krótsze niż scena z Agatą i Duff'em (mam na myśli rozdział 8), ale jak dla mnie to taka długość jest idealna. :) Trochę to takie nierealistyczne (po raz drugi w sumie), bo pierwszy raz się całują i od razu seks, ale kto powiedział, że to musi być realistyczne? Ważne, żeby było ładnie. :3 No i jeszcze najpierw ten taniec i w ogóle jest tak słodko i normalnie, kurwa, rzygam tęczą. XD
OdpowiedzUsuńEj, tylko jedna rzecz mi nie pasuje. Oni przecież byli w tym barze. Skąd wzięli KOC? I poszli tam spać? W barze??? Really?
Ja rzygam dale niż widzę. Nie mam zamiaru komentować akcji z Axlem. Nie! Nie zmusicie mnie!
UsuńA może to jakiś pokoik na miotły?
Agata i Duff dalej rozwalają system. To po prostu no... Związek idealny, że tak ujmę! Nie jest za słodko. A tak... Przyjemnie no.
OdpowiedzUsuńPornoli nigdy za wiele, nie słuchaj, Perry.
Axl... Ej, w ogóle odniosłam wrażenie, że Natala jakoś infantylnie gadała w tym rozdziale. Czerwone majteczki?. _. Bicz plis. Prostata mnie rozjechała XD (jakkolwiek to brzmi...). Ej, fajnie by było gdyby Axl był taki jak w tym opowiadaniu w rzeczywistości. Ale cóż. Życie.
Życie to suka. B|