Perry says:
Fuck U All
Nienawidzę tego rozdziału.
Natalia wychodzi. Chyba, bo nawet nie
zauważam jej wyjścia. Czy tak ma się skończyć nasza przyjaźń? W sumie ona
cieszy się z tego, że kogoś mam. I to nie byle, kogo, ale Duffa. Ale czy mam to
traktować jako coś więcej czy… O wilku mowa. Sam zainteresowany przerywa moje
kontemplacje nagłym podniesieniem. Gapię się na niego z góry i rozglądam za
butelką Jacka. Nigdzie jej nie widać, więc stawiam na Slasha, że ją zakosił.
Duff przenosi mnie na kanapę i siedzimy rozwaleni. Chyba zauważył, że jakoś nie
jestem w nastroju, bo mówi:
- Coś się stało? Jeśli chodzi o Slasha,
to się tylko tak wygłupiamy.
- Wiem – przerywam i wyrzucam z siebie
– Przyjaźnię się z nią, a teraz jest mi strasznie głupio i niezręcznie. Może i
ona się cieszy z tego, co nas łączy…
- A co nas łączy?
Za głupie pytania, zawsze walę piąchą w
ramię. Tym razem nie jest odwrotnie.
- Co nas łączy – akcentuję każdą głoskę
– ale boję się, że w końcu będzie zazdrosna. I co wtedy zrobię? Nie chcę
wybierać pomiędzy wami.
Chyba za bardzo panikuję, bo Duff
patrzy mi w oczy i mówi:
- Natala, hę? To znajdziemy jej faceta.
Tobie już nie potrzebny.
- Myślisz?
- Albo wyrzucimy na śmietnik.
Patrzę na niego wilkiem. Ale może ma
rację. W końcu nie ma to jak wyjazdy w czwórkę, a nie para plus kumpela na
doczepkę w roli piątego koła u wozu. No dobra. Ale co teraz? W ogóle
nie zastanawiałam się nad tym pytaniem. Miałyśmy zostać tylko jedną noc, a tu…
Jak na razie mieszkamy u chłopaków – ja mieszkam u swojego z jego kumplami, ale
co ma powiedzieć Natalia?!
- Nie myśl tak, bo się spocisz! Wiesz.
Mam coś dla ciebie.
Mrugam oczami przez chwilę i nie wiem,
co powiedzieć. Ale jak to?
- A z jakiej to niby okazji? – pytam
tępo. No, bo niby, z jakiej cholera? I kiedy to kupił czy zrobił czy chuj
wie co jeszcze?
- Chodź.
Ciągnie mnie za rękę i wyciąga z domu.
Idę za nim jak zahipnotyzowana. Tak się czułam. Dziwnie. Chyba prowadzi mnie za
domek, bo jeszcze tędy nie szłam. Gapię się na niego jak na nie wiem, kogo. Jak
w boga, w obrazek, najlepsze jedzenie świata. Jednak niedane mi się nim
zachwycać, bo wychodzę na dwór. Jesteśmy na tyłach kanciapy zwanej przeze mnie
teraz domem i gapię się na stojący tam samochód. Osz, kuźwa… Camaro.
Boskie Camaro. O mało nie mdleję, widząc to cacko. SS 69 – najlepszy rocznik.
Chwila szoku, ale szybko się otrząsam. Podbiegam i na szczupaka wpadam do
środka. Czuję tę starą skórę. Ah! Piękności! Chłonę wszystko z iskierkami w
oczach, najlepiej nigdy bym stąd nie wychodziła! Chyba się zakochałam…
Normalnie nie wiem, co powiedzieć.
Wychodzę z samochodu, ociągając się. Patrzę na Duffa jak stoi parę kroków ode
mnie, paląc kolejnego już peta. Będę musiała nad tym
popracować. Gapię się i gapię. Uwielbiam lateks na jego udach! Kowbojki,
niebieska bokserka i katana z dżinsu. Aż normalnie chcę podbiec i … właściwie
nie wiem, co bym zrobiła. Gdy myślę, że leżałam z nim nago w jednym łóżku, palę
buraka. Sama nie wiem, czemu. Mój basista. Facet, który mnie rozdziewiczył i
pozbawił w jakiś sposób ostatniej części mojej starej grzeczności. Mam zamiar
mu to wynagrodzić, Poprawiam skórę i okulary. Wkładam dłonie w skórę,
poprawiając piersi. Nie. Nie mam ubranego stanika. Gdzieś się zapodział.
Odgarniam włosy i w ten modelkowaty sposób, chwiejnie idę w jego stronę,
krzyżując nogi. Już z daleka widzi, że nadchodzę, jednak prócz swojego
zawadiackiego uśmiechu, nie robi nic. Pali dalej.
- Pan jest sam? – pytam w połowie
mówiąc, a w połowie mrucząc..
- A co się stanie, jeśli powiem, że nie?
Udaję, że jestem zniesmaczona marszcząc
twarz w ten plastikowy sposób i odpowiadam:
- Nie dam ci wypróbować mojego nowego
auta.
Duff kręci głową, a ja łapię go za
kłódkę, wiszącą na szyi i cofam się aż do samochodu.
Jak to mówią
LIVE FAST DIE YOUNG.
***
Zasnęłam wtulona w
Duffa., a budzę się, patrząc na Natalię, która gapi się w okno. Dokładnie w
odwrotną stronę niż Axl. Jakby powiedziała moja stara nauczycielka polaka
"Smalili cholerne cholewki." Przy czym środkowe słowo pozwoliłam
sobie dodać.
Przypominam sobie stare dzieje. Wiecie,
ja potrafiłam funkcjonować w ramach przylepki do Konopki i jej aktualnego
faceta, ale czy Natalia też potrafiła się w tej roli odnaleźć? Jak na razie
wszystko idzie normalnie. Jest dumna. Mało tego. Jest przeszczęśliwa, ale ile
można żyć szczęściem drugiego człowieka? Duff ma rację. Przecież to Natalia -
Afrodyta dzisiejszego półświatka narkotykowego. Znajdzie sobie faceta, a jeśli
znam życie zapewne już ma albo okręca sobie właśnie Axla wokół palca.
Czemu się tak guzdrała? Zawsze miała
wszystko na szybko, ale może tu potrzeba czasu? Muszę jej popytać i w końcu
zapytać, w jakim jest momencie swojego podrywu.
Leżę z głową na kolanach Duffa, nogi
oparłam o zagłówek i macham stopami, wbitymi w czarne Martnesy w rytm Walk
On The Wild Side Velvetów. Taak… Zawsze chciałam być Jamesem
Deanem. Oczy mam zamknięte, ale i tak czuję, że mnie obserwuje.
Uśmiecham się, nie otwierając oczu. Jedziemy do jakiegoś fotografa na zdjęcie
na okładkę płyty. Duff powiedział, że beze mnie nigdzie się nie
ruszy. Uroczo. Aż kurwa za. Ale chuj. Jak karzą to jadę. Przypominam
sobie minę Izzy'ego jak zobaczył, że blondi mnie całuje.
- Co to, do cholery?!
- Chyba za dużo mówisz ostatnio. – Axl
wyszczerzył się do czarnego, po czym dodał:
- Ej! Chuje! A może nasz kochany
mroczny gitarzysta w chuja się zabujał w naszej małej Angie?
- Całuj dupy pedałom,
pierdoleńcu! Ty jebany koński zwisie, wyglądasz jak psi chuj po dymaniu.
Żydzie skurwiony! Wypierdalam stąd – burknął groźnie Izzy i wyszedł z
domu, trzaskając drzwiami. Wow! Wszyscy byli zszokowani. Wkurwiony Izzy?
Tego chyba jeszcze nie było! Nawet Axl przez chwilę mrugał z
niedowierzania. No, tak. Poszedł „odpowiedzialnie” pracować. Od Slasha
dowiedziałam się, że milczek kręci się wokół dealerki. Ale przynajmniej ma
pracę, idiotko. No, racja kuźwa…
Otwieram oczy. Duff gapi się na mnie, a
ja na niego. Po chwili schyla się i wpycha mi język po same migdałki. Czuję, że
wjeżdża dłonią po brzuchu pod bluzkę. Niegrzeczny chłopiec! Gdzie cenzura?
Albo zasada trzydziestu centymetrów, panie władzo?
- Przestańcie – syczy Axl, odwracając
głowę. – Nie teraz.
- Zboczeńce - wtóruje Natalia, ale i
tak wygląda, że zaraz wybuchnie śmiechem.
- Oj, daj im kurwa
spokój. Jeszcze matce za mleko nie zapłaciłeś, a się wozisz jak
taczka z gnojem – ucisza ich Izzy, obracając się do okna.
- Ja pierdole, Izzy! – Axl jest chyba w
dobrym humorze, bo zamiast cisnąć czymś w chłopaka, rzuca:
- Jesteś dziś kurwa ściśnięty jak
dupa wielbłąda w czasie burzy piaskowej.
- Spierdalaj – mruczy czarny i otula
się kurtką.
– Tylko jak oni się tak miziają, mi
przypomina się, że już dawno żadnej laski nie przeleciałem. – Adler wygląda na
załamanego. W końcu jakoś się pozbył „ulepszeń”, które zafundowała mu Natala,
ale i tak miał obity ryj. Jak ja zresztą.
- Ja nie chwaląc się, przedwczoraj
poszedłem do takiej jednej. – Slash przeciąga się, mrucząc jak kot. W sumie z
tymi czarnymi włosami bardziej przypomina panterę. Albo mamuta. – Słaba była.
No i w dodatku kurwa obrzydliwa! Powinna być na plakacie z napisem
"mój tata zapomniał prezerwatywy". Zamknąłem oczy i zrobiłem co
musiałem.
- Ej, jeszcze dziś rano dobierałeś się
do mojej, idioto - wtrąca Duff.
- Wcale nie! - obrusza się Slash,
wydymając usta jak naburmuszone dziecko. - Ja tylko jestem uprzejmy. Martwię
się o jej psychikę. Kto wytrzymałby z takim nudnym biednym basistą, który nawet
nie ma swojej solówki?
- Lodówki? - Steven odwraca się nagle
do nas, zarzucając swoją grzywą. - Gdzie? Jedzenie z lodówki! Dajcie! Chcę!
Proszę o mrożone krewetki!
- Nie ma żadnej lodówki, psycholu! -
Axl mierzy go wzrokiem, jakby zaraz miał zwymiotować. Oj, wiewióreczka
jest znów nie w sosie. Normalka.
- Prostytutki? - ożywa nagle Izzy. -
Gdzie?
- To my nie jedziemy kupić lodówki? -
pyta ze smutkiem Popcorn.
- Prostytutek ani lodówek nie ma, chuje
jedne i zamknijcie mordy! - drze się Axl i, nie wiadomo o co obrażony, odwraca
się do nas plecami, kuląc w rogu.
- Tak mnie dupa boli - marudzi Slash,
poprawiając się na siedzeniu kierowcy. - Angie, nie chcesz się przejechać?
Widzę jego wytrzeszcz w lusterku i nic
po za tym.
- Odpierdol się od
niej. Gdyby mój pies miał taką mordę jak ty, to ogoliłbym mu dupę i nauczył
chodzić tyłem - śmieje się Duff, ale ostrzegawczo rzuca w Slasha moim
butem.
- Ej! To był mój but! On ma uczucia! –
drę się, ale nikt nie reaguje.
- Nie masz kurwa psa! A co do
pierdolenia, to chciałbym - Slash puszcza do mnie oko.
Przewróciłam oczami. Słuchałam jeszcze
trochę ich rozmowy, ale w końcu nie wytrzymuję. Siadam normalnie i pytam:
- Dla was tylko zaliczanie się liczy? -
mówię to takim tonem, że na chwilę zapanowuje cisza. - I co się patrzysz
jak wół na malowane wrota?!
Slash prostuje się w siedzeniu i nic
nie mówi. Wszyscy odwracają głowy. Cel osiągnięty. Patrzę za okno.
Nagle wołam:
- Stój! Stój! Zatrzymaj się!
I Slash hamuje tak gwałtownie, że lecę
w przód na jego kolana. Ale od razu się zrywam się i wybiegam z samochodu.
- Co jest, kurwa?
- Ale co…?
- Gdzie ją wywaliło?
Odwracam się. Duff wysiada z samochodu
i biegnie za mną. Po chwili reszta też za nami poszła, prócz Axla i Natalii.
Gdy chłopacy biegną, jestem już po drugiej stronie drogi i przeskakuję
przez drewniany płot.
- Hej! – słyszę za sobą krzyki, ale nie
zwracam na nie uwagi. Zaczynam się śmiać i przyspieszam. Skręcam i o mało nie
wpadam na wielkiego karego ogiera, który ze strachu staje dęba. Odrzuca mnie do
tyłu, że aż siadam. Patrzę jak koń wierzga przednimi kopytami w powietrzu
niczym zaklęta. Tak, kurwa. Też mam uczucia, okeeej?! Zwierzę rży i
dokłusowuje do stada.
Gdy Duff dobiega do mnie, siedzę,
oplótłszy nogi ramionami i obserwuję stado koni.
- O, kurwa! Nic ci się nie stało? –
pyta, padając zaraz obok.
- Zobacz, jakie one są piękne…
Koleś wzdycha, uśmiechając się pod
nosem.
- I tylko po to tu przyszliśmy? O
ja pierdole - wyraża więcej niż tysiąc słów. Wiesz, co mi chodzi po
głowie? – szepta mi do ucha, uśmiechając się zawadiacko. – Że zerwałbym z
ciebie ubranie i pieprzył aż padłbym z sił.
Patrzę na niego i po chwili rzucam mu
się na szyję, głośno śmiejąc.
- Ej, wy! – woła Steven. – Już trzeba
jechać. Duff! Ty, chuju! Jesteś kuźwa obrzydliwy!
- Jeszcze chwilę! – odkrzykuje Duff w
przerwie między pocałunkami, ale nie może wyplątać się z moich długaśnych
kończyn. – To, co? – pyta. – Idziemy?
Jednak mi tylko jedno w głowie.
Niestety Natalia mnie ostrzegała. Ale ona też była uzależniona.
- Musimy? – pytam, zaczynając rozpinać
blondasiowi spodnie.
- Tak! Chodź! – Duff w końcu wstaje i
pociąga za sobą. Jestem niepocieszona, co odbija się na mojej naburmuszonej
minie. Zapina sobie rozporek, łapie mnie za rękę i biegniemy w stronę
samochodu. Zastanawiam się, jak tam Natalia wyrywa Axla, bo przypominam sobie
jej karteczkę. Właściwie muszę jakoś zatrzymać resztę przed powrotem do
samochodu...
Jednak Natalia przerywa myślenie.
Krzyczy "Miłka!". Kompletnie nie wiem, o co chodzi, więc podnoszę
wzrok. Po przeciwnej stronie drogi stoi dziewczyna z torbą. Ta cała Miłka
podnosi się powoli. W pierwszej chwili nie jarzy. Jednak zanim
cokolwiek zrobiła, gapi się na Slasha, Stevena i Izzy'ego jak idą sobie
spokojnie w stronę samochodu, przeskakują płot i zapalają peta, śpiewając
sprośną piosenkę pt. „Jestem chujem w jej dupie”. Tia… Bardzo
twórcze. Zaraz po nich zza pagórka wybiega Duff. Trzyma jakąś dziewczynę
za rękę, którą oczywiście jestem boska ja. Piątal do
samolubności. Ale wracając. Biegniemy na łeb na szyję. Kolejna kurwa
czy co?, zastanawiam się. Mam całe czerwone policzki i chichram się jak chora.
Też przeskakujemy płot, a potem Duff bierze mnie na plecy i puszcza się w
stronę samochodu.
Widzę, że laska jest niezdecydowana.
Ale Natalia nie odpuszcza:
- Hej!
Ocknęła się. Natalia woła do niej i
macha.
- Miłka!
- Znasz ją? – pytam Konopkę, cały czas
obejmując Duffa za szyję.
- No, spotkałam ją dziś rano.
- Chcesz jechać z nami? -
krzyczę. No, bo w końcu trzeba być miłym, nieprawdaż?
Laska chyba sama nie wiedząc, czemu,
porywa torbę i przebiega przez ulicę. Wydaje się jakbym czytała jej myśli z
wyrazu jej twarzy. Nie jest szczęśliwa.
I tak przyszła.
- Cześć… - mruczy do Duffa i mnie. A
potem do Natalii.
- No, cześć! – Natala mocno ją
przytula. – Miłka, to jest Sambora, moja przyjaciółka i jej facet, Duff.
- Codziennie budzę się
przystojniejszy, ale dziś to już kurwa przesadziłem! – Szczerzy się blondi,
podając Miłce rękę.
Duff szepcze mi coś o Emo. Faktycznie,
laska na pierwszy rzut oka tak wygląda. Chuda taka, ale mniej niż Natalia i ja,
ciemne, mocno upięte włosy. W ogóle jest jakoś dziwnie ubrana.
- No, wiesz, co? – Walę go po głowie,
tej cudnej utlenionej, i zeskakuję z pleców. – Hejka.
Jestem uśmiechnięta i miła. Miłka
ma wielkie gały. A co najważniejsze, nie ma tapety. Może uda się ją wyrwać z
emosowego imidżu.
- To chodź z nami – mówi Natalia. –
Jest jeszcze miejsce.
Tylko zaraz się odsuwa i ciągnie mnie
za sobą. Czuję jak moja panika wzrasta, gdy jestem zbyt daleko od
Duffa. Moje lowe! Nie odchodź! I to uczucie w żołądku.
- Halo?!
- Co? - pytam. Nie słuchałam jej.
- Mówiłam, o tym, że nie jestem
pełnoprawnym mieszkańcem kanciapy i nie mogę spraszać, kogo chcę. Pomożesz mi?
- Natalia patrzy na mnie z miną szczeniaczka.
- A czemu ja? Tyle mi do tej sprawy co
gównie do kurzu - rzucam, przytulając się w myślach do gołej klaty blondysia.
Natalia wywraca oczami.
- Bo ty masz prawo, a właściwie
chłopaka i argument, dla którego stałaś się pełnoprawnym lokatorem. Kurwa! A to
wszystko przez seks.
Natalia wydaje się zastanawiać, co zawsze
wywołuje u mnie śmiech. Patrzę na nią z ukosa. Od razu odpowiadam:
- Pogadam z Radą Jedi i przedstawię im
problem. Na razie niech jedzie z nami. Ale - łapię Konopkę w nadgarstku -
jeszcze musimy sobie porozmawiać.
Daję jej znak 'I'm watching you'. Kiwa
głową. Rozumiemy się bez słów. Wszyscy kierujemy się do Camaro. Trochę ciasno,
ale Steven poszedł do bagażnika.
Z Duffem też muszę sobie porozmawiać.
Większość wygadaliśmy w nocy po tym opętańczym szale Popcorna, ale tu chodzi o
coś innego. Może to i głupie, ale chciałabym żeby poznali go rodzice. Nawet,
jeśli mieliby znowu mnie wydziedziczyć. Tylko żeby ich zobaczyć i żeby
widzieli, że nie zostałam dziwką. Choć fakt, że Duff jest muzykiem był
jednoznaczny i wykształtowałby u nich jedną odpowiedź:
- Muzycy łamią serca i za chwilę będzie
miał inną. Skończ to.
Co w wolnym tłumaczeniu daje nam
"Jednak skończyłaś jako dziwka." I zapewne bym się wkurwiła, po raz
trzeci sama się dymisjonowała, zabrała swoją godność i faceta i trzasnęła
drzwiami. Raczej domyślam się dalszej części rozmowy, gdybym jednak została. A
już w ogóle sytuacji, w jakiej bym wróciła.
Wyglądałoby to mniej więcej tak:
Bez zapowiedzi. W jakieś urodziny
zapewne, gdzie całą rodziną - kuzynki, ciocie, wujkowie, dziadkowie i wszyscy wszyscy
- siedzą przy jednym stole. Eleganccy, kulturalni. Snobistyczni, przecież cała
pomorska Polska ich znała. Zaangażowani w sprawy kościelne, sprężyście
prosperujący przodującą firmą farmaceutyczną. Bogaci. Mafia jak to mówią.
Wchodzę w mojej skórze, pilotkach i
moimi wiecznie niepokornymi włosami, a za mną wielki blondyś. Wszyscy gapiliby
się na nas zniesmaczeni. Może siostry by mnie przytuliły, a Marta gapiła na
Duffa. Może kuzyni uśmiechnęliby się, ale to wszystko. Krzaczaste brwi taty,
morderczy chłodny wzrok mamy. Na dziadków bałabym się spojrzeć. Pewnie
przywitałabym się, wzięła swoje rzeczy i wyszła. Bo przecież traktowali mnie
jak powietrze. Niech bawią się sami.
Nie chcę psuć sobie dnia myśleniem o
nich! Koniec! To należy do przeszłości. Astalavista, rodzinko! Aloha,
przyszłości!
Miłka została przyjęta z otwartymi
ramionami, choć znowu słyszałam pomruki o Emo i obiekcję wkurwionego Axla:
- Ja nie ufam niczemu, co ma pizdę
i zna wartość pieniądza.
Jednak został przegłosowany. Oczywiście
wiedziałam, ze im więcej lasek tym lepiej. Ciekawiło mnie czy ta Miłka zostanie
czyjąś panią. Brzydka nie była. No, bo wiecie chłopcy mieli swoje podejście do
życia. Wyznawali trzy prawdy sex ze wszystkim co ma długie nogi, drugs and
rock'n'roll. Może i wydaje to się dziwne, ale cała bajka z seksem z jednym
facetem jest popierdolenie zajebista! Wcale nie nudna! Ja znowu o tym, chuj.
ale mój świat tak się wtedy kręcił. Ciekawe czy Natalii uda się w końcu
przekabacić Axla? I w ogóle jak to się dalej potoczy - no, bo mieszkam ze
swoim chłopakiem, nie robiąc nic. No właściwie utrzymuję jego i resztę. Kupuję
żarcie, alkohol, czasem ubrania. Hehe lubię to. Z oszczędności, ale chuj z tym.
Siedzimy z Duffem z tyłu Camaro.
Oparłam się o jego ramię i tak siedzimy. Niekiedy dostanę buziaka w głowę i
szeptaną aluzję. Raz po raz jednak widzę dziwny wzrok Miłki, jakby.. no, nie
wiem. Widziała takie coś pierwszy raz w życiu. Coś nie tak z nią było.
Patrzyła, a potem się odwracała jakbym nie widziała tego jego
wzroku. Muszę pogadać na ten temat z Natalią. To nie było normalne,
ale Konopka gada, że wszystko wspaniale.
Chyba odpływam.
U fotografa jest już wszystko
przygotowane. Jack, kanapa, wiosła. Jakieś lasie biorą chłopaków i mówią jak
mają usiąść i inne pierdoły. Jedna podchodzi do Natalii, Miłki i mnie.
- Witam. Nazywam się Natalee Tyler.
Panie są partnerkami panów? Bo jak nie, trzeba poczekać na zewnątrz.
- Kurwa! Że jak? Nazwisko! Kurwa! Chyba
mnie martwica mózgu trzaśnie! - Teraz to zajebałam jak łysy grzywką o kant
kuli, ale nevermind.
- Jestem kuzynką Stevena. Pracuję tu. -
Jest uśmiechnięta i jakby nie zważa na moje pieprzenie. Śliczna. Niska, ale
piękna. Czarne włosy, gładka skóra. No, kurdę zajebista laseczka! Ale
wory pod oczami oznaczają zmęczenie. Biedaczka. Zauważam, że Miłka
chce odpalić jakąś głupotę, więc odpowiadam z uśmiechem:
- Nie jesteśmy groupies.
Kobieta uśmiecha się.
- Niedługo do was podejdę. A teraz
wybaczcie. - Wskazuje jakiś tam kierunek. Chyba wzdycha z ulgą i idzie do pracy.
- Ale kłamczuch. - Natalia gapi się na
mnie.
- Chciałaś tak powiedzieć - odszczekuję
się, wywalając język. – Ale ja pierdolę! Słyszałyście?!
- Co się tak jarasz tymi Smithami? Ja
nie wiem – wtrąca Miłka.
Palę ją wzrokiem, ale Natalia ciągnie
mnie za rękaw, oczekując odpowiedzi.
- Dobra! Dobra! Już ja wiem, że masz
chrapkę na stanowisko pani Axla.
To ją zamurowało. Pali buraka.
- Zapraszam, panie.
Osz, kurwa! Idę za zajebistą kuzyneczką
Tylera! Chyba tu zajebię! Muszę do niej zagadać… Wszystkie idziemy za
aparat fotografa, gdzie czekają cztery wielkie fotele. Walę się na jeden.
Przewieszam nogi przez jedno ramię i odginam głowę do tyłu. Miłka chyba jest
dość zaskoczona luzem Natalii i moim, bo stoi trzy kroki od nas. Laska
zachowuje się jakby Miała korniszona w dupie. Ale to nie moja sprawa, więc
zamykamy oczy.
- Proszę się skupić. - Słyszę głos
fotografa. To do mojego mamuta. Slash się rozprasza. Widzę jak się do mnie
szczerzy, wskazując na mój brzuch. Obciągam koszulkę i patrzę na niego. Wydaje
mi się, że puścił do mnie oko, ale spod tych włosów gówno widać. Natalia gapi
się na Axla, a Miłka... no, kurwa chyba nie! Duffa!
Cześć. :* Czytam dalej, jak obiecałam. Mam nadzieję, że zdążę dzisiaj skończyć.
OdpowiedzUsuńPrzyszła pory na trochę krytyki. Chyba jeden z twoich słabszych rozdziałów. Nie mówię tu raczej o stylistyce, bo ta w większości jest ta sama co wcześniej, ale raczej o samej akcji.
Wszystko zawsze jest fajnie, dopóki bohaterka nie znajdzie sobie faceta i nie będzie uprawiać z nim seksu. Wszystko, co po seksie, zawsze robi się monotematyczne i nudne jak flaki z olejem. Czemu? Bo po seksie i tak zawsze jest jeden i ten sam temat - seks, seks i seks. Mam wrażenie, ze Agata nie myśli o teraz o niczym innym, tylko o kontakcie fizycznym z Duff'em. A gdzie sfera emocjonalna? Gdzie rozmowy? Przyjaźń? Coś głębszego?
Jak mówiłam - nienawidzę tego rozdziału. LONG LIVE ROCK AND ROLL!
UsuńAww pfff Duffy+Agata są zajebiście słodcy! Ale idealnie słodcy. Nie do przesady słodcy, ale też wystarczająco słodcy, ze swoim rocknrollowym ćpuńsko nieogarniętym usposobieniem. "Uwielbiam lateks na jego udach! Kowbojki, niebieska bokserka i katana z dżinsu." - moje niewyżycie MODE ON! Dzięki gościu.
OdpowiedzUsuń" - Całuj dupy pedałom, pierdoleńcu! Ty jebany koński zwisie, wyglądasz jak psi chuj po dymaniu. Żydzie skurwiony! Wypierdalam stąd " - no ja Cię kocham xD Izzeusz wersja hard, o to chodzi haha
" Jeszcze matce za mleko nie zapłaciłeś, a się wozisz jak taczka z gnojem" - bożeno... Skąd Ty bierzesz te teksty? XDDD
"Jesteś dziś kurwa ściśnięty jak dupa wielbłąda w czasie burzy piaskowej." - nie wierzę... XD
"- Lodówki? Gdzie? Jedzenie z lodówki! Dajcie! Chcę! Proszę o mrożone krewetki!
- Nie ma żadnej lodówki, psycholu!
- Prostytutki? Gdzie?
- To my nie jedziemy kupić lodówki? " - kocham Cię, kobieto, to dopiero gansi z krwi i kości :D
" Gdyby mój pies miał taką mordę jak ty, to ogoliłbym mu dupę i nauczył chodzić tyłem" - ja to sobie zapiszę, przysięgam...
"Czuję jak moja panika wzrasta, gdy jestem zbyt daleko od Duffa. Moje lowe! Nie odchodź!" - haha jeju, myśli Agaty zawsze spoko, jak to sobie wyobrażę... Ej nie umiem dziś zdania sklecić. Nieważne. W każdym razie mam fazę z tego rozdziału :p
Wizja poznania Duffa z rodzicami skojarzyła mi się z naszą dzisiejszą rozmową... xD
Miłka jest dziwna. Amen. Btw... Co to za imię?!
Masz na zachętę komentarz, który Ci się nie należy, bo zjebiesz coś z tym opowiadaniem, za co Cię tak skurwisyńsko nienawidzę. ;-; Szkoda, że nie wymyślam tak rozpierdalających, obraźliwych określeń jak Izzy, bo tak bym Cię objechała, no.
OdpowiedzUsuńW ogóle czy to Miłka jest początkiem tych strasznych rzeczy z opowiadania? W ogóle co to za imię jest? Choćby jakiejś wróżki z Disney'a. XD Znowu małe dziewczynki podrywałaś, pedofilu zasrany?
Ogólnie kocham to Twoje opowiadanie. Jest przegenialnie! Tylko wkurza mnie to, że wszystko się tak szybko dzieje. To są trzy dni?
UGH. Ray nie potrafi pisać komentarzy. ;-; Ray woli Cię od razu na GG opierdolić albo pochwalić.
Wiedź po prostu, że czytam to sobie powoli i oczekuj ode mnie pełnej bluźnierstw, nienawiści i klątw wiadomości, kiedy dojdę do tych ZŁYCH rzeczy.
A Perry na to - a chuj
Usuń