czwartek, 28 sierpnia 2014

..::32::..

Perry mówi:
Dzisiaj zagościmy na chwilę w głowach Duffa i Slasha. 
Nie spodziewajcie się urwania dupy.


         - Co myślisz o tej? Będzie idealnie pasować do salonu. Kochanie... Kochanie, słuchasz mnie?


- Hm? Tak, tak. Będzie świetna - mruknąłem, widząc oczojebne coś, co wyglądało jak pisuar zmiksowany ze starym żydkiem zaraz przed nosem. To cholerstwo miało być dzbanem. Ta. Jak patrzyłem na to z profilu bardziej przypominało mi dupę goryla niż gówniany wazon. Mandy uparła się, żeby wyjść na zakupy, a że skończyliśmy próby półtorej godziny przed czasem i sprzęt był idealnie ustawiony, nie miałem wyjścia. Chciała mieć pamiątkę z każdego miasta w jakim graliśmy. Jakby bilety z koncertów nie starczyły... Zamiast iść do klubu, musiałem znosić kilkugodzinne łażenie po sklepach w tę i z powrotem, narzekanie Mandy na to, że nigdzie nic nie ma i wybieranie cholernie zbędnych rzeczy do domu, który nie istniał. Na szczęście nie byłem jedynym, któremu odebrano najlepszą część dnia. Rose został zaciągnięty przez Natalię do przymierzalni, gdzie siedziała już od dłuższego czasu. Chyba przeżył jakiegoś rodzaju katharsis w tym wózku do żarcia, bo praktycznie nie miał oporów, żeby towarzyszyć swojej dziewczynie. Poszliśmy więc całą czwórką na miasto i rozdzieliliśmy się w jakimś ciucholandzie. Dobrą godzinę później wróciliśmy do tego samego sklepu, a Axl ciągle siedział jak ostatni kretyn na stołku i czekał na swoją laskę. Miał wódkę i pety, więc nie było aż tak zjebanie. Nie miałem pojęcia jak tam wytrzymał tyle czasu, ale Mandy nie pozwoliła mi nawet z nim pogadać, bo już szła do następnej sieciówki. Chciała zasłony. Zasłony! Na co do chuja komuś pierdolone zasłony?! Kurwa! I pomyśleć, że Stradlin, Slash i Adler siedzą sobie w barze i piją!

Mandy wymieniła kolejną nazwę sklepu, a ja powlekłem się za nią, zastanawiając się, co te chuje mogły robić w tym czasie. Co z tego, że byłem kompletnie zbędny i niezainteresowany zakupami! Wybieraliśmy je razem! Do NASZEGO domu! Miałbym to tak samo głęboko w dupie jakby kupowała to wszystko sama. Angie wyśmiałaby ten popierdolony pomysł i poszła się napić. 

- Skąd Slash w ogóle zna tę dziewczynę?

Pytanie wyrwało mnie z zawiechy, a ja poczułem się jakbym dostał w mordę. Ogarnęła mnie jebnięta fala gorąca, bo już przestraszyłem się, że Mandy umie czytać w myślach! Spojrzałem na nią szybko, ale ciągle patrzyła przed siebie, szukając nazw sklepów. Odetchnąłem. Kurwa! Naprawdę narobiłem w gacie po samą szyję! Ciągle nie znała prawdy, a ja nie zamierzałem jej mówić. Zresztą wszystko układało się tak jakby Sambora naprawdę była dziewczyną Hudsona. Jego reakcja, gdy ją spotkaliśmy... Taniec... Nawet obejmował ją przez całą drogę do Long Beach. Kretyn. 

- Poznaliśmy ją razem z Natalią ponad rok temu w Hollywood.

- Jak chyba każdego - zaśmiała się, a ja przypomniałem sobie dlaczego się w niej zakochałem. Jednak po chwili pani McKagan spoważniała i spytała z jednoznacznym wyrazem twarzy:

- Ale nie była dziwką?

- Co? Nie!

Mandy znowu wróciła do swojego słodkiego uśmiechu, którym czarowała wszystkich naokoło. Nawet jakiś półprzytomny szczerbaty menel wyszczerzył się w jej stronę. Nigdy nie będziesz taki jak on, McKagan, obiecałem sobie, patrząc jak koleś grzebie w śmietniku. Kurwa, nigdy! 

- Ładna, ale mogłaby nie odsłaniać tak tyłka.

Tyłek to akurat ma dobry. Uśmiechnąłem się do siebie w myślach.

- Dlaczego zerwali? - Mandy widać zainteresowała się Angie, a ja nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. Chuj tam wie te baby. Równie dobrze mogą mieć swoje chore intencje, żeby rozjebać cię na kawałki albo mogą w ogóle nie mieć intencji. Dopóki jeszcze mogłem, grałem w tę jej grę. Z Agatą nie musiałbym się tak cyckać.

- Powiedział jej parę nieprzyjemnych rzeczy - mruknąłem nieco zbyt nieobecnie niż zamierzałem. - Potraktował ją jak szmatę, a nie zasługiwała na coś takiego. Nikt z nas nie jest święty, ale ona była wyjątkowa. Slash mówił, że wymagał od niej zdecydowanie za dużo, myśląc ciągle o własnej dupie. Jej zdrada była tak naprawdę niczym w porównaniu z jego. I nie wytrzymała. Zatrzymała swój honor, odchodząc.

- Slash tak powiedział?! Jest taki uczuciowy?! - Mandy spojrzała na mnie zaskoczona, a jej oczy zrobiły się duże jak spodki. - Nigdy bym tego nie powiedziała!

- No, mniej więcej tak  to ujął - odparłem, unikając jej spojrzenia. Mogła z niego wyczytać dużo. O wiele za dużo. McKagan, ogarnij się, cioto! Chyba bierzesz to za bardzo do siebie! 

- Są razem?

- Kto?

- No, Slash i Angelica! Nie! Angelina... Angela? 

- Angie - poprawiłem ją i uśmiechnąłem się krzywo. - Nie wiem. 

- Wygląda na to, że niedługo będziemy czekać, aż znowu zobaczymy ich razem.

Spojrzałem na Mandy ze zmarszczonymi brwiami, ale ona zdawała się tego nie zauważyć. 

- Co? Jak to?!

- Gdzie ty masz oczy?! - odparła szczerze zaskoczona. - Przecież od razu to widać i nie trzeba być ekspertem. To jak na nią patrzy, ciągle ją przytula, a Angie nie ma nic przeciwko. Czyli coś jest na rzeczy.

- Nie może być!

- Co? Dlaczego? Przecież to twój przyjaciel? Nie chcesz żeby był szczęśliwy?

Opanuj się, zjebie, bo jeszcze się domyśli i będziesz miał przejebane! Ogarnąłem mordę i rzuciłem już spokojniej, ale ciągle nie mogłem wyjść ze zdziwienia:

- Po prostu dziwię się Angie...

Nie byłem zadowolony z tego faktu. Chyba lepiej byłoby dla wszystkich jakbyśmy nigdy jej nie spotkali. Teraz musiałem znosić jej towarzystwo i nie wiadomo czy nie przełoży się to na całą trasę. Natalia, Slash, Izzy i Adler byli jak najbardziej za tym, żeby została z nami, a wręcz nie widzieli innej opcji. Axl miał wyjebane. Dopóki Angie nie zabierała mu Konopki, tolerował ją. Mandy sądziła, że to kolejna zachcianka Slasha. Nawet ta mała Maggie była totalnie zakochana  w Angie. Tylko ja nie należałem do żadnej  z grup. Próbowałem mieć wyrąbane jak Rose, ale okazało się to niemożliwe. Nie kiedy była obok z tym swoim spojrzeniem... Kochałem Mandy, ale gdy była w pobliżu czarna nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była piękniejsza niż kiedyś. I choć się starałem, wiedziałem, że nie ma kobiety, która by jej dorównywała.

***

- O! O! Patrzcie teraz!

Czarnowłosa wypuściła kółko, a Izzy drugie, które przefrunęło przez środek pierwszego.

- Taaaak! - uśmiechnęła się i przybiła piątkę Stradlinowi. Siedzieliśmy w czwórkę w jakimś bliżej nieznanym nikomu przydrożnym barze. Na początku była z nami jeszcze Meg, ale postanowiła, że zabajeruje barmana. Wypiła z nami cztery kolejki, a potem Sambora zarządziła zwolnienie tempa. Gdy Maggie zaczęła ją prosić o więcej, czarna odmówiła. Wtedy wpadła na pomysł z barmanem.

- Mogę? - spytała się jeszcze Angie, zupełnie jakby Sambora była jej  matką.

- No, bo jestem! - rzuciła potem, gdy blondynka zniknęła w głębi baru. Patrzyliśmy za nią, aż mojej uwagi nie odwrócił facet wchodzący do baru. O mało nie spadłem z mojego wygrzanego miejsca. Wyglądał jak Gollum! Szturchnąłem Izzy'ego, a ten podskoczył i wrzasnął:

- Ale wstrętna morda!


Facet spojrzał w naszą stronę, a my skuliliśmy się przy naszym stoliku jak gdyby nigdy nic. Oczywiście wszyscy staraliśmy się nie wybuchnąć śmiechem. 

- Kurwa. Wygląda jak pan z firmy windykacyjnej - mruknął Adler, marszcząc nos. Razem z Angie jako jedyni zachowali powagę i bezczelnie gapili się dalej. - Może poślemy ich do Tommy'ego? Oddał nam tego dolara ze stycznia?

- Nie - rzuciłem, pijąc następną kolejkę. - I nie zamierza. Jak posłaliśmy tam McKagana to chuja załatwił.

- Trzeba posłać takiego bez licencji ochroniarza. Oficjalne firmy są do dupy.

- No, jak chciały Golluma zatrudnić... - mruknąłem, wskazując na kolesia z firmy windykacyjnej.

- Pewnie dlatego, że gołym okiem widać, że ma grupę inwalidzką i niedojebane w mózgu.

Spojrzeliśmy wszyscy na Angie, a ona rzuciła:

- No co?

- Ładnie to tak wyzywać ludzi? - spytał Izzy. W tym samym momencie przybiegła Maggie i centralnie wpierdoliła się między Samborę i mnie. Cała zadowolona trzymała półpełną butelkę Beama, której część i tak wylała prosto na Angie.

- Kurwa! - wrzasnęła czarna bardziej z powodu utraconej whiskey niż mokrej bluzki.

- Nie chciałam! Przepraszam! - Maggie złapała za jakieś serwetki i zaczęła trzeć nimi Angie. Ta odepchnęła jej ręce i pokręciła głową.

 - Chciałam cię zabrać na gofry, ale wstyd byłby na wsi. Może za pięć lat wezmę cię na lody. Ale ty stawiasz - mruknęła, patrząc czy nie wylało się gdzieś jeszcze. Podczas, gdy ona przyglądała się szkodom, skorzystałem z okazji i zajrzałem jej w dekolt. Meg zasłaniała mi swoją blond czupryną, więc po prostu złapałem ją w pół i przesadziłem na kraniec stołu. 

- Hej! - pisnęła, a ja, żeby nie wyjść na pedofila, rzuciłem:

- To było moje miejsce.

Spojrzałem na blondynkę spod brwi, a ona zmrużyła oczy i nic nie powiedziała. W tym samym czasie Stradlin zdążył zaaplikować sobie pod stołem jakieś gówno, a Popcorn gapił się na Maggie. Gapił się. Jednak nie miałem czasu badać sprawy. Wołały mnie dwa bliskie powody mojego szczęścia. Odwróciłem wzrok i przeniosłem całą uwagę na Angie. A właściwie na jej... Szukałem odpowiedniego słowa. Balony nie. Cycki też nie. To pasowało do arbuzów jakichś ulicznych dziwek. Nawet chujowo było mi myśleć o niej w ten sposób. No, Hudson myśl! Ale jedyne co przyszło mi do głowy to nędzne:

- Dasz się pobawić?

Angie podniosła w tym momencie głowę i spojrzała na mnie zdziwiona. Ja tymczasem siedziałem z nosem w jej piersiach. Złapała mnie za brodę i pociągnęła do góry na poziom swoich oczu. Odgarnęła jeszcze mi włosy z twarzy, a ja poczułem się nagle totalnie goły. Gdzie moje włosy?! Kurwa, pomocy! Jestem łysy! Tracę moc! NIEEEE!!!

- Tu mam oczy - powiedziała z uśmiechem Angie, otwierając szerzej swoje patrzałki, po czym wróciła do dopijania swojego drinka. Za którego nie mieliśmy czym zapłacić. Zresztą jak za pozostałe rzeczy.

***


- Oddawaj! Kurwa! 

- Ja będę czytać!

- Spierdalaj! Nie potrafisz, chuju!

- Nie! To kurwa moje! Ja! Ja!

Razem ze Stradlinem, McKaganem i Adlerem tarzaliśmy się po ziemi, pragnąc dosięgnąć gazety leżącej niecały metr od nas. Jednak nie było to takie proste. Każdy chciał dotknąć jej pierwszy i równocześnie znokautować resztę chłopaków. Tylko Axl miał na to wyjebane. Nie. Wręcz patrzył na nas jak idiotów i był wkurwiony. Nienawidził wszystkich dziennikarzy. Uważał, że to urojone płody byłej tajnej sowieckiej policji. Jednak nie zatrzymało nas to przed kupnem gazety. Cała trójka leżała na mnie, ale nie miałem zamiaru się poddać! Musiałem kurwa ją mieć! Już już prawie! Chodź tu, owłosiona suko! No, chodź! Jeszcze kawałeeeeek... Już prawie ją dotykałem, kiedy zobaczyłem długie nogi wbite w kowbojki zaraz przed gazetą. Chciałem zobaczyć kto to, ale chuje zjebały się na mnie i nikt nie mógł się poruszyć. Dopiero wtedy zobaczyłem Angie. Wszyscy uśmiechnęliśmy się do niej jak idioci, a ona tylko zerknęła na gazetę u jej stóp, schyliła się i podniosła.

- Nieeee! - zawodził Adler jak Luke Skywalker, wyciągając rękę ku Angie. - Nie rób tegoooo!


- Cóż, sądzę, że problem jest rozwiązany - powiedziała, ignorując nasze protesty i wachlując nam gazetą przed nosem. Odwróciła się i kręcąc tyłeczkiem, odeszła na tył busa. Przekręciłem głowę, patrząc na to cudo natury, gdy zorientowałem się, że reszta też to robiła. Gdy Angie usiadła na kanapie, wszyscy w tym samym momencie zaczęliśmy gwałtownie wstawać, przepychać się, żeby być jak najbliżej niej. 

- Ja będę pierwszy!

- Spierdalaj, głupia kurwo!

Adler przepychał się między naszymi nogami na czworakach, Izzy poślizgnął się i wyjebał obok, a Duff z racji swojego w chuj wielkiego wzrostu, złapał nas za głowy i wbił w ziemię. Podczas gdy ja się jeszcze zbierałem po przejściu McKagana rozkurwiacza, żyrafa, Popcorn i nawet Stradlin siedzieli już dookoła Sambory. Przekląłem i podbiegłem do nich. 

- No, kurwa! Dajcie popatrzeć! - prosiłem, ale siedzieli tak blisko, że nie było szansy się przecisnąć. W pewnym momencie wpadłem na genialny pomysł! Kucnąłem i wszedłem pod stół, przy którym siedzieli. Rozejrzałem się i między nogami tych chujów, zobaczyłem mój cel. Uśmiechnąłem się szatańsko i zacząłem sunąć w wyznaczoną stronę. Gdy dotarłem i dotknąłem nóg, Angie podskoczyła i szybko spojrzała pod stół.

- Slash! - krzyknęła, ale szybko wsunąłem się między nią a stół, a potem usiadłem jej na kolanach.

- Chuju! Wypierdalaj! - wszyscy zaczęli się wkurwiać, więc wzruszyłem ramionami, przesunąłem się obok i wziąłem Angie na kolana.

- Lepiej, skurwiele?! - rzuciłem, wyszczerzając się. - Dobra, kochanie! Czytaj!

Angie odchrząknęła.

- Houston Music Hall, Houston, TX. Szesnastego września osiemdziesiątego siódmego. Guns N' Roses jak zwykle zagrali nieco piosenek z ich albumu "Appetite...", wliczając Welcome To The Jungle, Paradise City, You're Crazy, etc... Na wyróżnienie jednak zasługuje całkiem dobra wersja  Knockin' On Heaven's Door. Zabawną częścią tego występu był moment, gdy Axl śpiewał refren i dawał mikrofon publiczności podczas następnego wersu "knock knock Knocken on heavens door." Pierwszy chłopak zaśpiewał poprawnie, potem zaśpiewał Axl, a następnie inny koleś zaśpiewał "knock knockin' on heaven's fuckin' door!". I znowu Axl zaśpiewał wers i postawił mikrofon przed wyraźnie niezainteresowanym koncertowiczem, który skorzystał z okazji, żeby powiedzieć "Ta, fajnie. Ale gdzie jest The Cult?". Na to Axl rzucił "Dlaczego po prostu stąd nie wypierdolisz?!" i próbował kopnąć kolesia w głowę. Podpisane Jim Cunningham.

Gdy umilkła, wszyscy jak na zawołanie odwróciliśmy się w stronę Rose'a i wybuchnęliśmy śmiechem.

3 komentarze:

  1. Najpierw dziękuję pani za piękny komentarz u mnie i za delikatną przychylność w stronę pana Rose'a. :D A teraz pora na mnie.
    Oj, jaki biedny Duff. I Axl trochę też. No ale tak to jest, jak się ma kobietę. Czasami trzeba się poświęcać. Chociaż w sumie... Zakupami ciuchowymi to bym nie pogardziła, ale ten wazon i zasłony... Nie, bar jest lepszy. A Mandy jest głupia. XD A w ogóle zaczęło się porównywanie Agaty do Many i odkrywanie wad swej obecnej żony... Tak się zawsze zaczyna. XD A potem jest rozwód. XD Chociaż w sumie chyba bym się nie obraziła. XD I szacun dla Axl'a, że tak wytrzymuję. XD Hej! Do jakiego normalnego sklepu pozwolili by mu wejść z wódką??? XD
    Aaa, oni umieją robić kółeczka. :D A ja nie umiem. XD No nie, czuję się gorsza! XD Maggie poszła wyrywać barmana. XD No, to fajne mam standardy facetów, fajne, nie ma co. XD Lol, czemu Steven gapił się na Maggie? XD Przecież ona nie miała być z nim. XD
    Ej, ale ja to bym jednak nie chciała, żeby Agata była ze Slash'em. Nie no, jest fajnie, ale widać, że interesują go tylko... Cycki. XD A w związku potrzeba czegoś więcej niż cycków, no!
    Bój o gazetę! Jak dzieci. XD Ej, no, Izzy, chociaż ty się ogarnij. XD Axl jest ogarnięty, proszę bardzo!
    Jakbym czytała rozmowy z moją przyjaciółką: "Spierdalaj, głupia kurwo!" "Chuju! Wypierdalaj!" XDDD
    Czyżby kolejny fragment z koncertu, który jest prawdą, a ja nic o tym nie wiem? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, spoko. Sama nie ogarniam siebie dzisiaj. Za mila, Perry! Za mila! Aż się sobą brzydze!xd
      Chajtal się, to ma! Wgl to na razie Duff dzielnie trzyma się żony xd jeszcze. A Axl no tak. Cały czas pewnie nie może wyjść z szoku, że wpakowali go do wózka xd
      Easy peasy. Maggie. Easy peasy.

      Usuń
  2. Kurcze no, jesteś genialna!!! Ja nie wiem jak ty tak szybko piszesz te rozdziały.Normalnie mnie szokujesz ! A co do rozdziału... Super,tylko jakoś Mandy mi nie pasuje.Czekam na dalsze losy bandy xD Weeeny!!! :D

    OdpowiedzUsuń