Perry mówi:
Dzisiaj zagościmy na chwilę w głowach Duffa i Slasha.
Nie spodziewajcie się urwania dupy.
- Co myślisz o tej? Będzie idealnie pasować do salonu. Kochanie... Kochanie, słuchasz mnie?
- Hm? Tak, tak. Będzie świetna -
mruknąłem, widząc oczojebne coś, co wyglądało jak pisuar zmiksowany ze starym
żydkiem zaraz przed nosem. To cholerstwo miało być dzbanem. Ta. Jak patrzyłem
na to z profilu bardziej przypominało mi dupę goryla niż gówniany wazon. Mandy
uparła się, żeby wyjść na zakupy, a że skończyliśmy próby półtorej godziny
przed czasem i sprzęt był idealnie ustawiony, nie miałem wyjścia. Chciała mieć
pamiątkę z każdego miasta w jakim graliśmy. Jakby bilety z koncertów nie
starczyły... Zamiast iść do klubu, musiałem znosić kilkugodzinne łażenie po
sklepach w tę i z powrotem, narzekanie Mandy na to, że nigdzie nic nie ma i
wybieranie cholernie zbędnych rzeczy do domu, który nie istniał. Na szczęście
nie byłem jedynym, któremu odebrano najlepszą część dnia. Rose został
zaciągnięty przez Natalię do przymierzalni, gdzie siedziała już od dłuższego
czasu. Chyba przeżył jakiegoś rodzaju katharsis w tym wózku do żarcia, bo
praktycznie nie miał oporów, żeby towarzyszyć swojej dziewczynie. Poszliśmy więc
całą czwórką na miasto i rozdzieliliśmy się w jakimś ciucholandzie. Dobrą
godzinę później wróciliśmy do tego samego sklepu, a Axl ciągle siedział jak
ostatni kretyn na stołku i czekał na swoją laskę. Miał wódkę i pety, więc nie
było aż tak zjebanie. Nie miałem pojęcia jak tam wytrzymał tyle czasu, ale
Mandy nie pozwoliła mi nawet z nim pogadać, bo już szła do następnej sieciówki.
Chciała zasłony. Zasłony! Na co do chuja komuś pierdolone zasłony?! Kurwa! I
pomyśleć, że Stradlin, Slash i Adler siedzą sobie w barze i piją!
Mandy wymieniła kolejną nazwę sklepu, a
ja powlekłem się za nią, zastanawiając się, co te chuje mogły robić w tym
czasie. Co z tego, że byłem kompletnie zbędny i niezainteresowany zakupami!
Wybieraliśmy je razem! Do NASZEGO domu! Miałbym to tak samo głęboko w dupie
jakby kupowała to wszystko sama. Angie wyśmiałaby ten popierdolony pomysł i
poszła się napić.
- Skąd Slash w ogóle zna tę dziewczynę?
Pytanie wyrwało mnie z zawiechy, a ja
poczułem się jakbym dostał w mordę. Ogarnęła mnie jebnięta fala gorąca, bo już
przestraszyłem się, że Mandy umie czytać w myślach! Spojrzałem na nią szybko,
ale ciągle patrzyła przed siebie, szukając nazw sklepów. Odetchnąłem. Kurwa!
Naprawdę narobiłem w gacie po samą szyję! Ciągle nie znała prawdy, a ja nie
zamierzałem jej mówić. Zresztą wszystko układało się tak jakby Sambora naprawdę
była dziewczyną Hudsona. Jego reakcja, gdy ją spotkaliśmy... Taniec... Nawet
obejmował ją przez całą drogę do Long Beach. Kretyn.
- Poznaliśmy ją razem z Natalią ponad rok
temu w Hollywood.
- Jak chyba każdego - zaśmiała się, a
ja przypomniałem sobie dlaczego się w niej zakochałem. Jednak po chwili pani
McKagan spoważniała i spytała z jednoznacznym wyrazem twarzy:
- Ale nie była dziwką?
- Co? Nie!
Mandy znowu wróciła do swojego
słodkiego uśmiechu, którym czarowała wszystkich naokoło. Nawet jakiś
półprzytomny szczerbaty menel wyszczerzył się w jej stronę. Nigdy nie będziesz
taki jak on, McKagan, obiecałem sobie, patrząc jak koleś grzebie w śmietniku.
Kurwa, nigdy!
- Ładna, ale mogłaby nie odsłaniać tak
tyłka.
Tyłek to akurat ma dobry. Uśmiechnąłem
się do siebie w myślach.
- Dlaczego zerwali? - Mandy widać
zainteresowała się Angie, a ja nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. Chuj tam
wie te baby. Równie dobrze mogą mieć swoje chore intencje, żeby rozjebać cię na
kawałki albo mogą w ogóle nie mieć intencji. Dopóki jeszcze mogłem, grałem w tę
jej grę. Z Agatą nie musiałbym się tak cyckać.
- Powiedział jej parę nieprzyjemnych
rzeczy - mruknąłem nieco zbyt nieobecnie niż zamierzałem. - Potraktował ją jak
szmatę, a nie zasługiwała na coś takiego. Nikt z nas nie jest święty, ale ona
była wyjątkowa. Slash mówił, że wymagał od niej zdecydowanie za dużo, myśląc
ciągle o własnej dupie. Jej zdrada była tak naprawdę niczym w porównaniu z
jego. I nie wytrzymała. Zatrzymała swój honor, odchodząc.
- Slash tak powiedział?! Jest taki
uczuciowy?! - Mandy spojrzała na mnie zaskoczona, a jej oczy zrobiły się duże
jak spodki. - Nigdy bym tego nie powiedziała!
- No, mniej więcej tak to ujął -
odparłem, unikając jej spojrzenia. Mogła z niego wyczytać dużo. O wiele za
dużo. McKagan, ogarnij się, cioto! Chyba bierzesz to za bardzo do siebie!
- Są razem?
- Kto?
- No, Slash i Angelica! Nie!
Angelina... Angela?
- Angie - poprawiłem ją i uśmiechnąłem
się krzywo. - Nie wiem.
- Wygląda na to, że niedługo będziemy
czekać, aż znowu zobaczymy ich razem.
Spojrzałem na Mandy ze zmarszczonymi
brwiami, ale ona zdawała się tego nie zauważyć.
- Co? Jak to?!
- Gdzie ty masz oczy?! - odparła
szczerze zaskoczona. - Przecież od razu to widać i nie trzeba być ekspertem. To
jak na nią patrzy, ciągle ją przytula, a Angie nie ma nic przeciwko. Czyli coś
jest na rzeczy.
- Nie może być!
- Co? Dlaczego? Przecież to twój
przyjaciel? Nie chcesz żeby był szczęśliwy?
Opanuj się, zjebie, bo jeszcze się
domyśli i będziesz miał przejebane! Ogarnąłem mordę i rzuciłem już spokojniej,
ale ciągle nie mogłem wyjść ze zdziwienia:
- Po prostu dziwię się Angie...
Nie byłem zadowolony z tego faktu.
Chyba lepiej byłoby dla wszystkich jakbyśmy nigdy jej nie spotkali. Teraz
musiałem znosić jej towarzystwo i nie wiadomo czy nie przełoży się to na całą
trasę. Natalia, Slash, Izzy i Adler byli jak najbardziej za tym, żeby została z
nami, a wręcz nie widzieli innej opcji. Axl miał wyjebane. Dopóki Angie nie
zabierała mu Konopki, tolerował ją. Mandy sądziła, że to kolejna zachcianka
Slasha. Nawet ta mała Maggie była totalnie zakochana w Angie. Tylko ja
nie należałem do żadnej z grup. Próbowałem mieć wyrąbane jak Rose, ale
okazało się to niemożliwe. Nie kiedy była obok z tym swoim spojrzeniem...
Kochałem Mandy, ale gdy była w pobliżu czarna nie mogłem oderwać od niej
wzroku. Była piękniejsza niż kiedyś. I choć się starałem, wiedziałem, że nie ma
kobiety, która by jej dorównywała.
***
- O! O! Patrzcie teraz!
Czarnowłosa wypuściła kółko, a Izzy
drugie, które przefrunęło przez środek pierwszego.
- Taaaak! - uśmiechnęła się i przybiła
piątkę Stradlinowi. Siedzieliśmy w czwórkę w jakimś bliżej nieznanym nikomu
przydrożnym barze. Na początku była z nami jeszcze Meg, ale postanowiła, że
zabajeruje barmana. Wypiła z nami cztery kolejki, a potem Sambora zarządziła
zwolnienie tempa. Gdy Maggie zaczęła ją prosić o więcej, czarna odmówiła. Wtedy
wpadła na pomysł z barmanem.
- Mogę? - spytała się jeszcze Angie,
zupełnie jakby Sambora była jej matką.
- No, bo jestem! - rzuciła potem, gdy
blondynka zniknęła w głębi baru. Patrzyliśmy za nią, aż mojej uwagi
nie odwrócił facet wchodzący do baru. O mało nie spadłem z mojego wygrzanego
miejsca. Wyglądał jak Gollum! Szturchnąłem Izzy'ego, a ten podskoczył i wrzasnął:
- Ale wstrętna morda!
Facet spojrzał w naszą stronę, a my
skuliliśmy się przy naszym stoliku jak gdyby nigdy nic. Oczywiście wszyscy
staraliśmy się nie wybuchnąć śmiechem.
- Kurwa. Wygląda jak pan z firmy
windykacyjnej - mruknął Adler, marszcząc nos. Razem z Angie jako jedyni
zachowali powagę i bezczelnie gapili się dalej. - Może poślemy ich do
Tommy'ego? Oddał nam tego dolara ze stycznia?
- Nie - rzuciłem, pijąc następną kolejkę.
- I nie zamierza. Jak posłaliśmy tam McKagana to chuja załatwił.
- Trzeba posłać takiego
bez licencji ochroniarza. Oficjalne firmy są do dupy.
- No, jak chciały Golluma zatrudnić...
- mruknąłem, wskazując na kolesia z firmy windykacyjnej.
- Pewnie dlatego, że gołym okiem widać,
że ma grupę inwalidzką i niedojebane w mózgu.
Spojrzeliśmy wszyscy na Angie, a ona
rzuciła:
- No co?
- Ładnie to tak wyzywać ludzi? - spytał
Izzy. W tym samym momencie przybiegła Maggie i centralnie wpierdoliła się
między Samborę i mnie. Cała zadowolona trzymała półpełną butelkę Beama, której
część i tak wylała prosto na Angie.
- Kurwa! - wrzasnęła czarna bardziej z
powodu utraconej whiskey niż mokrej bluzki.
- Nie chciałam! Przepraszam! - Maggie
złapała za jakieś serwetki i zaczęła trzeć nimi Angie. Ta odepchnęła jej ręce i
pokręciła głową.
- Chciałam cię zabrać na gofry,
ale wstyd byłby na wsi. Może za pięć lat wezmę cię na lody. Ale ty stawiasz -
mruknęła, patrząc czy nie wylało się gdzieś jeszcze. Podczas, gdy ona
przyglądała się szkodom, skorzystałem z okazji i zajrzałem jej w dekolt. Meg
zasłaniała mi swoją blond czupryną, więc po prostu złapałem ją w pół i
przesadziłem na kraniec stołu.
- Hej! - pisnęła, a ja, żeby nie wyjść
na pedofila, rzuciłem:
- To było moje miejsce.
Spojrzałem na blondynkę spod brwi, a
ona zmrużyła oczy i nic nie powiedziała. W tym samym czasie Stradlin zdążył
zaaplikować sobie pod stołem jakieś gówno, a Popcorn gapił się na Maggie. Gapił
się. Jednak nie miałem czasu badać sprawy. Wołały mnie dwa bliskie powody
mojego szczęścia. Odwróciłem wzrok i przeniosłem całą uwagę na Angie. A
właściwie na jej... Szukałem odpowiedniego słowa. Balony nie. Cycki też nie. To
pasowało do arbuzów jakichś ulicznych dziwek. Nawet chujowo było mi myśleć o
niej w ten sposób. No, Hudson myśl! Ale jedyne co przyszło mi do głowy to
nędzne:
- Dasz się pobawić?
Angie podniosła w tym momencie głowę i
spojrzała na mnie zdziwiona. Ja tymczasem siedziałem z nosem w jej piersiach.
Złapała mnie za brodę i pociągnęła do góry na poziom swoich oczu. Odgarnęła
jeszcze mi włosy z twarzy, a ja poczułem się nagle totalnie goły. Gdzie moje
włosy?! Kurwa, pomocy! Jestem łysy! Tracę moc! NIEEEE!!!
- Tu mam oczy - powiedziała z uśmiechem
Angie, otwierając szerzej swoje patrzałki, po czym wróciła do dopijania swojego
drinka. Za którego nie mieliśmy czym zapłacić. Zresztą jak za pozostałe rzeczy.
***
- Oddawaj! Kurwa!
- Ja będę czytać!
- Spierdalaj! Nie potrafisz, chuju!
- Nie! To kurwa moje! Ja! Ja!
Razem ze Stradlinem, McKaganem i
Adlerem tarzaliśmy się po ziemi, pragnąc dosięgnąć
gazety leżącej niecały metr od nas. Jednak nie było to takie proste.
Każdy chciał dotknąć jej pierwszy i równocześnie znokautować resztę chłopaków.
Tylko Axl miał na to wyjebane. Nie. Wręcz patrzył na nas jak idiotów i był
wkurwiony. Nienawidził wszystkich dziennikarzy. Uważał, że to urojone płody
byłej tajnej sowieckiej policji. Jednak nie zatrzymało nas to przed kupnem
gazety. Cała trójka leżała na mnie, ale nie miałem zamiaru się
poddać! Musiałem kurwa ją mieć! Już już prawie! Chodź tu, owłosiona suko!
No, chodź! Jeszcze kawałeeeeek... Już prawie ją dotykałem, kiedy zobaczyłem
długie nogi wbite w kowbojki zaraz przed gazetą. Chciałem zobaczyć kto to, ale
chuje zjebały się na mnie i nikt nie mógł się poruszyć. Dopiero wtedy
zobaczyłem Angie. Wszyscy uśmiechnęliśmy się do niej jak idioci, a ona tylko
zerknęła na gazetę u jej stóp, schyliła się i podniosła.
- Nieeee! - zawodził Adler jak Luke
Skywalker, wyciągając rękę ku Angie. - Nie rób tegoooo!
- Cóż, sądzę, że problem jest
rozwiązany - powiedziała, ignorując nasze protesty i wachlując nam gazetą przed
nosem. Odwróciła się i kręcąc tyłeczkiem, odeszła na tył busa. Przekręciłem
głowę, patrząc na to cudo natury, gdy zorientowałem się, że reszta też to
robiła. Gdy Angie usiadła na kanapie, wszyscy w tym samym momencie zaczęliśmy
gwałtownie wstawać, przepychać się, żeby być jak najbliżej niej.
- Ja będę pierwszy!
- Spierdalaj, głupia kurwo!
Adler przepychał się między naszymi
nogami na czworakach, Izzy poślizgnął się i wyjebał obok, a Duff z racji
swojego w chuj wielkiego wzrostu, złapał nas za głowy i wbił w ziemię. Podczas
gdy ja się jeszcze zbierałem po przejściu McKagana rozkurwiacza, żyrafa,
Popcorn i nawet Stradlin siedzieli już dookoła Sambory. Przekląłem i podbiegłem
do nich.
- No, kurwa! Dajcie popatrzeć! -
prosiłem, ale siedzieli tak blisko, że nie było szansy się przecisnąć. W pewnym
momencie wpadłem na genialny pomysł! Kucnąłem i wszedłem pod stół, przy którym
siedzieli. Rozejrzałem się i między nogami tych chujów, zobaczyłem mój cel.
Uśmiechnąłem się szatańsko i zacząłem sunąć w wyznaczoną stronę. Gdy dotarłem i
dotknąłem nóg, Angie podskoczyła i szybko spojrzała pod stół.
- Slash! - krzyknęła, ale szybko
wsunąłem się między nią a stół, a potem usiadłem jej na kolanach.
- Chuju! Wypierdalaj! - wszyscy zaczęli
się wkurwiać, więc wzruszyłem ramionami, przesunąłem się obok i wziąłem Angie na
kolana.
- Lepiej, skurwiele?! - rzuciłem,
wyszczerzając się. - Dobra, kochanie! Czytaj!
Angie odchrząknęła.
- Houston Music Hall, Houston, TX.
Szesnastego września osiemdziesiątego siódmego. Guns N' Roses jak zwykle
zagrali nieco piosenek z ich albumu "Appetite...", wliczając Welcome
To The Jungle, Paradise City, You're Crazy, etc... Na wyróżnienie jednak
zasługuje całkiem dobra wersja Knockin' On Heaven's Door.
Zabawną częścią tego występu był moment, gdy Axl śpiewał refren i dawał
mikrofon publiczności podczas następnego wersu "knock knock Knocken
on heavens door." Pierwszy chłopak zaśpiewał poprawnie, potem zaśpiewał
Axl, a następnie inny koleś zaśpiewał "knock knockin' on heaven's
fuckin' door!". I znowu Axl zaśpiewał wers i postawił mikrofon
przed wyraźnie niezainteresowanym koncertowiczem,
który skorzystał z okazji, żeby powiedzieć "Ta, fajnie. Ale gdzie
jest The Cult?". Na to Axl rzucił "Dlaczego po prostu stąd nie
wypierdolisz?!" i próbował kopnąć kolesia w głowę. Podpisane Jim
Cunningham.
Gdy umilkła, wszyscy jak na zawołanie
odwróciliśmy się w stronę Rose'a i wybuchnęliśmy śmiechem.
Najpierw dziękuję pani za piękny komentarz u mnie i za delikatną przychylność w stronę pana Rose'a. :D A teraz pora na mnie.
OdpowiedzUsuńOj, jaki biedny Duff. I Axl trochę też. No ale tak to jest, jak się ma kobietę. Czasami trzeba się poświęcać. Chociaż w sumie... Zakupami ciuchowymi to bym nie pogardziła, ale ten wazon i zasłony... Nie, bar jest lepszy. A Mandy jest głupia. XD A w ogóle zaczęło się porównywanie Agaty do Many i odkrywanie wad swej obecnej żony... Tak się zawsze zaczyna. XD A potem jest rozwód. XD Chociaż w sumie chyba bym się nie obraziła. XD I szacun dla Axl'a, że tak wytrzymuję. XD Hej! Do jakiego normalnego sklepu pozwolili by mu wejść z wódką??? XD
Aaa, oni umieją robić kółeczka. :D A ja nie umiem. XD No nie, czuję się gorsza! XD Maggie poszła wyrywać barmana. XD No, to fajne mam standardy facetów, fajne, nie ma co. XD Lol, czemu Steven gapił się na Maggie? XD Przecież ona nie miała być z nim. XD
Ej, ale ja to bym jednak nie chciała, żeby Agata była ze Slash'em. Nie no, jest fajnie, ale widać, że interesują go tylko... Cycki. XD A w związku potrzeba czegoś więcej niż cycków, no!
Bój o gazetę! Jak dzieci. XD Ej, no, Izzy, chociaż ty się ogarnij. XD Axl jest ogarnięty, proszę bardzo!
Jakbym czytała rozmowy z moją przyjaciółką: "Spierdalaj, głupia kurwo!" "Chuju! Wypierdalaj!" XDDD
Czyżby kolejny fragment z koncertu, który jest prawdą, a ja nic o tym nie wiem? XD
A, spoko. Sama nie ogarniam siebie dzisiaj. Za mila, Perry! Za mila! Aż się sobą brzydze!xd
UsuńChajtal się, to ma! Wgl to na razie Duff dzielnie trzyma się żony xd jeszcze. A Axl no tak. Cały czas pewnie nie może wyjść z szoku, że wpakowali go do wózka xd
Easy peasy. Maggie. Easy peasy.
Kurcze no, jesteś genialna!!! Ja nie wiem jak ty tak szybko piszesz te rozdziały.Normalnie mnie szokujesz ! A co do rozdziału... Super,tylko jakoś Mandy mi nie pasuje.Czekam na dalsze losy bandy xD Weeeny!!! :D
OdpowiedzUsuń